VI Namalowany płomień i wielka samotność

210 25 0
                                    

Otoczyła ich ciemność a wąska przestrzeń sprawiła, że Hermiona przysunęła się jeszcze bliżej niego. Raczej wyczuwała niż widziała jego uśmiech. Przygryzła wargę.

A niech tam...

Uniosła głowę, zdecydowana ‒ Charlie musiał zauważyć ruch kobiety, bo instynktownie pochylił się w jej kierunku. Ramiona Weasleya oplotły ją delikatnie, oparli się o siebie czołami: atmosfera wygrała i... prysła, gdy kamienna płyta z głuchym dźwiękiem dotarła na sam dół. Znaleźli się na progu ogromnej sali, światło księżyca padało wprost na nich. Odsunęli się od siebie, nagle zażenowani.

Krzyżowe sklepienie, oparte na wielu cienkich filarach, rozpościerało się nad ich głowami niemożliwie wysoko. Łuszczące się od wilgoci freski były wyblakłe i pociemniałe, ale pod wpływem czarodziejskiego światła różdżki odzyskiwały swe barwy i zaczynały się poruszać: rycerz wsiadał na koń, księżniczka machała mu chustką, wielki, niebieski smok wypełzł niczym jaszczur ze swej jamy.

– Czegoś takiego nie mają nawet w Hogwarcie – powiedział z dumą Charlie.

Hermiona uśmiechnęła się, zerkając w jego kierunku. Było w nim coś urzekającego, gdy tak stał wyprostowany, z rękoma w kieszeniach mugolskich spodni. Gdy skierowała wzrok z powrotem na malowidła, smok spełzał właśnie po kolumnie, opleciony wokół niej jak wąż.

‒ Piękne ‒ powiedziała.

‒ I tylko tyle masz do powiedzenia? ‒ zaśmiał się szczerze. ‒ Gdzie podziała się wygadana Hermiona Granger, którą znam?

‒ Z zachwytu, aktualnie brak jej słów.

Odpowiedział jej zawadiackim uśmieszkiem.

‒ Musiałam połechtać twoje wrażliwe męskie ego?

‒ Czasem nie zaszkodzi. Zwłaszcza, kiedy ktoś ma tak cięty język jak ty.

Popatrzyła na niego z ukosa.

‒ Charlie Weasleyu...

‒ Oho, zaczyna się.

Hermiona skrzywiła się, złapała mężczyznę za przód flanelowej koszuli i pocałowała mocno, a w jej wyobraźni, zupełnie nieproszony, pojawił się obraz z jakiegoś filmu dla dzieci, gdzie bohaterowi przy takiej okazji z uszu buchały obłoczki pary.

Jakie to adekwatne z tymi waszymi czerwieniącymi się wciąż uszami ‒ pomyślała, gdy Charlie popchnął ją na jedną z wiekowych kolumn.

‒ A nie ma tu przypadkiem ostrzeżenia, że pomieszczenie grozi zawaleniem? ‒ zapytała pół żartem pół serio.

‒ Za dużo myślisz ‒ wymruczał, a obok jej głowy wybuchł płomień z magicznej farby. Języki ognia i niebieska łuska gada oświetliły jej twarz feerią barw gdy duże, spracowane dłonie hodowcy smoków dotknęły jej policzków.

Niech cię szlag Charlie Weasleyu ‒ przeszło jej przez myśl bo, teraz, po tylu latach i zupełnie na trzeźwo, jego pocałunek smakował tak samo dobrze, jak na tamtym weselu.

*

Pomieszczenie było kryptą. Cichą, wypełnioną rzeźbionymi katafalkami. Grobowiec obok grobowca – postawione w rzędach między kolumnami z geometryczną precyzją. Oni również milczeli, połączeni niewypowiedzianą umową o unikaniu zarówno tematu ich dzisiejszego pocałunku, jak i jutrzejszego wyjazdu Hermiony. Charlie nie ponawiał zaproszenia na weekendową kolację z włoską delegacją. Hermiona trochę żałowała, ale sama była nazbyt dumna, by spytać, czy jest aktualne. To by zresztą tylko skomplikowało i tak już niezręczną sytuację.

W Kraju Smoków - charlmione ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz