Rozdział 5

275 13 15
                                    

-Co.....wy tu robicie? - zapytała Evelyn przecierając oczy
- Twój głupi tatuś do nas zadzwonił, bo nie radzi sobie ze swoim życiem... - zaczęła tłumaczyć Maze, ale Eva jej przerwała

-Maze! Kotku nie mów tak! -trochę ściszyła głos- To jej ojciec. 

- I co z tego? Powinna znać prawdę, a nie wszyscy starają się ją chronić. To jej nie pomaga.- odparła niewzruszona

- Em, przepraszam, że wam przeszkadzam w tej jakże ciekawej wymianie zdań, ale chcę wam przypomnieć, że dalej tu jestem.- wtrąciła dziewczyna

- Słyszysz Maze? - ironicznie zapytała Eva

- Dobra, dobra...- niechętnie się zgodziła

- I słyszę co mówicie. - powiedziała dobitnie Evelyn - To powiecie mi o co chodzi?

...

- Czyli w skrócie mama myśli, że tata kręci z Ellą, a on temu on zaprzecza - po prawie godzinnym tłumaczeniu Evy i wtrącającej się co dwa słowa Maze dziewczyna zaczynała rozumieć czemu zawdzięczała wizytę "ciotek" jak to lubiła je nazywać - A wy?

- Co my? - zapytały prawie równocześnie

- No myślicie, że mama ma rację? 

- Jeżeli Decker nie zaspokaja jego potrzeb... - zasugerowała demonica

- Maze! Przestań! To dziecko...- kopnęła ją lekko w kostkę

-Auu. To bolało - powiedziała z wyrzutem

- Oj doskonale wiem, że nie. Twoje kości są z kamienia.

- Możemy wrócić do rozmowy? - przerwała jej Evelyn - Twoje kości to bardzo ciekawy temat, ale chyba nie na tą okazję.

- Mhm

- Więc jak myślisz? - zwróciła się do Evy

- To raczej mało prawdopodobne, bo kocha Chloe, ale Lucyfer to Lucyfer - odparła filozoficznie

- Okej... A gdzie on właściwie jest?

- To już trudniejsze pytanie...

-----------------------------------------

Hejoo

Jestem i żyję. 

I wiem, że miało być dwa tygodnie temu...

Ale szkoła i inne sprawy się nazbierały no wiecie. Ale tym razem na pewno do końca tygodnia coś wstawię.

A i jeszcze jedno. 

Uznajmy, że oni są tak samo piękni, wspaniali i przystojni jak w serialu i się nie zestarzeli hahah

Pierworodna LucyferaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz