Daj mi wybór

215 16 0
                                    

*** Perspektywa Draco***

- Czarny Pan cię wzywa.- w drzwiach kuchni stanął Snape. Dosyć przerażony i spięty.

Popatrzyłem na niego krzywo i ominąłem, kierując się do sali.

- Draconie.- odwróciwszy się do mężczyzny, skierowałem wzrok na niego.- Tam za tymi drzwiami jest również Olivia... nie jest dobrze. - mówił z niepokojem.

Nie odrywałem wzroku od Snape'a. Jego wyraz twarzy mówił, że naprawdę jest źle. Przejąłem się tym. Przez chwilę wyglądałem na przejętego, ale przypomniałem sobie, że nie mogę taki być. Przestałem się martwić, nie chciałem. Powróciłem do poważnej miny.

- Nie obchodzi mnie ona.- odezwałem się obojętnie i skierowałem ku drzwi.

Wchodząc do pomieszczenia poczułem lęk. Stałem obok czarnowłosego, który ciężko oddychał. Czarny Pan był zły, a na nią nawet nie spojrzałem. Zacząłem się wewnętrznie denerwować.

- Draco, podejdź do mnie.- przywołał Czarny Pan. Podchodziłem do niego zmieszanie. Stanąłem obok. - Rzuć na nią, crucio.- nakazał.

Z przerażeniem spojrzałem na Voldemorta. Osłupiałem. Moje oczy i wargi drgały. A z czoła zaczął lecieć pot. Co ona zrobiła, że tak rozzłościła Voldemorta...

Nie jestem w stanie tego zrobić. -pomyślałem. Nie mam problemu z tym zaklęciem. Rzucanie jego nie sprawia mi żadnej trudności. Tu chodzi o coś zupełnie innego. Chodzi o nią. Jestem wściekły na nią i Pottera, ale wciąż jest mi ważna. Na tyle ważna, że pomimo wszystkiego, wciąż o niej myślę.

- Rzuć cruciatus!- fuknął. Jego cierpliwość się kończyła.

Wciąż nie byłem w stanie na nią spojrzeć. Jej wzrok złamałby mnie. Stoję przed trudnym wyborem. Jeżeli tego nie zrobię, Voldemort zrobi to za mnie w okrutniejszy sposób.

Czułem jego wzrok. Zdenerwowanie i brak cierpliwości. I kiedy chciał coś powiedzieć, nie pozwoliłem mu na to.

- Crucio!- upadła na ziemię.

Nie opuściłem różdżki. Gula stanęła mi w gardle. Wypuściłem oddech i patrzyłem przed siebie.

Zrobiła się blada. Bezbronna i tak krzyczała. Krzyczała z bólu, choć próbowała go opanować. To przeze mnie. Przeze mnie tak cierpi. Patrzyłem jak zwija się po podłodze. Chciałem jej pomóc, ale nie odważyłem się. Jest taka silna, zawsze była. A ja jestem tchórzem, niewarty nikogo i niczego.

Płakała tak intensywnie, walcząc z tym sama.

- To odczuwa wróg, kiedy użyjesz cruciatus na niego. - zwracał się do niej Czarny Pan. - Satysfakcjonujące, nieprawdaż. Pierwsza lekcja zaklęć niewybaczalnych za tobą. To jedno z trzech, więc nie zmuszaj mnie do tego, abym użył na tobie dwóch pozostałych. - mówił wrednie.

Krzyknęła bardzo głośno. Zaciskała piąstki i okrywała się rękoma.
Stałem wryty w ziemię. Obserwowałem ją.

- Proszę nie...- automatycznie wyrwałem się z transu i spojrzałem na Severusa. Krzyknął przez łzy.

Voldemort skierował różdżkę na Olivię i nagle krzyk ustał. Leżała na ziemi. Cała zmasakrowana przez ból. Sina i mokra przez pot. Przejęcie na nią patrzyłem.

- Panie... obiecuję ci, że następnym razem powie ci wszystko. - odezwał się zrozpaczony Snape, chwiejąc się.

- Oby tak było Severusie. - parsknął i zniknął.

Poczułem lekki podmuch wiatru. Czarny Pan znikł. Severus pobiegł do niej, a ja... stchórzyłem. Wybiegłem, nie mogąc dłużej na to patrzeć.

„Protego" (Draco Malfoy) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz