Rozdział 5

11 1 0
                                    

POV ABI

Postanowiłam nie mówić rodzicom o moich nietypowych przemyśleniach. Mogliby pomyśleć, że miałam nieodpowiednie ciągoty i wysłaliby mnie gdzieś indziej. Tego pragnęłam uniknąć najbardziej, gdyż bardzo chciałam dowiedzieć się więcej o tych dziwnych wydarzeniach, które ostatnio miały tu miejsce. Chyba z natury byłam ciekawskim osobnikiem, co czasem sprowadzało na mnie kłopoty. Wtykanie nosa w nieswoje sprawy mogło przysporzyć wielu kłopotów, o czym już miałam nieprzyjemność się przekonać. Postanowiłam, że przy najbliższej okazji przejdę się do biblioteki, aby sprawdzić, czy nie było tam jakichś interesujących mnie książek. Chodziło mi głównie o pozycje o tematyce wilków, wilkołaków i nietypowych stworzeń, mogących żyć w tej okolicy. Nawet jeśli to tylko legendy, miałam zamiar o nich poczytać.

W tamtym momencie jednak zajęłam się przygotowaniami do spania. Poszłam do łazienki przylegającej do mojego pokoju, zdjęłam strój sportowy oraz bieliznę, odkręciłam wodę i weszłam pod prysznic. Gdy ciepła woda otuliła moje ciało, od razu poczułam rozluźnienie. Uwielbiałam to uczucie, to była dla mnie jedna z ulubionych czynności. Wzięłam do ręki buteleczkę z ulubionym waniliowo-czekoladowym żelem do mycia i otuliłam nim całe ciało. Moja skóra już po chwili stała się miękka i jedwabista, a zapach, hm, był nieziemski. Gdy spłukałam pianę z ciała, szybko umyłam włosy moim szamponem i również spłukałam. Po całym tym wieczornym rytuale sięgnęłam po ręcznik, aby wytrzeć włosy i się nim owinąć. Kiedy wyszłam spod prysznica, wzdrygnęłam się z powodu delikatnej różnicy temperatur. Szybko wskoczyłam w mięciutką flanelową piżamkę i wyszorowałam zęby. Kiedy po niecałej godzinie opuściłam łazienkę, poczułam się senna. Wydarzenia tego dnia całkowicie wyssały ze mnie zapasy energii. Wsunęłam się pod kołdrę, gasząc lampkę nocną. Jeszcze przez jakiś czas po mojej głowie biegały szalone myśli, ale w końcu udało mi się zasnąć.

POV SETH

Gdyby nie te palące spojrzenia wszystkich, czułbym się bardzo dobrze. Ci gapie coraz bardziej wyprowadzali mnie z równowagi. Dobrze, że namiot ojca nie był daleko, bo mogłoby być nieprzyjemnie. Na szczęście obeszło się bez awantur, z czego byłem bardzo zadowolony. Cała nasza grupka stanęła przed jurtą. Nagle ze środka rozległ się głos:

— Wejść!

Skinąłem, a wszyscy poza Gejlem i Erickiem weszliśmy do środka. Ojciec zapewne zdążył już przygotować sobie całą rozmowę i oczekiwał tylko naszego przybycia. Przedstawiłem wszystkich członków grupy, a po skończeniu odsunąłem się na bok, czekając na dalszy rozwój wypadków. Liczyłem, że ojciec pozwoli mi zostać i będę mógł wysłuchać całej rozmowy, jednak on podziękował i poprosił mnie o opuszczenie namiotu. Z nieukrywaną niechęcią wyszedłem na zewnątrz. No cóż, musiałem zasięgnąć języka później. Rozmowa trwała ni to długo ni to krótko, zależy jakie kto ma pojęcie o czasie. Kiedy nareszcie z namiotu wynurzyła się cała grupa wraz z moim ojcem, podniosłem się w oczekiwaniu na to, co powie.

— Moi drodzy, jak już zapewne wiecie, bo wieści się roznoszą, mamy w obozie gości — rozpoczął. — Chciałbym, abyście dobrze ich przyjęli.

— Tak jest, wodzu! — odparła część tłumu.

— Chcę, abyście nakarmili i napoili naszych przybyszy — dodał. — Zostaną tutaj przez jeden dzień, a następnie ruszą w dalszą drogę. Mam nadzieję, że dobrze się nimi zajmiecie — zakończył.

Uśmiechnąwszy się, spojrzałem w stronę zakłopotanej w tym momencie grupy. Wyszczerzyłem śnieżnobiałe kły w ich stronę i dałem znak, by poszli za mną. Pokrótce oprowadziłem ich po obozie i zaprowadziłem do miejsca w którym przygotowujemy posiłki. Tam czekał na nich gotowy obiad. Dzisiaj wyjątkowo pieczone zające, gdyż nasz zwiad natrafił na spore migrujące stadko i nałapał w cholerę tych długouchych stworzeń. Nasi goście byli wyraźnie zadowoleni z zaproponowanej strawy. W mig pochłonęli własne porcje i oblizali z lubością swoje pyski. Cieszyło mnie, że smakuje im posiłek przygotowany przez nasze kucharki. Z racji naszej wilczej postaci naszym głównym pożywieniem było pieczone lub surowe mięso. Jedynie w dniu przemiany moglibyśmy pozwolić sobie na urozmaicenie naszego menu żywieniowego.

Werewolf and love is it possible?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz