Zgoda

256 13 1
                                    

NAJGORSZE ŚWIĘTA W MOIM ŻYCIU!

Za każdym razem opuszczając Malfoy Manor, wykrzykiwałam te słowa.

Nie byłam taka jak oni i nie chciałam taka być...

Dziś ostatni dzień. Ostatni dzień udręki.

Weszłam do głównego pokoju razem z Severusem. Pierwszy raz nie był tak przepełniony. Nie było w nim śmierciożerców.
W sumie, ucieszyłam się z tego widoku. Natomiast już mniej ucieszył mnie widok Voldemorta, Narcyzy i Dracona. Brakowało jeszcze Lucjusza by utworzyć piękny obrazek.

- Witajcie.- nie nawidziłam przywitań z jego strony. Były sztucznie przesadzone. - Podejdź bliżej Olivio.- nakazał Voldemort.

Podeszłam bliżej z wielkim obrzydzeniem i niechęcią. Z daleko wyglądał okropnie, a co dopiero z bliska. Ta blado- niebieska skóra, widoczne żyły, gnijące paznokcie i brak nosa powodowały u mnie odrazę.

- Jesteś już po kilku spotkaniach i uznałem, że czas abyś zaczęła się czegoś uczyć.- oznajmił Voldemort.

- To znaczy czego?- spytałam zmieszanie.

- Czas abyś zaczęła się uczyć zaklęć niewybaczalnych.- ŻE CO?! Osłupiałam i wytrzeszczyłam oczy. - Słyszałem, że kiedyś łączyło ciebie pewne uczucie z Draco, więc zdecydowałem, że to on będzie cię nauczać.

JESZCZE TEGO BRAKOWAŁO.

- Severus mógł by mnie ich uczyć, Panie.- próbowałam zmienić jego wybór.

Voldemort popatrzył się na mnie lekko zmieszanym wzrokiem i podparł brodę rękom.

- Severus jest mi potrzebny, myślę, że przy Draco będziesz się najlepiej czuła.- taa, na pewno. Westchnęłam nie broniąc się i z Draco wyszliśmy do ogrodu.

Nie zwracałam na niego uwagi. To nie był mój Draco. Nie mogłam na niego patrzeć i widzieć w nim okrutnego śmierciożercę.

- Nie możesz mnie unikać, bo nie będę mógł cię niczego nauczyć.- powiedział Draco.

- I dobrze, bo nie mam ochoty się tego uczyć.- oznajmiłam wrednym tonem, nie patrząc się na chłopaka.

Szłam przed siebie. Żwawo i pewnie, nie zatrzymując się. On Westchnął.

- Albo zaczniesz się mnie słuchać, albo powiem Czarnemu Panu i zajmie się tobą indywidualnie. - powiedział nerwowo.

- A mów sobie co chcesz.- dalej szłam bacznie z podniesioną brodą. Takiej odpowiedzi chyba się nie spodziewał.

- Stój do cholery!- krzyknął i mnie zatrzymał.

- Puść mnie!- odparłam przez zęby.

- Nie...posłuchaj.- uspokoił ton.- Zrób to tylko i wyłącznie dla swojego dobra.

- Bycie tutaj nie jest niczym dobrym.- uznałam i próbowałam odejść, ten mnie zatrzymał.

- To przynajmniej udawaj, aby przeżyć. - popatrzył na mnie troskliwie.

- Że co?- zamurowało mnie. Draco Malfoy właśnie przejmuję się moim dobrem?

- Wiem, że nie jesteś taka jak oni, ale utrzymaj się przy życiu i rób to co ci każą. - trzymał ręce na moich ramionach. - Z czasem wybierzesz odpowiednią stronę.

„Protego" (Draco Malfoy) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz