3. 1/6 - Nocne rozmowy.

232 22 9
                                    

▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀5 Grudnia 2016, Stany Zjednoczone, Wirginia, okolice miasta Luneburg▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀
5 Grudnia 2016, Stany Zjednoczone, Wirginia, okolice miasta Luneburg
▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄

Stacy gwałtownie otworzyła oczy obudzona z koszmaru przez płacz dziecka.

— Leż, przebiorę ją. — Jęknęła zaspana do Barnes'a.
— Okej. — Mruknął zachrypniętym głosem.

Wyczołgała się z łóżka i wyszła z wspólnej sypialni. A Bucky ponownie próbował zasnąć.

⁂⁂⁂

Płacz dochodzący do Bucky'ego nie ustawał. Dał Stacy czas, ale chyba sobie nie radziła. W końcu wstał i wyjrzał z pokoju. Brunetka energicznie bujała małą w ramionach... Zbyt energicznie.

— Poradzę sobie! — Krzyknęła dostrzegając go w uchylonych drzwiach.

Wyraźnie była zła... Jeszcze, albo znowu.

— Nie tak mocno! — Zmarszczył gniewnie brwi.
— Proszę bardzo zrób to sam!

Barnes przejął dziewczynkę i zaczął lekko bujać, a ona zaczęła się powoli uspokajać.

— Widzisz? — Uśmiechnął się z wyższością.
— Ochen khoroshiy soldat.*¹ — Pochwaliła i zawróciła do sypialni.

Pomyślała, że powinna zniknąć. Już była im niepotrzebna. W razie zagrożenia mogłaby odciągnąć uwagę. Usiadła na skrzypiącym materacu sprężynowym.

Stacy nie nacieszyła się samotnością. Buck szybko wrócił do pokoju.

— Ubierz coś na długi rękaw... Zimno jest. — Mruknął patrząc na dopasowaną niebieską bluzkę na ramiączka, którą miała na sobie.
— Yhym... — Zignorowała jego radę. — Nie lubię dzieci. Nie oczekuj ode mnie instynktu macierzyńskiego. — Fuknęła.
— Kładziesz się spać? — Zapytał kładąc małą na łóżku.
— Nie.

Brunet usiadł na krawędzi materaca obok Anastasi i szturchnął ją łokciem. Chciał poprawić jej humor, ale zapomniał co chciał powiedzieć.

— Co? — Spojrzała na profil jego twarzy, a on uśmiechnął się i podrapał po policzku.
— Zapomniałem co chciałem powiedzieć. — Zachichotał zamykając oczy i wypuszczając powietrze nosem.

Stacy uśmiechnęła się i pokręciła głową. Odchyliła plecy do tyłu i położyła się w poprzek materaca, głową lądując koło przykrytego kocem dziecka. Buck zrobił to samo, wyciągnął prawą rękę nad głowę i zaczął zaczepiać nią małą.

— Co chcesz jutro kupić? — Stacy przekręciła się na brzuch.
— Trzeba uszczelnić okna, kupić mleko małej... Może coś jeszcze, nie wiem. — Mięśnie przy jego szczęce drgnęły kiedy zacisnął zęby przełykając ślinę.
— Dostałam wiadomość od Nick'a. Szukają nas w Rosji. Możemy zostać tu rok... A może i dłużej.
— Będzie remont? — Buck przekręcił głowę w prawo patrząc na Stacy.
— Jeżeli mi pomożesz... — Zrobiła zamyśloną minę. — Wydaje mi się, że możemy się meblować.
— Meblować?
— W końcu tu zostajemy, no nie? — Subtelnie się uśmiechnęła i włożyła małej do buzi smoczek z żyrafką.
— To bezpieczne?
— Nie... — Prychnęła. — Nic nie jest bezpieczne, ale jakoś trzeba żyć. Codziennie ludzie wychodzą z domu do pracy, chociaż każdego dnia mogą zginąć w wypadku.
— To dla ciebie taka codzienność? — Prychnął sarkastycznie.
— Od jakiegoś czasu tak. — Przyznała zupełnie szczerze.

Bucky zaczął zastanawiać się ile czasu trzeba poświęcić żeby osiągnąć taki poziom wyjebania. Ruslanov... ZNACZY Anastasia musiała sporo przeżyć żeby zachować taki spokój. Albo dobrze kryła swoje zdenerwowanie... Jak ją zna to również wchodziło w grę.

— Powinniśmy kupić obrączki. — Wypaliła przerywając ciszę.
— CO?! — Uniósł głos myśląc, że źle usłyszał.
— I uzgodnić wspólną historię. — Spojrzała na niego zaskoczona. — Wiesz na wypadek gdyby... — Dodała z chytrym uśmiechem.
— Oooo... Widzę, że coś już chodzi Ci po głowie. — Zaśmiał się w odpowiedzi na jej uśmiech.
— Poczekam jeszcze na zdjęcia dokumentów małej. Zawsze trzeba mieć plecy. — Leniwie ziewnęła. — Myślisz, że larwa jeszcze zaśnie?
— Jeżeli wtuli się w ciebie to pewnie tak. — Buck przekręcił się na brzuch tak samo jak Stacy.
— A ty kładziesz się jeszcze, czy jak?
— A mogę? — Zapytał patrząc prosto w niebieskie oczy Stacy.
— Nie zgrywaj cnotki Bucky. — Zironizowała. — Wcześniej o zgodę nie pytałeś... Ja się budzę, cała w ślinie larwy i nawet nie ma jak uciec, bo uwalisz się za mną.
— Zimno było. — Wyjaśnił przez śmiech.
— To trzeba było majtki zdjąć i na dwór wyjść! — Zażartowała
— Wiesz co Stacy? Są takie chwile, że mam ochotę cię udusić.

Brunetka usiadła i obróciła się na pośladkach kładąc ciało wzdłuż łóżka.

— Dobranoc. — Ucięła zostawiając Barnes'a bez koca.

Buck wstał i głośno westchnął opierając ręce na biodrach.

— Dobranoc. — Mruknął kładąc się za plecami dziewczyny.

Brunet zamknął oczy. Nie był zmęczony, ale otoczyła go błoga czern i cisza. Słyszał jedynie spokojny szum oddechu swojego, Stacy i małej. Napiął plecy i je rozluźnił, w końcu się relaksował. Coś miękko na niego upadło wytwarzając podmuch chłodnego powietrza.

— Masz. Nie licz, że będę Ci nadskakiwać jeżeli się przeziębisz. — Szepnęła.

Koc był w miarę duży, ale i tak mały jak na trzy osoby.

— Mogę się przytulić? — Zapytał przekręcając się twarzą do pleców brunetki. — Znaczy mały koc. — Szybko sprostował.
— Rozumiem. Jasne.

Anastasia sięgnęła ręką do tyłu i sama przeniosła prawą rękę Barnes'a na swój brzuch.

— Już tak spaliśmy, pamiętasz? — Szepnęła przypominając sobie mile spędzone chwile w Budapeszcie.
— Byłaś pijana. — Zaśmiał się pod nosem.

Barnes przysunął się bliżej wtulając klatkę piersiową w plecy Stacy. Nic nie powiedziała, więc chyba jej to nie przeszkadzało.

────────────────────────

*¹ Ochen khoroshiy soldat — Po rosyjsku: "Bardzo dobrze żołnierzu".

Collaboration: Deadly Game × ᴮᵘᶜᵏʸ ᴮᵃʳⁿᵉˢ [⁺¹⁸]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz