— Czuję jakbym miał cię zaraz stracić. Nie jest to przyjemne uczucie. Uważam, że mnie nie można kochać... nie potrafię poczuć tego... że jestem kochany? Nie wiem... — sapnął Nico.
Will wpatrywał się w niego z rozdziawionymi ustami jakby chciał coś wydusić z siebie, a nie mógł.
— No i tyle — chciał wstać, ale blondyn przytrzymał go i zmusił by na niego zerknął.
— Nico di Angelo — odparł przeszywając wzrokiem czekoladowe tęczówki syna Hadesa.
— Zabrzmiało groźnie. — Próbował zażartować.
— Nie kocham cię za twój uroczy uśmiech, śmiech, żarciki, twój jednokolorowy styl, czasami zdarzające się miłe słówka, traktowanie mej osoby, twoich przytulasów bądź innych aspektów. Nie kocham cię za to.
— Co... — skonfundował się brunet.
— Bo ja głuptasie — odgarnął spadający kosmyk z czoła chłopaka — kocham cię pomimo twoich głupkowatych odpowiedzi, przytyków, pyskówek, kłótni, twojej upartości, że wiele rzeczy Ci się nie chce, a mi wręcz odwrotnie. Za złośliwość i męczenie mnie.
— Nie rozumiem.
— Akceptuje twoje wady jak i zalety. Nie kocham cię tylko za to co dobre, godzę się też na negatywną perspektywę twojej osoby. Ja uwielbiam cię z tym wszystkim. Kocham wszystko w tobie Nico di Angelo.
— Przecież wiele razy cię skrzywdziłem i... Will ja jestem okropny w relacjach. — Próbował wydusić z siebie pełne zdanie.
Solace przyciągnął ku sobie syna Hadesa i zamknął go w swoich objęciach.
— Bez względu na to co uczynisz będę cię kochać głuptasie. I nigdy nie wyrzeknę się miłości do ciebie.
