36. ,,Pomocy!''

53 6 4
                                    

Przecież tego nie było w planach...
Nie chciałam się obrócić, ale musiałam.
Nabrałam pewny siebie wyraz twarzy i powoli obróciłam się, żeby ujrzeć twarz mojego wujka.

-A co ty tu robisz?- zapytałam śmiejąc się obleśnie- Moja ukochana bratanica- dodał zbliżając się do mnie na niebezpieczną odległość.

Poczułam jak moje ciało się spina, ale nie chciałam pokazać, że się boję...

-Nie jestem twoją bratanicą i nie jestem twoją rodziną... Jesteś dla mnie nikim- wysyczałam przez zęby.

Po chwili poczułam mocne uderzenie w twarz, a potem cholerne pieczenie.
Czego ja się spodziewałam?
Że mnie przeprosi? Pfff...

-Zabierzcie ją do jednego z pokoi- odparł, a ja zaczęłam się jeszcze bardziej bać.

Poczułam jak obaj ochroniarze łapią mnie za ramiona i chcą już mnie gdzieś prowadzić, jednak sekundę później pojawia się Mateusz z bronią w ręku przyłożoną do skroni człowieka, który jest moją rodziną (niestety), Dawida z bronią celującą w jednego z ochroniarzy i Filipa celującego w drugiego ochroniarza. Ochroniarze mnie puścili i razem z moim ,,prawnym opiekunem" unieśli ręce w górę...

-Jeszcze raz ją dotknij, a pociągnę za spust bez wachania- wysyczał Mateusz.
-Nie zrobisz tego... Boisz się konsekwencji... A poza tym jestem rodziną twojej dziewczyny, nie powinieneś tego robić- powiedział wujek nagle odzyskując pewność siebie.
-Śmiesz się nazywać jej rodziną po tym jak ją biłeś?- zapytał Mateusz spoglądając na mnie, czy wszystko ze mną w porządku.

Czułam jak strasznie piecze mnie miejsce, w które uderzył mnie ten psychiczny człowiek...
Wpadłam na pomysł. Wydaje się szurnięty, ale może zadziałać...

-Mateusz, odłóż broń i wyjdź na zewnątrz- powiedziałam.
-A wy ich wyprowadźcie na dwór i poczekajcie tam z nimi- dodałam pokazując na ochroniarzy.
-On cię znowu uderzy- odparł Mateusz nie rozumiejąc co planuje zrobić.
-Potrafię się obronić- powiedziałam, a on ruszył do wyjścia widocznie zdenerwowany.

Widziałam zwycięski uśmiech na twarzy tego obleśnego świra.
Chyba nie rozumie, co właśnie zrobię...

-Chciałabym porozmawiać...- zaczęłam udając przejętą i smutną.
-O czym?- zapytał zdziwiony.
-No jednak jesteś moim wujkiem, co nie?- powiedziałam nie do końca pewna swojej wypowiedzi.
-No tak- odparł jednocześnie niepewny jak ja.
-Zrobię ten dobry drink jaki lubisz- powiedziałam uśmiechnięta i ruszyłam za ladę z alkoholami.

On w to wierzy chyba... Kurwa, oby tak dalej...

Dosypałam trucizny...
Proszę wypij to... Musisz to kurwa wypić...

Podałam mu szklankę i usiadłam obok.
Powąchał.

-Naprawdę myślisz, że jestem taki głupi...- odparł po chwili.

Zeszłam z krzesła i zaczęłam biec do wyjścia.
Zamknięte?
Biegłam korytarzem, a on za mną...
Pobiegłam jakimiś schodami na górę.
Okazało się to jakieś laboratorium.
Zamknęłam drzwi.
Było cicho. Chyba go zgubiłam...
Rozejrzałam się.
Produkują tu swoje narkotyki...
Zastanawiam się co powinnam zrobić...
Aleks przed wyjściem z furgonetki dał mi jakiś guzik i powiedział, że może mi się przyda.
Nawet nie wiem do czego to służy.
Schowałam się za jakąś kurtyną, żeby nikt mnie nie usłyszał i zaczęłam gadać do tego guzika jak idiotka:

-Pomocy- powiedziałam szeptem prawie płacząc.

Nagle usłyszałam jakieś szmery dochodzące z dziurek na guziku.
Przyłożyłam guzik do ucha z nadzieją, że może to jednak do czegoś służy...

-Halo! Paulina! Słyszysz mnie?- odezwał się Aleks.
-Tak! Boże jak dobrze! Aleks potrzebuje pomocy... Jestem w laboratorium na piętrze, zamknęłam się na klucz... Bo wujek mnie gonił i ja nie mogę wyjść, bo... wytłumaczę wam później, ale wyciągnijcie mnie stąd błagam... Mateusz jest na mnie zły, ale ja po prostu miałam plan, ale on się nie udał...- mówiłam, ale przerwało mi przekręcanie zamka.

Tak strasznie się bałam...

-Tu jesteś- powiedział obleśnie uśmiechnięty facet z mojej rodziny zbliżając się do mnie.

Cofałam się, aż moje plecy zderzyły się z ścianą.
Już nie udawałam pewnej siebie, bo nie miałam siły.

-Podobają mi się te twoje ubrania... też zrobisz dla mnie taki pokaz, jak dla moich ochroniarzy?- zapytał uśmiechając się zboczenie.

Przełknęłam głośno ślinę i modliłam się o cud... Niech ktoś mnie uratuje...

-Dlaczego mi to robisz?- zapytałam przez łzy.
-Twoja mama wybrała mojego brata zamiast mnie...on ją zapłodnił i pojawiłaś się ty...- wytłumaczył przez zaciśnięte zęby.
-Ale przecież to nie moja wina... Nic nie poradzę- powiedziałam nie móc powstrzymać łez.
-Widzisz, życie jest niesprawiedliwe- odparł, złapał mnie za ramię, pociągnął i prowadził do jakiegoś pokoju.
-Teraz sobie tu posiedzisz i sprawdzimy, czy przyjdzie po ciebie twój chłopiec, czy stchórzył- odparł wpychając mnie do pokoju.
-Zobaczymy co dalej będzie...- dodał i zatrzasnął drzwi zamykając je na 4 zamki.

Pozwoliłam się sobie w końcu wypłakać...
Czemu do tego dopuściłam?
Czemu kazałam Mateuszowi odłożyć tą cholerną broń?

-To wszystko moja wina... Zasłużyłam sobie kurwa na to...- powiedziałam do siebie nie przestając płakać.

Po kilku minutach drzwi się otworzyły, a w nich stał jakiś mężczyzna. Postawił wodę na podłodze, spojrzał na mnie raz i z powrotem wyszedł zamykając drzwi na 4 zamki tak jak były zamknięte poprzednio...

Nie wezmę tej wody, może coś tam dodali...
Chce mi się pić, ale nie wypije tego.

Później zasnęłam, ale nie na krótko...
Drzwi ponownie się otworzyły, a w nich stało 3 facetów uśmiechniętych od ucha do ucha...
Podeszli do mnie i zaczęli robić coś czego nigdy nie zapomnę...









________________________________

,,Jesteś moim aniołkiem''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz