Rozdział 9

7 1 0
                                    

POV ABI

Mimo iż moja łazienka nie była kolosalnych rozmiarów, doceniałam sam fakt jej posiadania na własność. Była na tyle duża, aby pomieścić prysznic, umywalkę, toaletę oraz mini-pralkę wraz z koszem na pranie (tak, musiałam sama robić pranie). Ułożyłam rzeczy na koszu i zdjęłam wierzchnią część stroju, pozostając wyłącznie w bieliźnie. Spoglądając w lustro zawieszone nad umywalką, zastanawiałam się, dlaczego ludzie tak bardzo mnie nie lubili. Owszem, może i nie byłam chodzącą pięknością tak jak szkolne cheerleaderki, ale wyjątkowo brzydka także nie. Miałam ładną, podchodzącą pod delikatny owal twarz, lekko zarysowane mięśnie brzucha, które prezentowały się całkiem nieźle, choć zwykle ukrywałam je pod za dużymi bluzami. Lekko wcięta talia oraz biust podkreślały moje kobiece kształty. Westchnęłam cicho, nie rozumiejąc opinii publicznej. Może chodziło im o mój ciekawski charakter oraz odważny sposób bycia? Zdjęłam delikatną koronkową bieliznę i weszłam pod prysznic, odkręcając kran z ciepłą wodą. Po około czterdziestu minutach wyszłam z kabiny, otulając ciało miękkim, flanelowym ręcznikiem. Dywanik pod moimi stopami sprawiał, że czułam się tak, jakbym stąpała po trawie w środku lata. Wyszczotkowałam porządnie zęby i umyłam twarz, następnie nakładając krem. Wskoczyłam w piżamkę, a wychodząc z łazienki, zgasiłam światło. Odłożywszy rzeczy na skrzynię przed łóżkiem, podeszłam do biurka, aby zabrać z niego klucz do skrytki.

POV SETH

Najpierw obowiązki. Mój wilk jęknął niezadowolony, ja też nie byłem szczęśliwy z tego powodu. Zdecydowanie bardziej wolałbym szukać mojej różyczki, ale potem dostałbym tylko ochrzan od ojca, bo i tak nie dostałbym pozwolenia. Postanowiłem załatwić te sprawy jak najszybciej i zająć się tym, co o wiele bardziej mnie interesowało. W ostatnich miesiącach każde z nas przechodziło przemianę we własnych namiotach i to się sprawdziło. Miałem nadzieję, że ojciec nie będzie miał obiekcji, no bo do cholery, to się naprawdę sprawdziło ostatnim razem. Jako że złapałem lenia w ostatnim czasie, postanowiłem pogadać z ojcem jutro po południu, ponieważ i tak zarządzenia wydawano wczesnym wieczorem, więc nie widziałem w tym problemu. Oczy zaczynały mi się kleić, a logiczne myślenie się wyłączało. Ziewnąłem szeroko i ułożyłem się wygodnie na posłaniu. Mimo iż bardzo chciałem pogadać jeszcze z Kasjanem, to nie dałem rady. Jak tylko się ułożyłem, od razu zapadłem w sen typowy dla wilka, czyli mocny, ale czujny.

Obudziłem się nazajutrz rano i okazało się, że nasi goście zdążyli już opuścić teren naszego obozu. Został tylko Mila, który od czasu wpojenia nie odstępywał Sali na krok. Tak jakby się bał, że mogłaby mu uciec. Dałem znać, że wyszedłem się przejść, aby nikt się nie martwił. Udałem się nad pobliski strumień, aby nieco się zrelaksować. Powoli najpierw zamoczyłem łapy, następnie wolno wchodząc coraz głębiej do wody. Opływająca mnie zimna woda przyjemnie orzeźwiała i pobudzała mój organizm do pracy. Spędziłem nad strumieniem grubo ponad pół godziny i w końcu postanowiłem wrócić. Kiedy skierowałem się do obozu, przebijające się przez poszycie pierwsze promienie wiosennego słońca przyjemnie ogrzewały moje ciało, przy okazji susząc gęstą, brązową sierść. Gdy wkroczyłem na nasz teren, byłem już zupełnie suchy i spoglądałem, jak wszyscy krzątali się w ukropie, aby przygotować się do dzisiejszej pełni. Przyjemnie patrzyło się, jak skrupulatnie wszystko układali i porządkowali. Przygotowują ubrania i inne potrzebne zasoby. Ja również miałem do załatwienia m.ni. rozmowę z ojcem. Wtem mój brzuch odezwał się z głośnym burczeniem, tym samym dawał mi znak, iż czas na śniadanie, którego nie spożyłem przed opuszczeniem obozu. Blisko miejsca spożywania posiłków rozglądałem się wokół, przypatrując się wszystkim unikalnym członkom naszej watahy. Kiedy dotarłem do miejsca, powitał mnie uśmiech Cindy, wyczekującej na mnie z posiłkiem. Podziękowałem i z zapałem spałaszowałem przepyszne śniadanie.

POV ABI

Otwarłam moją skrytkę i bez zastanowienia sięgnęłam po malutki tomik, intrygujący mnie od samego początku. Zamknąwszy dokładnie małą wnękę, wróciłam na łóżko. Oparłam się o ścianę tak, aby było mi wygodnie. Z zewnątrz minimalistyczny tomik posiadał gładką, jasną, siwogranatową okładkę, z niewielkim pozłacanym tytułem. Na pierwszy rzut oka nie wydawała się niczym niezwykłym. Wyglądała, jak stara lektura szkolna, o której dawno zapomniano i skazano na leżenie ugorem. Mimo wszystko w jakiś niewytłumaczalny sposób przyciągała mnie do siebie. Tajemniczy tomik nosił tytuł " Histora Summertas oraz okoliczne legendy", został wydany w 1967 roku, był więc dosyć stary. Kartki wewnątrz książki zostały wykonane ze starego papieru, który w dotyku dawał wrażenie, jakby został pokryty mikrowłoskami. Papier był żółty i dosyć gruby w porównaniu z obecnymi wydaniami książek. Na pierwszej stronie znajdowała się krótka notka od autora, będąca jednocześnie wstępem do książki. Autor informował w niej o pochodzeniu informacji oraz przestrzegał, że to książka dla ludzi o mocnych nerwach. Przeczytawszy tę przestrogę, parsknęłam pod nosem. Uznałam, że autor po prostu próbował stworzyć nastrój grozy i tyle, jednak im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej zmieniałam opinię względem ostrzeżenia. Pierwsza część książki opisywała dzieje powstania miasta oraz jego rozwój, następnie przechodząc do opisu pojawienia się dziwnych wydarzeń, dziejących się co miesiąc w okresie pełni. Wszystko wskazywało na to, że powstanie miasta nie różniło się niczym od powstawania innych miejscowości, jednak to, co wyróżniało Summertas, to właśnie te niezwykłe wydarzenia, o których najwyraźniej nikt nie pamiętał. W książce owe wydarzenia nosiły miano "przekleństwa miasta", które miało nad nim ciążyć aż do jego upadku. Jednak patrząc na datę wydania i na to, że miasto wciąż stoi, że do tej pory nie było niepokojone w żaden sposób, aż nie chciało się wierzyć w to "przekleństwo". A jednak coś musiało skłonić autora do wysunięcia takiego wniosku. Dalej w dziele napisano, iż raz w miesiącu zdarzały się porwania małych, kilkuletnich dzieci, których nigdy nie odnaleziono, lecz po kilku latach od porwania w mieście podobno przejazdem pojawiały się młode osoby, które mogłyby być właśnie tymi porwanymi dziećmi. Zapytane o to odpowiadały zawsze, że nigdy tu nie były i że nigdy nie zostały porwane, a w dowód pokazywały rodzinne zdjęcia. Mimo to każdy taki zbieg okoliczności był dość dziwny, mieszkańcy zaś nigdy nie drążyli tematu głębiej. Czytając to wszystko, nabierałam coraz większego przekonania, że Summertas to wcale nie takie zwykłe miasto. W książeczce napisano też, że takie dziwne zaginięcia miały miejsce również w innych miejscowościach. Ostatnich kilkanaście stron było poświęconych lokalnej legendzie. Według tej legendy przed powstaniem Summertas w tamtym miejscu znajdowała się osada rdzennych mieszkańców, ale nie byli to w pełni ludzie. Legenda głosi, że byli to ludzie mogący przybierać postać ogromnych wilków, a podczas każdej pełni księżyca całkowicie kontrolę przejmowała ich wilcza natura, zamieniając ich w krwiożercze bestie. Mówi się także, że przybyli na to miejsce inni ludzie, rzucili klątwę na przywódcę tej grupy i od tego czasu członkowie tej grupy tylko raz w miesiącu mogą przybrać ludzką postać. Opowieść mówi także, że będzie tak, aż nie narodzi się ludzka dziewczyna posiadająca wilczą stronę i nie zwiąże się z alfą tej watahy, zdejmując w ten sposób ciążącą na nich klątwę. Mówiło się, że nie będzie ona wiedzieć o swym przeznaczeniu do czasu spotkania z przeznaczonym jej alfą. Nikt nie wiedział, kiedy taka dziewczyna miała się pojawić.

Bardzo zaciekawiła mnie ta ostatnia część. Miałam wrażenie, że w jakiś sposób ta legenda mnie dotyczyła i była mi niezwykle bliska, mimo iż przeczytałam ją po raz pierwszy. Potrząsnęłam z niedowierzaniem głową i spojrzałam na ekran budzika. Niemal spadłam z łóżka, poznając, ile czasu spędziłam na czytaniu. Dochodziło wpół do trzeciej. Jęknęłam z rozżaleniem, uświadamiając sobie, że zostało mi tak mało czasu na sen.

Werewolf and love is it possible?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz