Per. Naruto
Szedłem zamyślony ulicami Konohy razem z debilem obok mnie, który też wydawał się nieobecny. Jeszcze tylko jakieś 20 minut spacerkiem i będę mógł się położyć w łóżku. Tak, myśl tylko o tym co zaraz zrobisz. Nie. Czekaj. JA IDĘ NA MISJĘ DO CHOLERY. Nie położę się w moim łóżeczku. Eh, życie boli. Nie chcę go. Czemu ja wypuściłem tą wnerwiającą, rudą, paskudną wiewiórkę? A, no tak, chciałem żeby była wolna, racja. To zmienia postać rzeczy.Per. Kurwama
- AAAAAA-PSIK! - poleciał jeden dom. - Aaaaa - ludzie zaczęli mnie gonić. - AAAAA-AAAAAAA KURWA MAĆ! KTO SIĘ ODWAŻYŁ OBGADYWAĆ MOJĄ OSOBĘ!? - kurwa, ci ludzie wciąż mnie gonią. Gdyby byli pełni rozumu, wiedzieliby, że gonią wielkiego Kyuubi' ego. Na moje nieszczęście to jakieś dzikie plemię. Niech katastrofa spadnie na tego, który mnie obraża.Per. Naruto
Jeszcze kilka minut i będziemy przy bramie, może nic się nie stanie do tego czasu? Znając moje szczęście ktoś wejdzie mi w drogę albo ktoś odwali coś głupiego (czyt. ktoś=Kakashi).- Naruto? - spytał.
- Czego chcesz? - odpowiedziałem chłodno pytaniem.
- Może trochę szacunku do starszych, co gnojku? - i zaczął się chichrać pod nosem.
Byłem zdenerwowany tym jak mnie nazwał, nikt oprócz Kuramy nie może mnie tak nazywać. NIKT. Dałem mu z półobrotu w rzebra. Ups, leży na ziemi. "Kopiujący ninja pokonany przez 7-latka, bo dostał od niego w rzebra z półobrotu.", niezły pomysł na stronę główną w gazecie, ależ jaki ja skromny jestem.
- Wstawaj, musimy już iść stary pryku - powiedziałem i odwróciłem się w jego stronę.
- Ała, już wstaje już, czekaj chwilę - mamrotał coś do siebie.
Niestety albo stety, już wstał na nogi. Szkoda, myślałem, że będzie fajnie jak pójdzie do szpitala. Ahh, marzenia. Dobra, nie rozmarzaj się Naru, nie teraz. Masz misję, na tym się skup.
Uderzyłem się w poliki i wyszedłem z wioski, on też. O nie, cholera. Zaczyna gadać coś do mnie. Trzeba udawać, że słucham, dobra. Aktorstwo musi się przydać.
- Więc, jeśli mógłbym spytać... - nie dane było mu dokończyć. Jebut, shuriken już zahaczył o ramię jakiegoś chunnina przy bramie.
Oczywiście wiedziałem, że ktoś na nas poluje od 5 minut, ale żeby robić zamieszanie jakieś 10 metrów przed bramą?
- Co wy jacyś niedorozwinięci jesteście?! - krzyknąłem. - Rzucać shuriken' ami (?) 10 metrów od wioski? Idiotyczne - prychnąłem.
- Masz rację młody - zgodził się ze mną Pan Nieznający Pojęcia Grawitacja.
- To miała być misja rangi A, a prawdopodobnie będzie C. Z takimi umiejętnościami to naprawdę - strzeliłem face-palm' a. - No i po jaką cholerne wychodziliśmy z wioski?! Można było, przecież zabić ich z drzewa obok TWOJEGO domu! I tak by nie zauważyli - krzyknąłem.
- Spokojnie, wdech i wydech - powiedział jednocześnie pokazując jak mam to zrobić. - A teraz zabij ich - dodał.
Per. Kakasz
- A teraz zabij ich - powiedziałem z bólem serca.Jak można powiedzieć 7-letniemu dziecku, żeby zabił ninja? Niby są beznadziejni, ale to ludzie...
- Oi, idioto! Już ich nie ma! - krzyknął do mnie.
- I już po sprawie? - dopytałem.
- Tak, sam wiesz jak łatwo odebrać życie. Przecież jako 12-latek (?) sam byłeś w ANBU - odpowiedział.
- A-ah, racja, racja. A co w ogóle mieliśmy zrobić? Bo wypadło mi z głowy. He he hee~ - podrapałem się po głowie.
- O Boszzz. Z ciebie to wrzód na dupie się robi - burknął pod nosem, ale i tak to usłyszałem.
_______________________________________
Przepraszam was bardzo moje Liski, ale ostatni mi czasy jest coraz trudniej. Miałem też małe problemy rodzinne, związane oczywiście ze mną i nie wiem co z tego będzie. Miałem zakaz na anime przez cały tydzień ;-; no i na tik tok'a. "Przez to się pocięłaś, te durne filmiki i świata nie widzisz poza nimi!"
Mam tego serdecznie dosyć. Muszę teraz wychodzić ze znajomymi, bo inaczej znów będę mieć karę. A ja niezbyt lubię w ogóle z domu wychodzić. Najchętniej zamknąłbym się w mojej jaskini i z niej nie wychodził, ale cóż. Nie mogę :((. Mniejsza o to, przepraszam, że musieliście wysłuchać części z mojego jakże ciekawego życia.Miłej/Miłego nocy/popołudnia/dnia.
Jeśli to czytasz Oliś to sorry.