− Taaada! − wykrzyknął Flavius z emfazą, otwierając drzwi starej garderoby. Z wnętrza uniósł się kurz.
Brakuje tu tylko moli - pomyślała Hermiona z przekąsem.
− Tu znajdziesz szaty po mojej zmarłej żonie.
Świetnie. Więc znalazła się w Rumunii. Na początku jakiejś magicznej zawieruchy. W zamku otoczonym przez smoki, nad którym pieczę trzymał lekko sklerotyczny i zafiksowany na pieniądzach starzec. I jeszcze te suknie. Z zeszłego stulecia.
Nie, to nie było najgorsze w całej tej gmatwaninie problemów i spraw, ale stanowiło najbardziej namacalny dowód absurdalności sytuacji, w której się znalazła.
− Cudownie − powiedziała chłodno. − Muszę jednak podziękować. Nie zamierzam...
− Nonsens! Moja małżonka byłaby zachwycona.
Westchnęła. To nie o zdanie zmarłej kobiety się martwiła; kwestią decydującą był brak jej chęci do uczestniczenia w dzisiejszej błazenadzie. Pomyślała o Charliem. I skapitulowała.
− Dobrze − powiedziała w końcu.
Starzec uśmiechał się tryumfalnie.
− Nie śpiesz się. Wybierz co tylko zechcesz, przerób do swojej figury i wzrostu... Eufenia była raczej kobietą potężnej budowy.
Potem wyszedł, zostawiając ją sam na sam z wnętrzem pachnącej naftaliną szafy.
Chwilę później usłyszała pukanie.
− Kto tam?
− Ja.
To był Charles.
− Wejdź. I zamknij drzwi − dodała. − Nie potrzebuję dodatkowych świadków mojej katorgi.
− Nie przesadzasz trochę? − oparł się o ścianę i skrzyżował raniona oraz nogi.
− Jeśli wolisz, żebym skupiła się na bardziej ważkich problemach, to mogę zacząć panikować z powodu rzekomej armii Inferiusów. Ale to byłoby chyba na ten moment zbędne przedstawienie.
− Co proponujesz?
Wzruszyła ramionami.
− Zagram w twoją grę, Charlie. Pójdę na to przyjęcie. A my obydwoje zagramy z jego grę, zrobimy dokładnie to, czego od nas oczekuje ten nieznośny starzec. A potem...
− Masz nadzieję, że potem cię wysłucha?
− Jestem naiwna? − popatrzyła na niego błagalnie.
− Troszeczkę − uśmiechnął się do niej krzywo. - Sądzę jednak, że istnieje szansa na to, że za dzień lub dwa Flaviusowi wróci rozum.
− No to wcielamy plan w życie?
− Ze skutkiem natychmiastowym − Charlie zasalutował, odbijając się od ściany by stanąć prosto.
Uniosła brwi.
− Charlie-żartowniś w natarciu?
Posłał jej ciepły uśmiech, podszedł do niej i − wziąwszy twarz kobiety w dłonie − pocałował ją delikatnie.
− Tęskniłem − powiedział.
− Szybki jesteś − wyszeptała mu w usta.
− Nie prawda. Chciałem to zrobić już wczorajszej nocy, ale czekałem, aż mi uwierzysz.
− I uważasz, że ten moment nadszedł? − zapytała, uśmiechając się lekko.
Pocałował ją znowu, smakował ich bliskość.

CZYTASZ
W Kraju Smoków - charlmione ZAKOŃCZONE
FanfictionPostcanon. Hermiona, wykonując ostatnią wolę zmarłego przyjaciela, jedzie do Rumunii. Gdy niespodziewanie wszystko wywraca się do góry nogami, znajdzie obok siebie kogoś, z kim wiele lat temu połączyła ją jedna, nocna przygoda. I smoki. Dużo smoków...