siostrzyczka

127 10 1
                                    

Myślałem kiedyś, że mam siostrę. Miałem wtedy sześć lat. Nie myślałem o niej od lat, ale ujrzałem ją ponownie w zeszłym tygodniu.

Nie było mi łatwo, kiedy dorastałem. Byliśmy biedną rodziną. Nie znałem mojego ojca, a mama nigdy o niem nie wspominała. Okazało się, że wcale go nie znała.

Mieszkaliśmy w małym mieszkanku. Mówi się, że ludzie najlepiej pamiętają zapachy. Właśnie to pamięt

am z dzieciństwa. Cztery zapachy. Pierwszy to mdły zapach wilgoci i pleśni w mieszkaniu. W ciągu dnia był to zapach obiadu, pieczonego mięsa w garnku. Nocą, kwaśny zapach potu, kiedy mężczyźni wracali do domów po ciężkim dniu w pracy, czasami śmierdzący piwem. I ostatni zapach. Głęboki i drzewiasty – zapach mojej siostry.

Mama nigdy nie wyszła za mąż. Czasami przyprowadzała do domu mężczyzn. Jeden nawet został na dłużej. Zacząłem nazywać go Billy – tatuś, aby był wyróżniony spośród pozostałych.

Mama wydawała się szczęśliwa i życie toczyło nam się dobrze. Wciąż pamiętam sobotnie popołudnie, kiedy położyła moją rękę na swoim brzuchu i powiedziała, że będę miał siostrzyczkę. Nie miałem zbyt wielu przyjaciół, więc wizja posiadania rodzeństwa bardzo mi się podobała. Nie miało znaczenia, że miała to być dziewczynka – co jest jedną z cudownych rzeczy u sześcio-letniego dziecka, nie ma znaczenie jakiej płci będzie twój przyjaciel. Zapytałem mamy, jak moja siostrzyczka będzie miała na imię, ale otrzymałem tylko ciepły uścisk i jej palec na moich ustach, kiedy wyszeptała:

- To niespodzianka.

Jakiś czas później mama pokłóciła się z Billym-tatusiem. Kazali mi iść do mojego pokoju, gdzie skuliłem się na łóżku. Łzy spływały mi po policzkach, kiedy próbowałem jakoś zagłuszyć krzyki dochodzące z kuchni. Kiedy zrobiło się cicho, wyszedłem z pokoju i zobaczyłem płaczącą mamę na kuchennej podłodze, obejmującą swój duży brzuch. Nigdy więcej nie widziałem Billego-tatusia.

Cały kolejny tydzień mama płakała cichutko. Poza jednym dniem, kiedy zastałem ją szlochającą na podłodze. Nigdy więcej nie rozmawialiśmy o mojej siostrzyczce.

Mama zamknęła się w sobie, a nasze życie stało się gorsze. Nigdy nie byłem zbyt dobry w zawieraniu nowych znajomości i większość czasu cisza wypełniała nasz dom. Jak każde dziecko z wybujałą wyobraźnią, pomyślałem że mogę stworzyć sobie przyjaciela milion razy lepszego niż ktokolwiek inny. Może nawet bliźniaka.

Wtedy zacząłem ją widywać. Nigdy kiedy mama była w pobliżu. Wyglądała dokładnie jak ja, te same ciemne włosy, brązowe oczy. Otaczał ją zapach drewna. Nigdy się nie odzywała, patrzyła się tylko na mnie i uśmiechała się czasami. Wiedziałem, że nazywa się Jenny, nawet jeśli mi tego nie powiedziała. Dzieci łatwiej rozumieją takie rzeczy. Tak samo, jak wiedzą jak nazwać szczeniaczka, zabawkę albo lalkę. Wiedzą dokładnie czym jest dana rzecz i jak na nią mówić. Prawdziwe nazwy.

Spędziłem wiele nocy na rozmowach z nią, chociaż ona ani razu się nie odezwała. Siedziała tylko z uśmiechem na twarzy, kiedy opowiadałem jej o szkole. Nie widziałem jej jak wchodzi lub wychodzi. Po prostu była tam, jak otwierałem drzwi do mojego pokoju. Zawsze najpierw ją poczułem zanim zobaczyłem. Ale nigdy jej nie dotykałem. Tylko raz, kiedy przysypiałem po okropnym dniu w szkole, położyłem rękę na jej ramieniu. Wyglądała jak normalna dziewczynka w moim wieku, ale jej ramię było zimne i suche, jak wąż, którego dotknąłem w zeszłym roku w zoo.

Jenny nie zawsze się uśmiechała. Pamiętam jak pewnego razu kot sąsiadów rzucił się na mnie, kiedy chciałem go pogłaskać i zarobiłem pazurami. Nic wtedy nie powiedziała, ale widziałem jak jej twarz spoważniała tworząc maskę, jakiej nie widziałem u żadnego innego dziecka. Następnego dnia widziałem ją, jak głaszcze tego kota na środku ulicy. Przyciskała go do ziemi. Odwróciłem się, kiedy usłyszałem klakson samochodu. Później usłyszałem jeszcze dwa uderzenia, jedno przednim kołem, drugie tylnym. Jenny stała po drugiej stronie ulicy i uśmiechała się do mnie.

CreepypastyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz