Rozdział II

1.7K 111 102
                                    

Kakashi nie miał pojęcia jak zareagować, z jednej strony był szczęśliwy, że widzi syna swojego byloego senseia. Zaś z drugiej nie wie jak ma zareagować na sannina, który stoi obok dziecka. Myślał tak jeszcze chwilę, gdy chłopiec podbiegł do niego i przytulił. To sprowadziło go z powrotem do świata żywych. Kucnął i przytulił Naruto, a Orochimaru stał i jakby chciał coś powiedzieć. Dzieciak pociągnął za rękę Kakashiego i ruszył w stronę sannina.

- Jak chcesz możesz widywać Naruto codziennie, ale nikomu nie zdradzaj położenia naszej kryjówki. - powiedział trzymając węża w ręce Orochimaru - Nigdy bym ci nie zdradził jej położenia, ale Naruto ciągle o tobie mówi o chciał cię zobaczyć. - powiedział jak dziecko, które właśnie mosialo powiedzieć jak było w szkole że szczegółami (nie wiem jak wy, ale zawsze na pytanie "Jak było w szkole?" odpowiadałam spoko~autorka)

- Nie martw się, nie powiem nikomu. Tylko że względu na Naruto. Hokage powiedział o incydencie z przed roku tylko mi i jeszcze Jirayi-sama. - odpowiedział Kakashi

- Ne, Kaka-chan idziemy do środka? Poćwiczysz ze mną? - zapytał chłopiec

- Pewnie młody. - uśmiechnął się szarowłosy

*TIME SKIP*

- Skąd on zna tyle technik?! - zapytał krzycząc Kakashi

- Kabuto nie miał pomysłu czego go nauczyć na poziomie gennina, bo ten dzieciak znał już wszystkie techniki na tym stopniu. I jakoś tak wyszło. - podrapał się po karku trochę zmieszany Orochimaru

- Jakoś tak wyszło? My tu mówimy o czteroletnim dziecku, panie wężu. - powiedział podirytowanym głosem uczeń Czwartego Hokage

- Tylko nie tym tonem, młodzieńcze. - powiedział stanowczo sannin

- Hai, hai. - powiedział znudzony Kakashi

- Co teraz robimy? Może nauczysz mnie nowej techniki?! - zapytał podekscytowany chłopaczek

- Tak, ale może szybciej coś zjemy? Co młody? - to było pytanie retoryczne

Szybkim krokiem udali się do dużego pomieszczenia, w którym znajdowały się dwa ogromne stoły. Przy nich razem mogłoby się zmieścić ze stu ludzi. Była za sześć piętnasta, czyli za chwilę miał być obiad. A to oznacza tutaj dużo osób i jedzenia. Dosłownie pięć minut później nie było już wolnych miejsc. Na dwa stoły położono tyle potraw, że klan Akimichi byłby w siódmym niebie i pewnie jeszcze wyżej. Po wielkiej uczcie wszyscy udali się do swoich pokoi i coś robił, ci co mieli nocną warte położyli się spać, a inni poszli trenować, a jeszcze inni poszli na warte. Orochimaru musiał udać się w jakiejś pilnej sprawie do okolic Wioski Mgły. Za ten czas Naruto miał być pod okiem Kabuto i Kakashiego.

- Hej Naru jak ci się tu mieszka? - zapytał Kakashi, którego włosy sprzeczały się z grawitacją

- Niech pomyślę... Wujek jest miły dla mnie i dla braciszka. Mam dużo treningów i sparingów z innymi na poziomie chuunina. I mam swojego najlepszego przyjaciela. - powiedział, po czym uśmiechnął się szeroko

- Jeśli mogę spytać, jak się nazywa twój przyjaciel? - zapytał zaciekawiony

- Kakashi-kun nie wysilaj się o jego imię, bo i tak ci nie powie. - powiedział Kabuto

- A ty skąd to wiesz? - zapytał

- Nawet nam nie powiedział przez ten rok. Nie chcę, żeby pytano o jego imię, bo powiedział, że jeśli powie to nie będzie mógł go wiedzieć już nigdy. - powiedział białowłosy chłopak - A my nie chcemy na niego naciskać. - to powiedziawszy zaczął ostrzyć kunai

Kitsune Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz