Lęk wysokości

69 5 0
                                    

Postaram się wstawić rozdział również 5 lutego jako taki nadprogramowy z okazji moich urodzin.
----------------------------------------------------------------------
Mam 24 lata i jestem climberem. Czym jest urban climbing? Na pewno kojarzycie. Znany jest też jako Buildering. Chodzi o wspinaczkę na dziko i bez zabezpieczeń na wszelkie wysokie obiekty. Trochę jak parkour, tylko że zamiast nogi można złamać kark. Pewnie większość z was oglądała co najmniej kilka nagrań, na których młodzi Rosjanie balansują na gzymsach budynków lub wiszą na jednej ręce nad zapierającą dech przestrzenią. Jeżeli przeglądacie strony z czarnym humorem, widzieliście również to, co z nich zostaje, gdy ta ręka im zadrży. Ja miałem niestety pecha zobaczyć to na żywo.

Ten sport, jak zapewne wiecie, wywodzi się z Rosji i zdobył popularność na przestrzeni ostatnich kilku lat. Odpowiada za to specyficzne zjawisko społeczne. Rosja to ponury i wyniszczony kraj, gdzie bieda i brak perspektyw zderzają się z szybko wkraczającą kulturą zachodu – kulturą internetu, mass mediów i konsumpcji. Nic dziwnego, że młode pokolenie, rzucone w ten pełen skrajności świat, za wszelką cenę poszukuje wrażeń i możliwości zaistnienia.

Z Rosji climbing dość szybko przeniósł się do krajów postkomunistycznych i niektórych rejonów Azji. Tam sytuacja młodych ludzi była dość zbliżona do postsowieckich realiów i okazała się podatnym gruntem. Na zachodzie Buildering nie zdobył szczególnej popularności pod względem liczby zawodników, za to wzbudził zainteresowanie i zyskał rzeszę swoistych kibiców. Jego kolebką i stolicą pozostaje wciąż Rosja. Podziwiam tych wspinaczy ze wschodu, chociaż większość z nich to niestety bezmyślne dzieciaki. Jednak nikt nie wspina się tak dobrze, jak Słowianie.

Ogólnie rzecz biorąc, climberów można podzielić na trzy grupy: idiotów, psychopatów i poszukiwaczy.

Idiotami są ci, którzy stojąc na jednej nodze na żurawiu dźwigu, wyczyniają akrobacje i wygibasy. Ryzykują życiem, żeby kozacko wyjść na nagraniu lub zrobić efektowne zdjęcie. Wystarczy wtedy silniejszy powiew wiatru lub drżący mięsień. Śmierć lub kalectwo mają jak w banku.

- No tak – powiecie – ale przecież cały ten sport polega na kuszeniu losu.

Otóż nie. Każdy sport, nawet nie ekstremalny, może zagrozić życiu lub zdrowiu. Trzeba się liczyć z niebezpieczeństwem i zawsze unikać zbędnego ryzyka. Jeśli się wspinasz bez zabezpieczeń – jesteś sportowcem. Jeżeli na szczycie robisz jaskółkę lub próbujesz chodzić na rękach – jesteś idiotą. Na tym polega ta różnica.

Drugą kategorią są psychopaci. Nie przesadzam. Osobowości psychopatyczne często zdarzają się wśród wykonawców zawodów i sportów, które niosą ze sobą adrenalinę. Psychopata to człowiek o zaburzonej osobowości. Różni się od zwykłego zjadacza chleba niezdolnością do normalnego odczuwania najzwyklejszych afektów. Tacy ludzie ze względu na swój uczuciowy deficyt (szczególnie deficyt strachu) pożądają silnych emocji i mocnych wrażeń. To właśnie oni są najlepszymi climberami. Sprawiają wrażenie nieustraszonych i zdolni są do niezwykłych wyczynów. Zapewne w ten sposób zapychają swoją wewnętrzną pustkę.

Trzecią grupą są poszukiwacze i właśnie z nią się utożsamiam. Wspinamy się nie dla samej adrenaliny, ale dla wolności, którą niesie moc zdobycia każdej "góry". Przez te kilka godzin jesteśmy całkowicie wolni, nie istnieje wtedy nic poza drabinką, zaciśniętymi na niej dłońmi i wiatrem we włosach. Brzmi jak gadka zbuntowanego małolata? Zapewne. Ale jest to coś, dlaczego warto żyć. Ponieważ właśnie wtedy czuję, że naprawdę żyję. Że jestem tu naprawdę. Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi.

Dobra, kończę ten przydługi wstęp. Po prostu chciałem zarysować realia tego sportu, żebyście zrozumieli motywacje climberów i nie szufladkowali nas jako znudzonych gówniarzy mających gdzieś swoje życie. I z góry zaznaczam: nie probujcie tego na własną rękę. Szkoda waszego życia i rozpaczy waszych bliskich. Do builderingu potrzeba naprawdę potężnej kondycji fizycznej oraz nerwów ze stali. A wierzcie mi – nie macie ich.

CreepypastyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz