14 lutego
Will pędził na wzgórze, gdzie umówił się z di Angelo. Zastał go siedzącego na trawie i wpatrującego się w niebo. Syn Apolla ukląkł obok chłopaka, następnie uporczywie obserwując go, skłaniając tym młodszego, aby na niego spojrzał. Gdy Nico w końcu to zrobił, Will otwartymi dłońmi pochwycił jego policzki.
— Co...o ty robisz? — Nico poczuł jak jego twarz zalewa fala gorąca. Odruchowo uciekł wzrokiem w bok.
Mimo iż, byli ze sobą już dość spory czas. Nico dalej reagował na niektóre gesty blondyna jakby dopiero co zaczęli ze sobą chodzić. Jak ogłupiała z miłości nastolatka, tym sformułowaniem brunet często karcił się w myślach.
— A to!
Zdjął dłonie z jego policzków i odsunął się, tłumiąc wybuch śmiechu. Nico skwitował to uniesieniem brwi i posłał pytające spojrzenie do blondyna.
— Co cie tak bawi, Solace? — zniecierpliwił się.
— Ty!
Nico dotknął swoje policzki i poczuł ślinki, matowy papier pod opuszkami palców. Will na ten gest roześmiał się.
— Co to? — zapytał, brunet.
Syn Apolla wyjął z tylnej kieszeni mini lusterko pożyczone od Kayla. Uniósł tak, aby syn Hadesa mógł się przejrzeć. Po obu stronach policzkach miał naklejone czerwone serca, które Will mu podstępem przykleił.
— Debil — skomentował, Nico.
— Chyba Ty — starszy, zmierzył chłopaka wzrokiem.
— No chyba ty, debilu jeden.
— Nie większy niż ty! — odpowiedział mu szybko, Will.
— Nieprawda.
— Prawda.
— Nie — młodszy, uniósł oczy ku niebu.
— Tak.
— Wal się — syn Hadesa zmarszczył nos.
— Ale mi pocisnąłeś — tym razem, Will przewrócił oczyma.
— No...
— Dobra zamknij się już. — przerwał mu chłopak i wbił się w usta di Angelo.
Po chwili blondyn odsunął się od młodszego, lecz dalej pozostając niebezpiecznie blisko twarzy nastolatka.
— Te serca to częściowo pomysł Jasona. Nie narzekam, bo wyglądasz zabawnie, ale na swój sposób uroczo. — posłał mu podstępny uśmiech.
— Jason, ty śmieciu — wymamrotał, Nico.