...
- Zawsze chciałem, żebyś była moja, tylko moja - jak ja czekałam na te słowa...Po nich przyciska mnie do ściany opierając swoje ciało o moje. Prawą dłonią przejeżdża po moim policzku, chwyta moją brodę i zbliża swoje usta do moich. Czuję, jak nasze ciepłe, pełne pożądania oddechy się mieszają. Patrzę mu głęboko w oczy i widzę, że pragnie tego samego. Unoszę lekko głowę, żeby być bliżej niego. Napięcie seksualne rośnie, robi mi się gorąco, coraz szybciej oddycham. On przysuwa głowę i łapie moją dolną wargę zębami. Wydobywa się ze mnie jęk rozkoszy, który on natychmiast tłumi całując mnie. W końcu...
Rozdział I
-Pamiętaj, żeby mnie poduczyć, jak już dojedziemy.
-Jasne, jasne, a na dodatek dam Ci wygrać - "jaki ten uśmiech jest piękny..."
Nagle znajdujemy się w budynku, trzymam kij bilardowy i nachylam się nad stołem. Próbuję wycelować, ale przy popchnięciu kija za szybko się podnoszą i zamiast trafić w bilę, trafiam w lampę.
-Nie, nie, nie tak! - podbiega do mnie śmiejąc się. -Mogę cię ustawić?
-Tak, jasne, w końcu chcę wygrać.
Zbliża się do mnie od tyłu, kładzie swoje ręce na moich, klatką piersiową napiera mi na plecy. - Ale ładnie pachniesz...
W tym momencie odwracam głowę, żeby na niego spojrzeć. On przysuwa się jeszcze bliżej. Jego usta są centymetr od moich. Zamykam oczy... I je otwieram, zauważając, że leżę na ławce. "Ach, znowu przysnęłam..." Lubię takie sny, uwielbiam. Tylko jakimś cudem, zawsze kończą się w najlepszym momencie.
-Ile razy dziennie można spać? - unoszę głowę. Drugie ćwiczenia pod rząd, a ja już 3 raz odleciałam. - Mam nadzieję, że słuchała pani chociaż na początku. - w tym momencie przed moją twarzą pojawia się marker. Biorę go do ręki, otwieram i podchodzę do tablicy. "Rozwiąż nierówność." Dobra, to akurat umiem. Najpierw przerzucić wszystko na jedną stronę, potem delta, x1, x2, wykresik i odpowiedź.
-Agata, ja nie wiem, jak Ty to robisz. Nie słuchasz, śpisz na lekcjach, a i tak wszystko umiesz.
Uśmiecham się, wzruszam ramionami i wracam do ławki.
-Ty jesteś taka mądra, czy masz po prostu wielkie szczęście? - na to teatralnym gestem odrzucam włosy.
-No wiesz - wspólnie się śmiejemy. Maja jest moją najlepszą przyjaciółką, więc nie myśli, że jestem dziwna. W końcu, z nią jest tak samo.
Dzwonek. W końcu... Już jestem tak wyczerpana, że chyba padnę... Ale muszę się wziąć w garść, bo zaraz zaczynam jazdy. Dzisiaj między jazdami a lekcjami mam tylko 15 minut, więc wyjeżdżam spod szkoły.
-Ej, Maja. Chcesz chwilę posiedzieć na przystanku i zobaczyć, jak ruszam?
-Jasne, że tak. Ktoś musi liczyć ofiary - kochaną mam przyjaciółkę, prawda?
-Dzięki, dzięki. To się rozsiądź i patrz.
Przechodzę przez ulicę, docieram na parking, wsiadam do L-ki i witam się z Pawłem, jednym z moich instruktorów - nie dość, że bardzo spoko gość, to jeszcze jest na czym oko zawiesić. Zapinam pas, ustawiam lusterka, włączam silnik i ruszam. Maja macha do mnie z przystanku, więc się uśmiecham i jadę dalej. Jeszcze nie czuję się na tyle pewnie, żeby odpowiedzieć jej tym samym.
-Dobrze, dobrze, więc... Jedziemy dzisiaj na plac?
-Tak, możemy pojechać, zawsze warto poćwiczyć.
-Tylko najpierw zboczymy lekko z drogi, musimy odwieźć Krzysia - no tak. Rozpoczynanie jazdy z innego miejsca, niż "właściwe", wymaga odwiezienia poprzedniego kursanta.
Odwieźliśmy Krzysia i stoimy na czerwonych światłach czekając, aż się zmienią.
-Dobrze, to dzisiaj zaszalejemy i pojedziemy obwodnicą - ojejku, jeszcze nie jechałam szybciej niż 60 km/h, ale nauczyciela trzeba się słuchać. - Spokojnie, nie ma się czego bać - roześmiał się, a ja rzuciłam mu zabójczy wzrok.
-Wierzę, że mówisz do siebie, w końcu kierowca ma bezpieczniejsze miejsce - o tak, teraz on ma przerażoną minę. - Ale spokojnie, nie zamierzam ci nic zrobić.
-Szkoda... - nie do końca jestem pewna, czy dobrze usłyszałam, więc uznam, że nic nie powiedział. - Ekhe, tutaj zjedziemy w prawo i będziemy na obwodnicy.
No więc zjeżdżam na bok i znajduję się między dwiema ciężarówkami. Zaciskam mocno ręce na kierownicy, bo moje położenie wygląda trochę strasznie.
-Hej, hej, spokojnie - cały czas trzymam kurczowo kierownicę. - Rozluźnij się, zjedziemy najbliższym zjazdem, za jakieś 3 minutki.
Biorę głęboki oddech, trochę się relaksuję i przyspieszam. Muszę wyminąć jedną ciężarówkę, żeby nie być już taką przerażoną. Ręka mi się trzęsie, ale zmieniam bieg na wyższy i wyprzedzam pojazd. Po zjechaniu z obwodnicy zatrzymuję się na najbliższym parkingu, wyłączam silnik i opieram o fotel.
-To było przeżycie... - nerwowo się śmieję. Przenoszę prawą rękę z kierownicy na swoje prawe udo i w tym momencie czuję, jak ktoś kładzie na niej swoją dłoń.
-Trzymasz się jakoś? - patrzę się zdziwionym wzrokiem na jego rękę, a potem w jego oczy. On zauważa, że jestem zakłopotana i zapewne cała zarumieniona, więc zabiera swoją dłoń i odchrząka. - No więc? Jak się czujesz?
-Em, dobrze... Chociaż bywało lepiej - śmieję się i zerkam na niego, ale zauważam, że też się roześmiał, więc robi mi się jakoś tak lżej.
-To skoro jest w porządku, to jedziemy na plac. W końcu to nasz cel na dzisiaj - posyła mi uśmiech i zwraca wzrok przed siebie. Odpalam samochód i ruszam.
![](https://img.wattpad.com/cover/256405460-288-k622709.jpg)