pov Robert
Lekarze dalej męczyli mnie tymi badaniami. Wiem, że chcą dowiedzieć się co i jak by mogli zacząć leczenie. Ja po prostu się boję... Nie wiem co to, a czuję się coraz gorzej. Nie wygląda to dobrze... To normalne, że bardzo się martwię. Nie chcę umierać...
- Czy ja...no wiesz..Czy mogę... - jąkałem.
- Robert, ty nie myśl teraz o takich rzeczach. Nie wiemy co to jest... Może to tak groźnie tylko wygląda. Puki co nie martw się tym.
- Łatwo mówić...
- Nie ma się co nakręcać, a lepiej mieć dobre podejście. To już połowa sukcesu w kwestii zdrowia psychicznego.
- Może masz rację... Ja po prostu się boję.
- To normalne, ale nie ma co iść aż tak daleko.
Lekarz miał rację... Może rzeczywiście przeginam, ale takie myśli są raczej normą w takiej sytuacji. Jest poważnie, a nawet nie wiadomo co to... Jak ja chciałbym już to wiedzieć.
Idę ponownie do szpitala. Obiecałam mu, że przyjdę popołudniu. Chcę zobaczyć co u niego. Przez te pół dnia wiele mogło się zmienić, a może wreszcie wiadomo co to za choroba. Wiem, że musi się bardzo bać, bo sytuacja jest nieciekawa. Gdy oznajmiłam to chłopakom ponownie pojawił się sprzeciw...
- Rose, czy Tobie się nudzi? - zapytał Karl.
- Obiecałam mu, że przyjdę...
- I myślisz, że go to przejęło? - kontynuował.
- Po tym jaki był całą noc i rano sądzę, że nie ma tego gdzieś. A teraz idę, do zobaczenia.
Mam nadzieję, że będą mieli okazję przekonać się jak to nie mają racji. Zależy mi na tym by Robert utarł im nosa. Ciekawa jestem jak to u niego?
- Trenerze, wiadomo coś?
- Puki co dalej to samo... Wyniki krwi nic z dotychczasowych przypuszczeń nie potwierdziły.
- Kurcze... - przejęłam się jeszcze bardziej.
- Robert jest przerażony...
- Aż tak? Kurcze, w sumie mu się nie dziwię.
- Pytał o Ciebie.
To co powiedział trener wprawiło mnie w nie mały szok. Ale i gdzieś w środku bardzo ucieszyło.
- To znaczy..?
- Czy już przyszłaś, bo byliście umówieni.
- No tak, ale gdzieś tak na teraz mniej więcej - popatrzyłam na zegarek.
- Idź do niego - uśmiechnął się.
Tak też zrobiłam. Nie spodziewałam się, ze aż tak na mnie czeka. Że w ogóle na mnie czeka... Ten człowiek od wczoraj coraz bardziej mnie do siebie przekonuje.
- Jestem - powiedziałam zbliżając się do łóżka.
- Myślałem, ze jednak nie przyjdziesz.
- Według umowy jestem. Jak się czujesz?
- Bez zmian... Patrz jak wygląda moja twarz, jadę na lekach przeciwbólowych...
- Niebawem lekarze dowiedzą się co Ci jest.
- Myślą nad moim powrotem do Norwegii - powiedział, a mi momentalnie siadł humor.
- Tam lekarze są lepsi?
- Tego nie wiemy, ale chociaż będę w kraju u siebie. Moi rodzice padają tam z niepokoju.
- W sumie racja... lepiej być w domu.
CZYTASZ
Czy aby na pewno..?
FanfictionOn nie lubi jej, a ona nie lubi jego... Ale czy na pewno..? Świat Roberta i Rose niebawem się połączy... Co z tego wyniknie..? będzie zawierać wątki erotyczne... Przekonajcie się :) Okładka zrobiona przez @M_lenedevries