ᖇOᘔᗪᘔIᗩł ᗪᖇᑌᘜI - "ᗯITᗩᒍ ᗯ TOKIO"

907 36 4
                                    

W domu panuje istny harmider, zresztą jak zawsze przy przeprowadzkach. Wstaliśmy bardzo wcześnie, bo samolot mamy o ósmej, ale na lotnisku trzeba być co najmniej dwie godziny przed czasem.

- Yumiko, wsiadaj do samochodu! - krzyknęła moja mama, gdy wszystko było już spakowane i mogliśmy wyruszać na lotnisko.

- Już idę, mamo! - krzyknęłam z góry i taszcząc ze sobą dwie walizki i bagaż podręczny, zeszłam na dół.

Tato zapakował moje rzeczy do bagażnika, a ja sama usiadłam z tyłu. Po niecałych dwóch minutach, za kierownicą siedział tato, mama na miejscu pasażera koło niego i jechaliśmy na lotnisko.

Przez jakiś czas oglądałam wschodzące dopiero słońce, jednocześnie ze smutkiem patrząc, jak opuszczam ukochane Włochy. Mieszkaliśmy tu odkąd pamiętam, jednak wiem, że jestem w pełni japonką. To tam się urodziłam, jednak gdy miałam pięć lat wyjechaliśmy.

Niedawno zaczęłam wkraczać w świat dorosłości i miałam już kilku chłopaków. Jednak cały czas jestem na siebie wściekła, że nigdy nie zauważałam Nakaty. Faktem jest to, że nie odwzajemniam jego uczuć, dlatego podwójnie wściekła na samą siebie. Nawet nie chcę myśleć jak Hide czuł się, gdy widział mnie z tymi chłopakami. Pewnie cały czas czekał, aż go zauważę, pokocham. Jednak to się nigdy nie stało i raczej nie stanie. Nawet nie wiem czy jeszcze się spotkamy. Jednak nie zmienia to faktu, że włoska drużyna na zawsze pozostanie moimi przyjaciółmi.

Tak rozmyślając, nawet nie zauważyłam jak zasnęłam.

***

- Obudź się - usłyszałam delikatny głos mamy i poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię.

Lekko otworzyłam powieki, które przez chwilę pozostały przymknięte, jednak po chwili sobie przypomniałam gdzie jestem i co tu robię. Zamrugałam szybko kilka razy i zerwałam się z siedzenia.

- Już jesteśmy? - zapytałam na jednym tchu, a kobieta zaczęła się życzliwie śmiać, przymykając oczy.

- Tak, ale spokojnie. Mamy jeszcze dużo czasu - zapewniła, a mi ulżyło.

Wyszłam z samochodu i zauważyłam, że jest znacznie jaśniej niż wcześniej. Słońce już całkiem wzeszło, jedynie powietrze jest tak samo rześkie jak wcześniej.

Zobaczyłam jeszcze, że moje czerwone włosy są całe rozczochrane po spaniu w aucie.

- Mamo, mogę iść do łazienki? - zapytałam, gdy weszliśmy na lotnisko. Na początku nie bardzo wiedziała o co mi chodzi, ale potem jej wzrok przeniósł się na moje włosy.

- Jasne, ale potem wróć prosto tutaj. My cały czas tu będziemy.

Udałam się do upragnionego miejsca, zostawiając z tyłu tatę, który stał w kolejce po bilety i mamę, która pilnowała bagaży. Weszłam do łazienki i przed lustrem, zaczęłam rozczesywać niesforne kosmyki. Na szczęście nie było to zbytnio trudne, gdyż mam włosy lekko przed ramiona. A jednak się poplątały.

Po kilku minutach ponownie byłam przy rodzicach, którzy zdążyli kupić już bilety.

***

Siedzimy już w samolocie, ja mam miejsce przy oknie, obok mnie jest moja mama, a obok niej tato. Udało nam się zdobyć miejsca w tym samym rzędzie.

Lecimy nad chmurami, to jest lepsze niż myślałam. Szkoda tylko, że musiałam zostawić swoich przyjaciół. Będą musieli znaleźć sobie inną menagerkę. O nie! A co jak o mnie zapomną? Nie, nie powinnam nawet myśleć o takich rzeczach, o takiej przyjaźni się nie zapomina.

- Yumi, chcesz coś? - zapytała moja rodzicielka, gdy podjechała do nas stweardessa z wózkiem.

Chwilę się zastanowiłam.

- Nie, dziękuję, nic mi nie trzeba - zapewniłam i wróciłam do podziwiania widoków za oknem.

Jak moje życie będzie teraz wyglądać? Zaprzyjaźnie się z kimś? Może znajdę miłość mojego życia? Te i inne pytania kotłowały się w mojej głowie. Odpowiedź mam jedynie na drugie pytanie, bo przecież wypada mieć jakiś przyjaciół. W moim przypadku to będzie raczej łatwe, ludzie szybko mi ufają, a ja szybko potrafię zaufać im. To jest w sumie moja wada, przez którą nie raz zostałam zraniona. Ja po prostu za szybko i za bardzo ufam ludziom.

***

Jesteśmy już w Tokio i właśnie wysiadamy z samolotu. Zabraliśmy swoje bagaże i poszliśmy na parking, gdzie ma czekać na nas ciocia Aya. I jest. Szybko do niej pobiegłam i się w nią wtuliłam, ostatnim razem gdy ją widziałam, miałam pięć lat.

- Też się cieszę, że Cię widzę, Yumiko - zapewniła, odwzajemniając uścisk i radośnie się uśmiechając - Ale daj mi oddychać - zaśmiała się dźwięcznie.

- Oj, przepraszam - oderwałam się od niej, uśmiechając się przepraszająco.

Wsiedliśmy to samochodu cioci i tam kontynuowaliśmy rozmowę, a raczej Oni. Mnie ona kompletnie nie interesuje, a może cały czas nie mogę pogodzić się z tym, że zostawiłam we Włoszech przyjaciół?

Dotarliśmy do domu cioci, który od tej pory ma być również moim domem. Z rozmowy w samochodzie wywnioskowałam też, że za dwa dni rodzice lecą w kolejną trasę.

- Chodź Yu, pokażę Ci Twój nowy pokój - powiedziała ciocia i zaczęła mnie prowadzić do pokoju na górzę. Siostra mamy ma naprawdę duży domem, w którym mieszka jedynie z wujkiem Miko. Nigdy nie mieli dzieci, od zawsze byłam jedynym dzieckiem w tej rodzinie.

- Już idę, ciociu! - zawołałam, gdy kobieta była już w połowie schodów i szybko do niej dołączyłam.

Weszliśmy do przestrzennego pokoju. Jest tu spore łóżko, szafa, szafka nocna, wiszące krzesło, telewizor, komoda i toaletka, a to wszystko w ciemnych odcieniach. Czarne drewno świetnie komponuje się z czerwoną pościelą na łóżku i kontrastuje z jasną podłogą.

- I jak Ci się podoba? Mam nadzieję, że dobrze pamiętałam jakie kolory lubisz - odezwała się, po kilku minutach, mojego rozglądania się po pokoju.

- Jest pięknie - odpowiedziałam szczerze, a w moim oku zakręciła się łza szczęścia. Jednak obiecałam sobie, że nie będę płakać. Ostatnio za dużo łez wylałam.

- Cieszę się, w takim razie się rozpakuj, a później przyjdź na obiad - poleciła ciocia i wyszła z pokoju.

Zabrałam się za wspomnianą przez kobietę czynność i stwierdziłam, że po obiedzie się gdzieś przejdę. Jednak nie na długo, bo jutro pierwszy dzień szkoły.

Zbuntowany Anioł || Inazuma Eleven✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz