6. 2/4 - Wolałbym postrzelać do niego.

182 16 10
                                    

▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀
21 Grudnia 2016, Stany Zjednoczone, Podziemia Tarczy
▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄

Ten lot odbył się bez komplikacji. W asyście uzbrojonych ludzi Tarczy. Buck i Stacy weszli do hangaru skąd zostali zaprowadzeni do Nicolas'a Fury'ego.

Minęli grupę dzieci, które były wyprowadzane na zewnątrz. To dzieciaki odebrane z kolejnej fazy projektu Hydry.

Fury rozmawiał z Kapitanem Ameryką trzymającym na rękach znajome dziecko, z którym bawiła się Natasha w "a kuku".

— Agentko Ruslanov, Panie Barnes. — Fury głęboko odetchnął. — Słyszałem, że mieliście jakieś problemy w podróży.
— Właśnie, co tam się stało Buck? — Zapytał Kapitan podając Sarę Anastasi.
— Na pokładzie były dwie Czarne wdowy. Pewnie z rozkazu Leviatana.
— Albo Hydry. — Dodała Natasha.
— A jak idzie odsyłanie dzieciaków do domów? — Zapytała Anastasia bujając Sarę w ramionach.
— Jeżeli będzie szło tak dalej, to wyrobimy się przed wigilią. — Oznajmił Fury.
— Mogę ją potrzymać? — Zapytała Nat wyciągając ręce do Stacy.

Brunetka uśmiechnęła się do małej i podała ją Wdowie.

— Mamy coś co powinnaś zobaczyć. Pozwolisz na osobności? — Fury zwrócił się do Anastasi.

Fury i Stacy poszli zostawiając resztę.

— Mają jej dokumentację. Jej prawdziwe dane. — Mruknął Steve patrząc na przyjaciela, który z utęsknieniem patrzył jak Stacy odchodzi.
— Mówiła, że chce wrócić do domu, do rodziny. — Buck stanął w lekkim rozkroku.
— Nick chciał ją zwerbować do Tarczy. — Wtrąciła Nat. — Wszyscy, którzy współpracowali z nami w Hydrze... Przynależą teraz do Tarczy.
— To lepsze rozwiązanie niż ich zabić. — Buck spojrzał gniewnie na przechodzącego w dali Nicolas'a.
— Nikt nie mówi o zabijaniu. Rząd mógłby ich co najwyżej zamknąć w Rafcie. — Sprostował Steve. — Bucky, polecisz ze mną do Wakandy? — Zapytał kładąc rękę na ramieniu przyjaciela.
— Nie. Jak na razie wolę jeszcze poczekać.
— Mam wrażenie, że jesteś na nią obrażony. — Wytknęła mu Natasha.
— Nie jestem.
— Myślałeś, że z tobą zostanie. — Stwierdziła rudowłosa.
— Tak już bywa. — Wzruszył ramionami.

Zdawał się być z tym pogodzony, ale nie był. Nie chciał żeby odeszła.

⁂⁂⁂

Brunetka w końcu znalazła Kapitana, Barnes'a i Natashę. Szła już w ich kierunku widząc ich jak na dłoni, kiedy zatrzymał ją jej kochanek - Nicolas.

— Tęskniłem księżniczko! — Krzyknął przytulając ją bez ostrzeżenia.
— Nick. — Uśmiechnięta cofnęła się trochę, chcąc się wyswobodzić.
— Martwiłem się. — Przyznał obejmując dłońmi jej twarz.
— Nie musiałeś. Jestem agentką, poradzę sobie. — Zaśmiała się patrząc mu prosto w oczy.
— Jesteśmy teraz wolni... I chciałem zapytać, czy odejdziesz ze mną?
— Nick ja... — Zająkneła się. — Chciałabym, ale nie obraź się... Chcę wrócić do Polski, do domu.
— Mogę wrócić tam z tobą... Poznam twoją rodzinę, twój kraj, miejsce w którym dorastałaś.
— Nick... — Objęła dłońmi jego nadgarstki. — Kocham cię i będzie mi miło, jeżeli tam ze mną pojedziesz. — Czerwony rumieniec oblał jej radosną twarz.

Nick przyciągnął Stacy do siebie trzymając szorstkie dłonie na jej szczęce. Namiętnie ją pocałował, a ona smyrała palcami jego szyję. Ich języki pieściły się w ukryciu. W końcu mogli jawnie być razem.

Tej scenie przyglądał się Buck i serce mu pękło. Na tym świecie są miliardy kobiet, a on kochał tą jedną, która... Zakręciła nim zupełnie. Już nie wiedział co czuje, kochał ją i nienawidził. Nigdy wcześniej nie był aż tak rozdarty.

— Nat, mogę już Sarę? Pewnie jest głodna. — Bucky wyciągnął ręce po dziecko.
— Jadła przed waszym przylotem. Ale proszę. — Podała mu małą widząc migdalącą się parę w oddali.

Barnes szybko odszedł. Bał się, że mógłby zrobić coś głupiego. Głosy w głowie podpowiadały mu straszne rozwiązania, ale wszystkie wiązały się z rozlewem krwi i przemocą. Zaczął myśleć, czy gdyby zabił Nicolas'a jako Zimowy, to czy Anastasia wybaczyłaby mu to?

Chciał mieć ją tylko blisko, tylko ją chronić i codziennie budzić się koło niej. Jeść wspólne śniadania, łazić do sklepu, zajmować się Sarą, a nawet z nią i dla niej zabijać. Nawet nie przeszkadzała mu jej ciąża z kimś innym. Zająłby się jak swoim, byle zawsze mieć ją dla siebie. Jej piękne niebieskie oczy wpatrzone w niego, jej wydatne usta miękko całujące jego skórę, jej ciepłe, nagie ciało ubrane w poranne promienie przyjegajace do niego, jej rozbita psychika i zmienna osobowość, jej dobre, acz skryte serce próbujące go naprawić.

Anastasia nie miała oporów żeby zabić Megan... Więc dlaczego on miał je mieć w stosunku do Nicolas'a.

⁂⁂⁂

Steve kręcił się po terenie Tarczy szukając przyjaciela. Chciał z nim porozmawiać jak robili to kiedyś. W końcu go znalazł, stał na zewnątrz przed hangarem, w podziemiach którego kryła się obecnie Tarcza.

— Anastasia was szuka. — Poinformował stając u boku Barnes'a.
— Może znajdzie. — Mruknął.
— Wracaj do środka. Sarah się przeziębi. — Steven poklepał go po ramieniu.
— Nie jesteśmy tu długo.
— Pamiętam... Kiedy w dzieciństwie twoja nastoletnia miłość złamała ci serce. Dolores, tak?
— Nie wiem. — Warknął nawet nie spoglądając na blondyna.
— Chyba z miesiąc chodziłeś przybity. — Kapitan uśmiechnął się pod nosem. — Ale ci przeszło... Teraz też ci przejdzie.
— Yhym...
— Przykro mi Buck.

Bucky odwrócił głowę w stronę Steven'a. Doceniał troskę przyjaciela, ale nie miał ochoty na zwierzenia. Nie musiał nic mówić, Steve na tyle znał przyjaciela i wiedział co mu dokuczało.

— Może chciałbyś postrzelać do papierowych tarczek? — Zaproponował.
— Chciałbym do "niego" postrzelać. — Fuknął. — Wracam. Mała potrzebuje powietrza, ale nie chcę żeby mi się przeziębiła. Stacy zabiłaby mnie, gdyby znowu musiała całą noc zbijać jej gorączkę.

Collaboration: Deadly Game × ᴮᵘᶜᵏʸ ᴮᵃʳⁿᵉˢ [⁺¹⁸]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz