XIII Ciemność

136 16 0
                                    


Uspokoiła się, gdy pokonała ponad kilometr ścieżka w górę zbocza. Nie wiedziała właściwie dokąd biegnie, po co to robi, ani co zamierza zrobić. To nie było w tamtym momencie ważne. Nigdy nie łudziła się, że miała szanse zostać pierwszą i jedyna kobieta w życiu Charlesa Weasleya, ale nawet te odleglejsze numery wystarczająco jej pasowały...

Nie była na tyle naiwna by sądzić, że Charlie z nikim się nie spotykał. Może więcej z tego, co opowiadał Doughowi było zwykłymi przechwałkami, ale z pewnością część była prawdą. Jednak czym innym było uczestniczyć w ich kogucich pogaduchach, a co innego zobaczyć jeden z obiektów jego westchnień w biały dzień.

Tak Charlie opowiadało Hermionie Granger. I to całkiem sporo. Co najgorsze, Sarah zawsze podziwiała tę kobietę, uważała ją za odważna i utalentowaną, stała się dla niej symbolem czegoś, czego sama nigdy nie miała osiągnąć, niedoścignionym bóstwem. Sarah była wiecznie porównywana i już dawno zdążyła się przekonać że zarówno Wybitne, jak i Powyżej Oczekiwań na OWTEMach są poza jej zasięgiem.

W dodatku wszystkie historie Charliego o Hermionie Granger zawierały się właśnie w tym monumentalnym obrazie opiewanym przez matkę dziewczyny: wspaniała, uzdolniona, odważna, oddana sprawie. Zero wskazówek, które mogłyby świadczyć tym, że słynna bohaterka wojny z Voldemortem mogła być jedna z kolejnych zdobyczy Weasleya.

Gdy o niej opowiadał, nie było zwyczajowych chrząknięć, śmieszków ani puszczania oka do Dougha w najbardziej dwuznacznych częściach wypowiedzi. Dlatego, gdy zobaczyła, jak Charlie obejmuje kobietę, jak bezwstydnie z nią flirtuje, gdy w mgnieniu oka zdała sobie sprawę, że tych dwoje w przeszłości musiało coś łączyć, przeżyła zawód i rozczarowanie. Może nawet pewnego rodzaju szok? Nie spodziewała się tego. Nie z nią. I nie na oczach Sarah. A potem, zaledwie kilka kwadransów temu, zobaczyła ich razem, w jakiejś komnacie, do której zajrzała, szukając Charliego...

Dotąd sądziła, że to tylko dziewczęca fascynacja, ale teraz... teraz zaczynała rozumieć, że być może czuje do mężczyzny coś więcej. Nie, żeby Charlie kiedykolwiek dał jej znak, żeby chociaż zaprosił ją na jakąkolwiek randkę. Był miły, to fakt, jednak nigdy nie nakłoniła go do niczego... Dosłownie niczego... To ona wciąż i wciąż sugerowała, kręciła się wokół niego i próbowała mu zaimponować.

Zatrzymała się i popatrzyła w dół, w kierunku zamku.

Niebieskie płomienie od strony wioski dotarły już do podnóży zamku. Przeraziła się. Co miała robić? Nie było dokąd pójść. A tam, w tej pułapce, nadal tkwił Dough...

Otrząsnęła się. Może nie była najzdolniejszą i najmądrzejsza czarownica swojego pokolenia, może i Charlie nigdy nie będzie jej, ale wciąż był ktoś, kto ją kochał i się o nią martwił...

***

Gdy tylko przeszła przez drzwi, usłyszała głośny łomot i nawoływanie, które odbijały się echem od drżących w wyniku eksplozji ścian zamku.

Od razu rozpoznała głos: należał do ich pracodawcy, Flawiusa.

Rozejrzała się: na kamiennej posadzce leżały części zawalonego sklepienia; przez liczne otwory w dachu do sali wlewało się niebieskie, rozmigotane światło. Po murach przeszedł pomruk, ponury niczym grzmot. Grześ spod sterty gruzu wystawała czyjaś noga...

Bogowie... ‒ pomyślała. ‒ Jest aż tak źle?

Sarah przyspieszyła kroku, kierując się ku schodom na piętro. Teraz było jej głupio: w krytycznej sytuacji zadziałała emocjonalnie, instynktownie i jak dziecko uciekła.

W Kraju Smoków - charlmione ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz