Rozdział 12

2 1 2
                                    

POV SETH
Wszystko działo się bardzo szybko. Zaraz po tym, gdy oboje usłyszeliśmy trzaskanie drzwiami, Abi rozpoczęła ewakuację z salonu na piętro. Wpierw zaprowadziła mnie do kuchni i chowając za wyspą kuchenną, zamieniła kilka zdań z matką.

— Abi, gdzie jesteś? 

— W kuchni, mamo. Muszę pójść po coś do pokoju. Zaraz wracam! — odkrzyknęła. 

— Dobrze, ale wracaj szybko. Chcemy ci powiedzieć coś razem z tatą — odparła jej matka.

Dziewczyna odetchnęła z ulgą i w ekspresowym tempie zaprowadziła mnie do jej pokoju, pozostawiając na łóżku i nakazując odpoczywać. Sama zaś chwyciła w pośpiechu pierwszy lepszy zeszyt i wyszła z pokoju. Zostawiła leciutko niedomknięte drzwi, więc wytężyłem słuch, aby dowiedzieć się, o czym będą rozmawiać, jednak z powodu wycieńczenia słyszałem tylko urywki ich rozmowy. 

— Kochanie — jej ojciec odchrząknął. — Chcielibyśmy... wysłuchała… do końca — mruknęła coś pod nosem.
 — No więc, o co chodzi? 

— Rozmawiałem z...matką i po długich... doszliśmy do wniosku, że... powinniśmy… do szkoły z internatem, i… 

— Co?! — zawołała z oburzeniem, tym samym mu przerywając. — Jak… to robić? — krzyknęła.

— Córeczko, posłuchaj — zaczęła jej mama.

Po tym dało się słyszeć tupot nóg na schodach, więc przymknąłem oczy, udając, że lekko przysypiam. Gdy wpadła do pomieszczenia jak huragan, uniosłem się na ramieniu, spoglądając w jej stronę z niepokojem. Widząc moją minę, zbliżyła się do łóżka i siadając na brzegu, szeptała w moją stronę i ujęła moją dłoń.

— Spokojnie, to nic takiego, nie przejmuj się — widać było moje zaskoczenie, lecz także bardziej się rozluźniłem.

— Na pewno wszystko w porządku? — zapytałem, widząc jej niemrawą minę.

— Tak, nie, tak... Ach, sama nie wiem — rzekła, plącząc się, a po policzkach zaczęły płynąć jej łzy.

Przyciągnąłem ją do siebie, zamykając w szczelnym uścisku i gładząc po włosach. Szeptałem jej uspokajająco do ucha. Gdy przestała się trząść, odsunąłem ją od siebie i patrząc na jej twarz, zapytałem:

— Abi, powiesz mi, co się stało? — mój kojący głos sprawił, że niemal natychmiast otrzymałem odpowiedź.
— Rodzice chcą wysłać mnie do szkoły z internatem — i kolejna fala łez spłynęła po jej twarzy. — A ja nie chcę wyjeżdżać.

— Dobrze, już dobrze. Jeszcze nigdzie nie pojechałaś, może uda się ich jakoś przekonać — wyszeptałem.

Już otwierała usta gdy spostrzegłem na jej szyi rzemyk. Dotknąłem go, wydobywając spod ubrania błękitny amulet. Zmarszczyłem brwi, bo już gdzieś go widziałem, jednak nie wiedziałem, w którym kościele mi o nim dzwoni. Koniec końców, nie odezwałem się w ogóle.

— Coś nie tak? — spytała.

— Nie, nie — zaprzeczyłem szybko, jednakże marszcząc czoło w zamyśleniu.

Widać było, że chce spytać o coś jeszcze, lecz wtedy usłyszeliśmy kroki na schodach, zwiastujące nadchodzących rodziców. Przerażona syknęła, abym wstał i szybko schowała mnie za drzwiami garderoby. Właśnie je domykała, gdy drzwi pokoju uchyliły się i pokazała się w nich głowa jej ojca.

— Mogę wejść? — zapytał.

— Um, tak, wejdź tato — odparła.

— Możemy porozmawiać na spokojnie?

Werewolf and love is it possible?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz