- Rose, pogadajmy - poprosił Markus.
- A mamy o czym? Przecież oboje wiemy, że się nie zmienisz...
- Dajcie mi szanse.
- Powinieneś przeprosić Roberta.
- Tylko jak? On cały czas mnie unika - powiedział przejęty.
- A dziwisz się mu?
- Nie.. - odparł smutno.
Czyżby zrozumiał swój błąd? Nie wiem sama co mam o tym myśleć. Po rozmowie z Markusem postanowiłam udać się po coś słodkiego do hotelowej kawiarni. Robert trenuje, a ja padam z nudów. Mamy teraz dwa tygodnie wolnego jako fotografki, a za nas już jest podstawione zastępstwo. Gdy byłam już blisko kawiarenki za rękę złapała mnie roztrzęsiona Alice.
- Chodź ze mną proszę... - płakała.
- Co się stało? Alice, czemu płaczesz?
- Załóż kurtkę i chodź, proszę...
Wykonałam posłusznie to o co prosiła i udałam się za nią. Nim się spostrzegłam wpakowała mnie na przednie siedzenie jej auta i ruszyła.
- Alice, co ty robisz? Gdzie my jedziemy?
- Jak najdalej stąd...
- Cholera, o co chodzi?
- J-ja...ja..Jestem w c-ciąży - wydukała.
- I przez to mnie porywasz?
- Rafael nie chce tego dziecka... Usunę je, a sama boję się jechać do kliniki.
Zamurowało mnie to co powiedziała... Jak to Rafael nie chce dziecka? I czemu ona tak posłusznie zamierza się go pozbyć?
- A ty? - zapytałam. - Chcesz tego dziecka?
- Sama nie wiem...
- A nie lepiej było się najpierw nad tym zastanowić?
- Zabieg mam dopiero za cztery dni.
- W ogóle gdzie my jedziemy? - dalej nie wiedziałam na czym stoję.
- Do Czech.
I nagle przypomniałam sobie, że przecież Robert nic nie wie o tym wyjeździe. Przecież on tam pewnie pada z niepokoju.
pov Robert
Udałem się do naszego pokoju. Trening był bardzo owocny, ale i męczący. Marzyłem tylko o ramionach Rose. Nie było jej... Poszedłem więc co chłopaków z Niemiec i też nic. Zacząłem się niepokoić.
- A co jeśli coś jej się stało..? - panikowałem.
- Spokojnie, może po prostu poszła gdzieś na spacer - uspokajał mnie Stephan.
- Tak bez znaku życia?
- Widziałem ją jakieś dwie godziny temu. Nie mówiła nic na temat tego gdzie idzie - rzekł Markus.
Zadzwonił mi nagle telefon. Ulżyło mi gdy na ekranie dostrzegłem numer mojej małej.
- Kochanie, gdzie ty jesteś? - zapytałem zmartwiony.
- Jadę z Alice do Czech... Do kliniki aborcyjnej.
- Mała...
- Alice wpadła z Rafaelem...długa historia - wytłumaczyła.
- Kiedy wracasz?
- Za cztery/pięć dni. Zadzwonię jak będziemy na miejscu to Ci na spokojnie wszystko powiem. Nie martw się Robi.
- Będę tęsknił... - czułem jakby połowa mnie zniknęła.
- I co? - zapytali mnie.
- Jedzie z Alice do Czech do kliniki aborcyjnej.
- Rose jest w ciąży? - zapytał nagle Markus.
- Nie! Myślałeś, że usunęła by nasze dziecko?!
- Markus, ty to zawsze coś chlapniesz... - załamał się nad jego głupotą Karl.
Postanowiłem wrócić do naszego pokoju i czekać na telefon od Rose. Jak to się w ogóle stało, że gnają teraz do tych Czech? Martwiłem się, bo moja mała znowu jest daleko ode mnie. Będę cholernie tęsknił...
Po kilku godzinach drogi byłyśmy na miejscu. Ogarnęłyśmy pokój w jakimś hotelu. Ostatnio mi i Alice przyjaźń nie zbyt szła, ale martwię się o nią. Szkoda, że tak przejechała się na Rafaelu...
- Powiedz mi...On zmusza Cię do tej aborcji?
- Powiedział, że nie chce dziecka.
- I dla niego chcesz usunąć ciążę? - zszokowała mnie.
- Kocham go i nie chcę stracić...
A Rafael wyjątkowo podle potraktował dziecko i Alice. Byłam na niego wściekła! Oboje są odpowiedzialni za to. A on najwyraźniej chce umyć ręce...
- Zastanów się nad tym dobrze. Rafael to zwykły dupek!
- Nie mów tak...
- A jak mam mówić? Alice, ocknij się!
- Jak ja mam tego dosyć - ponownie zaczęła płakać.
- Nie płacz już. Pomogę Ci ze wszystkim.
- Przepraszam za to jaką zołzą byłam ostatnio.
- To już nie ważne - nie ma co rozpamiętywać.
Alice udała się pod prysznic, a ja postanowiłam zadzwonić do Roberta. Wiem jak on to przeżywa i jak bardzo się o mnie martwi. Już za nim tęsknię... Znowu przyszło nam do rozłąki...
- Już dojechałyśmy - rzekłam.
- Mała, wszystko okey?
- Tak. Znaczy, Alice jest w rozsypce, ale poza tym okey.
- Co się właściwie stało?
- Wpadła z Rafaelem, a on nie zamierza bawić się w tatusia.
- Co za podły drań...
- No i ona jest gotowa usunąć dla jego świętego spokoju.
- A jakim cudem wpadła na pomysł by porwać Cię do Czech?
- Szłam do hotelowej kawiarenki gdy dopadła mnie roztrzęsiona. Poprosiła bym ubrała kurtkę i szła za nią. No i tak oto znalazłam się w jej aucie. Wiesz..muszę jej pomóc.
- Rozumiem to skarbie, ale martwiłem się gdy zniknęłaś.
- Już o wszystkim wiesz... Nie martw się. Jestem cała i zdrowa.
- Tęsknię mała... - powiedział smutno.
- Ja też, ale to tylko kilka dni. Będziemy codziennie gadać godzinami.
- Kocham Cię Rose...
Siemka!
Podoba się?
Mam nadzieję, że puki co książka udana? :)
CZYTASZ
Czy aby na pewno..?
FanfictionOn nie lubi jej, a ona nie lubi jego... Ale czy na pewno..? Świat Roberta i Rose niebawem się połączy... Co z tego wyniknie..? będzie zawierać wątki erotyczne... Przekonajcie się :) Okładka zrobiona przez @M_lenedevries