Rozdział 3.6

711 25 8
                                    

...Zebraliśmy się razem i się rozglądaliśmy.

Spojrzałam na Willa, a on złapał się za szyje (co też nie oznaczało nic dobrego).

-On tu jest-powiedział trzymiąc się za szyje i oddychał szybko, to my wszyscy na niego spojrzeliśmy, a potem na siebie i pobiegliśmy tam gdzie była Nancy z Jonathanem.


Biegnąc tam usłyszeliśmy krzyki Nancy i Jonathana to pobiegliśmy w tamtą stronę.


Jak dobiegliśmy tam gdzie był hałas to zobaczyliśmy Jonathana dobijającego się do drzwi, okazało się że w tym pomieszczeniu jest Nancy, więc podbiegliśmy do Jonathana.

El otworzyła drzwi, a tam ten potwór (takie coś oślizłego) był nad Nancy, ale jak nas usłyszał to spojrzał na nas i ryknął. Chciał do nas podbiec, ale El zareagowała i rzucała go swoją mocą po ścianach, a potem go wyrzuciła przez okno, to my pobiegliśmy na dwór przed szpital, a Jonathan podbiegł do Nancy i jej pomógł wstać i potem oboje pobiegli za nami.


Byliśmy już przed szpitalem to to coś weszło do kanałów, wyglądało to obrzydliwie..


Następnego dnia siedzieliśmy u El (oczywiście się wyspaliśmy, umyliśmy się i przebraliśmy).

Eleven miała chustę na oczach i sprawdzała osoby które mogą być złupionymi (czyli Heather i jej rodzina, Billy, ta starsza pani i taki pan z pracy gdzie pracowali w niej Nancy i Jonathan) była w swoim pokoju, by miała spokój.

A Troy i Dustin się dalej nie odzywali, nawet mój brat martwiłam się i to bardzo o nich.


Ja siedziałam razem z Max, a niedaleko nas siedział Lucas.

-Nie może tam siedzieć tak długo-powiedział Mike i mnie wyłączył z myślenia (z transu) i spojrzałam na niego-Mike wyluzuj-powiedziała mu Max, a ja na nią spojrzałam i tak raz patrzyłam na Mike, a raz na Max-A jak uszkodzi sobie mózg ?-skierował to do Max-O kurde to możliwe ?-spytał nas Lucas-Ej spokojnie nic sobie nie uszkodzi-dodałam, a Mike na nas spojrzał zdziwiony-Zmyślił to, nie wie, o czym mówi-powiedziała Max.

A ja nie chciałam się kłócić i tylko słuchałam co mówią (poza tym moje myśli były gdzie indziej) ale dalej siedziałam koło Max-A ty wiesz ?-zaczął się denerwować Mike-Nie, ja...-i tu znów wyłączyłam się z kłótni (myślałam o moim braciszku, o Dustinie i o Troy'u, martwiłam się, mogło im się coś stać).


Wybudziłam się gdy oni wstali i ruszyłam za nimi Lucas też

-Ludzie pomóżcie nam coś rozsądzić-powiedziała Max podchodząc do Jonathana, Nancy i Willa, a ja za nią razem z Mike'm i Lucasem.

Ja i Max stanęliśmy na przeciw Willa niedaleko koło Nancy, a Mike stał koło Max i koło Willa, a Lucas stanął koło mnie, no a koło Lucasa była Nancy, a koło Nancy był Jonathan, a Will siedział na krześle.


-Kto decyduje o organizacjach El ?-powiedziała rudowłosa i stanęła ja i Mike wraz z nią-Mike czy ona sama ?-dodała-Beznadziejnie to przestawiałaś-zaczął Mike się burzyć, a Lucas stanął koło mnie-Wcale nie, w tym cały Twój problem-wkurzała się Max, a my raz patrzeliśmy na Mike'a, a raz na Max-I właśnie dlatego Cię rzuciła-dodała-Rzuciła Cię ?-spytała Nancy.

-Tak, ale dlatego że on ją okłamał-powiedziałam zgodnie z prawdą (Max lubi się czasem wykłócać)-Co ?-spytali obaj patrząc na mnie, a ja przewróciłam oczami i podniosłam ręce w geście obronnym i wrócili do tej swojej kłótni.

-Bo one spiskują przeciwko mnie i obie manipulują nią-pokazał na mnie i na Max, a ja rozszerzyłam oczy z zdziwienia-Nie-powiedziałam w lekkim szoku-Oświeciliśmy ją-Max pokazał i na siebie i na mnie, a ja kiwnęłam głową (by pokazać jaka jest prawda)-Ona nie należy do Ciebie-powiedziała Max-To niezależna osoba i może o sobie decydować-gestykulowała rękoma jak to mówiła.



Stranger Things||Will Byers||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz