Dotarłam do hotelu. Po świętach miałam dużo siły i czułam się genialnie. Teraz to ja mogę pracować! Jutro dojedzie do nas Alice. Dziś chyba nie będę wychodziła z pokoju, bo jednak podróż była męcząca. Tyle co usiadłam na łóżku nagle rozległo się pukanie do drzwi. Gdy otworzyłam dostrzegłam chłopaków.
- No wreszcie stara! - zaczął Richard.
- Jacyś tacy grubsi czy mi się wydaje..?
- Ja Ci dam grubsi - zaśmiał się Andi.
- Wejdźcie to pogadamy.
- Coś ty tam robiła ciekawego? - zapytał Markus.
- Jadłam, siedziałam z rodziną i odpoczywałam.
- No ja podobnie tylko z tym jedzeniem to nie tak bardzo.
- Takie suchotnice z was - wybuchłam śmiechem.
- Odezwała się... - udał obrażonego Karl.
- Nie obrażaj się księżniczko...
- Oj tak, to taka nasza księżniczka - powiedział Stephan.
- Brakowało mi tych waszych humorków Panowie.
- Oj nam Twoich też - rzekł Markus.
- Sprawa jest - zaczęłam. - Nie widział ktoś koperty ze zdjęciami?Taka duża biała z literką R. Były tam moje prywatne zdjęcia, miały wzbogacić moje portfolio.
- Nie - odparli niemalże chórem.
- Znaczy..Robert twierdził, że musi Ci coś oddać. Pewnie o to chodziło...
- Dzięki Steph, będę spokojna, bo jednak ktoś je znalazł.
- Chciałem je od niego wziąć, ale powiedział, że sam Ci to odda.
- Na bank jakiś podstęp - przemówił Andreas.
- Czy ja wiem..? - zawahał się Stephan.
- Wszyscy wiemy jaki on dla Ciebie był, a teraz nagle taki uczciwy i prawy.. Wątpię! - powiedział poddenerwowany Markus.
- Panowie stop...Nie ma co węszyć spisku. Odda i już, nie ma tematu. Jak wiecie nie przepadam za nim.
- Właśnie, nie am co się wygłupiać - głos rozsądku Karla.
Jutro muszę go znaleźć i poprosić o te fotki. Że też akurat on musiał je znaleźć...ale grunt, że w ogóle ktoś znalazł i nie przepadły. Chłopaków trochę poniosło ze spiskami, bo niby co miał zrobić? Tu raczej pola do popisu nie ma... Chyba za bardzo przemawia przez nich niechęć. Też za nim nie przepadam, ale jak chcę je odzyskać to muszę niestety zamienić z nim kilka słów.
pov Robert
Właśnie dojechałem do hotelu. Jutro muszę oddać Rose te zdjęcia. Mam nadzieję, że obejdzie się bez zbędnych rozmów i ceregieli. Dam kopertę i znikam. Dalej nic się nie zmieniło i za sobą nie przepadamy. Lepiej nich tak zostanie, choć dalej mam w głowie tą akcję , w której jak nie patrzeć uratowałem jej życie. Zastanawiałem się co by było gdybym się tam wtedy nie pojawił... Nawet sobie nie wyobrażam, że mogła by wtedy wpaść pod ten samochód.
Obudziłam się dość kiepsko się czując. Byłam bardzo słaba i nie miałam na nic siły. Czyżby łapało mnie jakieś przeziębionko? Miejmy nadzieję, że jeżeli nawet to będzie na tyle łaskawe, że da mi pracować. Muszę odebrać te zdjęcia, bo stanowczo za długo leżą u Roberta. Zapewne rudowłosy ma co do tego multum pretensji... Chwilę później rozległo się pukanie do drzwi. Leniwie zwlekłam się z łóżka. Otworzyłam i zobaczyłam Norwega z kopertą.
- Proszę - powiedział dając mi kopertę.
- Dziękuję, już drugi raz ratujesz mi tyłek...
- Bywa - i po prostu udawał się w swoją stronę.
- Robert - sama nie wiem czemu go zawołałam.
- Czego jeszcze chcesz?
- Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczyły te zdjęcia.
- Po prostu nie chcę wiedzieć - i odszedł.
Jak zwykle był zimny i nie zbyt miły. Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę go innego. Jak do tej pory nawet nie widziałam go zbytnio uśmiechniętego. Może w jego życiu dzieje się coś złego? Może jest po przejściach i pochopnie go oceniam... Sam nie dał mi powodu do pozytywnego komentarza. No, ale może jednak pokaże się on kiedyś z dobrej strony.
Dziś rano trener Norwegów poprosił mnie o sesję. Przystałam na nią chętnie, ponieważ już rozniosło się, że robię świetne zdjęcia. To dla mnie kolejna szansa. Poza tym zarobek to zarobek i nie ma co wybierać sobie ofert, bo jestem dopiero początkującym fotografem. O czternastej wszystko musi być już gotowe, bo zależy im na czasie. No tak, jest tam też Robert, więc zadanie łatwe nie będzie, ale liczę na to, że okaże on chęć współpracy.
- Rose, ale Ci się fucha trafiła... - śmiał się Richi.
- Miejmy nadzieję, że rudy nie będzie zbytnio dokazywał.
- Marzenia... - żartował Consti.
- Ale chociaż reszta może będzie przystępna do pracy.
- No generalnie są spoko.
- A więc jednego Roberta na bank dam radę tolerować - choć sama nie jestem tego pewna.
Udałam się już do pracy. Wszystko było gotowe i tylko zostało mi czekać na Norwegów. Oby obyło się bez zbędnych ekscesów. Jestem pozytywnie nastawiona, bo nastawienie to połowa sukcesu. Przyszli, a ja przywitałam ich z uśmiechem.
- Na to zaczynamy!
- Tylko byle nie za długo - rzekł nie kto inny jak Robert.
- Jak nie będziesz marudził to uwiniemy się w pół godziny.
- Robercik, nie podrywaj Pani - śmiał się jakiś blondyn.
- Danie, skup się na pozowaniu lepiej.
Cała kadra pozowała mi ładnie i bez problemu. Jak wykonałam zdjęcie któremuś to go puszczałam niech wraca do swoich zajęć. Roberta zostawili mi na sam koniec...
- To nie ode mnie zależało, że jesteś na końcu - sami sobie kolejność ustalali.
- Wiem spokojnie...
- Zostań tak jak jesteś - ustawił się niemalże idealnie.
- Masz talent - powiedział nagle.
- Kto to mówi..?
- To nie jest nie wiadomo co. Mówię po prostu prawdę.
- Bardzo mi miło - odparłam dalej lekko zdziwiona.
- Dobra, lecę w końcu na mecz.
Nie było najgorzej. Nawet nie był taki straszny i chamski jak zwykle. Miałam nawet wrażenie, że jego wzrok nie jest już taki lodowaty. I ten komentarz o moim talencie zaszokował mnie ogromnie. No nic, idę obrobić im te zdjęcia...
Czy Robert powoli przekonuje się do Rose?
CZYTASZ
Czy aby na pewno..?
FanfictionOn nie lubi jej, a ona nie lubi jego... Ale czy na pewno..? Świat Roberta i Rose niebawem się połączy... Co z tego wyniknie..? będzie zawierać wątki erotyczne... Przekonajcie się :) Okładka zrobiona przez @M_lenedevries