Rozdział VII

962 71 32
                                    

Dedykowane mordercza_smietanka

Pov. Kakashi
Mam nadzieję, że Naruto zastosował się do mojej prośby. W sumie czuję się odpowiedzialny za niego. Jestem jakby jego tymczasowym opiekunem. Ehh, gdzie ja to miałem iść? A, tak! Do Hokage po misję. Ciekawe jaka i z kim będzie ta misja. Już dłużej nie myślałem, bo znajdywałem się przed budynkiem Trzeciego. Zapukałem i usłyszałem standardowe "Wejść!".

- A, witaj Kakshi. Milem ci dać misje, prawda? - zapytał

- Hai. - odpowiedziałem

- Misja A. Będziesz musiał iść do wioski Piasku i dać ten zwój *wyciąga go*, tam są zapisane zakazane techniki. Większość chciałaby go mieć, nigdy nie wiadomo. - odpowiedział

- Czy mógłbym wiedzieć z kim odbędę tą misję? - zapytałem

- Będziesz w parze z Naruto. Chcę sprawdzić jego umiejętności. Jeśli będzie na poziomie jounina to pójdzie do akademii tylko na rozdanie grup. Słyszałem, że brakuje jednego dziecka. - powiedział

- Czyli jeśli będzie na poziomie jounina, to pójdzie do akademii dopiero jak będzie rozdanie? - zapytałem żeby się upewnić, że się nie przesłyszałem

- Tak, za 6 lat. - dodał - Misję masz rozpocząć jutro.

- Hai. - odpowiedziałem i wyszedłem

Co on będzie robił przez te 6 lat? Będzie miał misje? Czy jak? Nie rozumie, dzieciaki w akademii będą zdziwione, że dojdzie do jednej z grup nie znajomy.

- Hej Naruto. - powiedziałem - Naruto?

Wszedłem do jego pokoju, nigdzie go nie było. Gdzie on znowu poszedł!? Przecież kazałem mu leżeć! A co jeśli Kyubii przejął nad nim kontrolę!? Wyleciałem z domu jak oparzony i zacząłem go szukać. Nigdzie go nie było, w końcu zaczynam się poddawać i widzę go pod bramą wioski. Pędzę w jego stronę.

- Ej, wiedziałeś, że brama ma pokazywać potęgę (nie wiedziałam co napisać) wioski? - zapytał i popatrzył w moją stronę

- C-co? - zapytałem

- Też nie wiedziałem po co ta brama jest taka wysoka, przecież każdy shinobi potrafi wspiąć się na tą bramę. - powiedział

- Naruto! Kazałem Ci nie ruszać się z łóżka! - krzyknąłem

- Ale się nudziłem. - odpowiedział

- Natychmiast wracamy do domu, już!

- Dobra, dobra. - podniósł ręce w geście, że nie zamierza się sprzeciwiać

Szlismy tak przez wioskę, aż doszliśmy do moje domu, teraz naszego. Zamknąłem za nami drzwi, odwróciłem się, a Naruto już nie było. Czemu, czemu!? Czemu karze mi biegać i go szukać!? Bawi się ze mną w kotka i myszkę, czy jaki?

- Naruto chodź tu. - zacząłem

- Przecież jestem. - odpowiedział, odwróciłem się i zobaczyłem go za sobą

- Podnieś koszulkę do góry. - powiedziałem, żeby zobaczyć czy pieczęć dalej jest

- Nie, w życiu! Ty zboczeńcu! - zaczął krzyczeć

- N-nie to nie tak! Chce tylko coś zobaczyć! - zacząłem krzyczeć, pod maską byłem cały czerwony

- Tak na pewno. W książka ch czytasz, a na mnie chcesz spróbować, nie pozwolę! - wrzeszczał

- C-co!? Nie Naruto chce zobaczyć czy pieczęć ci się nie poluzowała!

Pov. Naruto
Zatrzymałem się na moment i odwróciłem w jego stronę. Czyli o tym wiedział. Teraz to na pewno mam przechlapane.

- Nie! To tylko twoja wymówka! - krzyczałem dalej, żeby nie zauważył, że jestem zestresowany

- Ty wiesz o pieczęci!? - zapytał

- N-nie czekaj, nie wiem o żadnej pieczęci! - pot spłynął mi po czole

- Nie, nie, nie. Od kiedy wiesz?

- Nie wiem.

- Wiesz.

- Nie.

- Tak, owszem.

Pomyślałem, że mogę uciec, jestem szybszy od niego. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Gdy znalazłem się w moim starym mieszkaniu trochę mi ulżyło. Tylko co będzie później? W końcu go spotkam, a nie mogę całe życie przed nim uciekać. Usłyszałem skrzypienie drzwi i zza nich wyszedł Kakshi. O ironio. Dlaczego wszechswiat się tak szybko ode mnie odwrócił? Zanim się obejrzałem on przygwoździł mnie do ściany.

- A teraz powiedz skąd wiesz o pieczęci.

- D-dobrze, ale możesz mnie tak nie trzymać? - zapytałem trochę zarumieniony sytuacją, w której się aktualnie znajdowałem

- U-uh, dobrze. - odpowiedział

*********TIME*SKIP***********

-Czyli wiedziałeś o Kyuubim od początku? - zapytał

- Tak, wiedziałem i zaprzyjaźniłem się z nim. - dodałem

- Zaprzyjazniłeś?

- Tak, jest jednym z moich nielicznych przyjaciół.

- Rozumiem. Wtedy u Orochimaru o nim mówiłeś?

- Nie, nie o nim. Można powiedzieć, że mój przyjaciel i Kyuu się nie lubią... i to bardzo, wręcz nienawidzą.

- Możesz powiedzieć jak się on nazywa?

- Dalej mi nie pozwolił. Mogę tylko powiedzieć, że 3/4 moich umiejętności zawdzięczam jemu.

- Czemu nie możesz powiedzieć jak się nazywa?

- Zakazał mi mówić komukolwiek. Choćbym miał oddać swoje życie.

- Aż tak bardzo nie chce wyjawiać swojego imienia?

- Um... - kiwnąłem głową

_______________________________________

BARDZO, ALE TO BARDZO PRZEPRASZAM WSZYSTKIE MOJE MAŁE, PIĘKNE LISKI, ŻE MUSIAŁY TAK DŁUGO CZEKAĆ AŻ RUSZĘ MOJĄ DUŻĄ, LENIWĄ DUPE DO ROBOTY.

Miłego/Miłej  dnia/popołudnia/nocy

Kitsune Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz