Ćwiczyłam z Byronem do późna, jednak i tak mało załapałam. Będziemy musieli częściej wspólnie trenować, podoba mi się to.
- Dzięki... za wszystko - powiedziałam cicho i wspięłam się na palce, aby chwilę później pocałować chłopaka w policzek. Na twarzy chłopaka pojawił się lekki rumieniec, którego ten, próbował zasmakować. Jednak nie udało mu się to.
- Spoko, jutro też tu przyjdź o osiemnastej - polecił, włożył ręce do kieszeni i zaczął odchodzić - Pa! - zawołał, gdy był już do mnie tyłem.
Również krzyknęłam szybkie "Pa", jednak zdziwiło mnie to, że chłopak nie chciał mnie odprowadzić. Zresztą, czy ja w ogóle tego chciałam? Nie wiem, z jakiegoś powodu nie mogę pogodzić się z tym, że nie spędzimy jeszcze trochę czasu razem.
Wróciłam do domu wiedząc, że czeka mnie trudna rozmowa z rodzicami. Jak zareagują na wieść, że wiem o tym, że jestem adoptowana? Co zrobią, gdy się dowiedzą, że odnalazłam swojego brata bliźniaka? Z resztą, jak Oni mogli mi to zrobić? Każdy głupi wie, że nie powinno się rozdzielać bliźniaków! Co gdybyśmy się nie dowiedzieli, że łączą nas więzy krwi i na przykład zakochali w sobie? Doszłoby do jakiegoś zbliżenia między nami i co wtedy? Oni w ogóle nie myślą!
Cała podjuszona weszłam do domu, rodzice byli w sypialni i pakowali się na wyjazd. Groźnym krokiem do nich podeszłam i stanęłam przed nimi, zakładając ręce na wysokości piersi.
- Co się stało, Yumi? - zapytała moja nie mama, podnosząc głowę znad walizki.
- Musimy porozmawiać, zdaje się - oznajmiłam, pełnym powagi i gniewu głosem.
Moi nie rodzice spojrzeli na mnie zdziwieni, podnosząc głowę znad walizek. Poleciłam, żebyśmy przenieśli się do salonu.
- To o co chodzi? - głos zabrała kobieta, ewidentnie zniecierpliwiona. Przeszkadzam im? To dobrze, bo i tak mam zamiar w najbliższym czasie się wynieść.
- Ile jeszcze zamierzaliście mnie okłamywać, kiedy zamierzaliście mi powiedzieć, że jestem adoptowana?! - wykrzyczałam im prosto w twarz, a łzy dały ujście emocjom. Para stanęła jak wryta, nie wiedzą co powiedzieć.
- Co...? Ale... jak się dowiedziałaś? - zszokowana blondynka zaczęła zadawać pytania.
- Jeden z moich kolegów z klasy, okazał się moim bratem bliźniakiem. I wiecie co? On w przeciwieństwie do mnie, wiedział, że jest adoptowany! - krzyknęłam, mając już całą mokrą od łez twarz.
- Yumi, my... chcieliśmy Ci powiedzieć... naprawdę - zapewniała kobieta, lecz wiedziałam, że tak naprawdę nigdy nie zamierzali mi powiedzieć. Chcieli, abym całe życie była w kłamstwie.
- Nie kłam, widzę, że to nie prawda! - krzyknęłam głosem pełnym żalu i wybiegłam z pokoju.
- Córciu, zaczekaj! - krzyknęła moja nie mama, ale mnie to jeszcze bardziej wkurzyło. Odwróciłam się i wysyczałam do niej:
- Nie mów tak do mnie, nie jestem twoją córką. Nienawidzę Was! - krzyknęłam zalana łzami i wybiegłam z domu.
Nie wiem gdzie biegnę, ani po co, ale nie mam zamiaru zostać w tym domu. Nie mam zamiaru dłużej mieszkać z tymi oszustami, ani mieć z nimi jakiegokolwiek kontaktu.
Wyjęłam telefon z kieszeni bluzy i usunęłam numery May i Rouko. Schowałam go spowrotem do kieszeni przemoczonej już bluzy, bo jak na złość musiał zacząć padać deszcz. Dlaczego moje życie musi być takie pokręcone? Czemu moja pseudo rodzina musiała okazać się nikim? I gdzie ja mam teraz się podziać? Nie mam numeru do nikogo, nawet do Byrona, a szkoda, bo jego towarzystwo dobrze by mi teraz zrobiło.
Przez jakiś czas szlajałam się po ulicach miasta, w końcu jednak, zrobiło się naprawdę bardzo późno i ulice opustoszały. Nie obchodzi mnie to, czy moja niby rodzinka mnie szuka, i tak do nich nie wrócę. Nigdy!
W końcu zabrakło mi sił, nie mam też gdzie zanocować. Nie wzięłam ze sobą żadnych rzeczy, ani pieniędzy, jedynie telefon. Jednak On też już zaraz padnie.
Usiadłam na jakiejś ławce... siedziałam... i siedziałam... i jeszcze dłużej siedziałam. Nie wiem kompletnie co ze sobą zrobić, a najgorsze jest to, że osobą, którą bym chciała zobaczyć teraz najbardziej jest Byron. Co się ze mną dzieję? Przecież znam go zaledwie kilka dni! Wiedziałam, że stanowczo za dużo ze sobą flirtujemy!
Spojrzałam na telefon, którym ma już tylko jeden procent baterii. Godzina 00:23, a ja siedzę sobie na ławce w parku. Co ten świat ze mną zrobił? Chyba stałam się bezdomna, bo tamten dom, moim już napewno nie jest!
***
Zimno mi, otworzyłam oczy. Chyba zasnęłam na tej ławce, bo jest rano. Deszcz już nie pada, ale jestem cała przemoczona. Nie mam pojęcia co mam ze sobą zrobić, nie ma szans, żebym w takim stanie poszła do szkoły.
~ Byron ~
Wszedłem do szkoły i od razu poszedłem pod klasy, pod którą, ku mojemu zdziwieniu, nie było Yumiko. Dziwne, bo za pięć minut lekcja.
- Widziałeś Yumiko? - zapytałem Stonewalla, bo On był najbliżej.
- Nie - odpowiedział zupełnie obojętnie. Matko, On w ogóle się o nią nie martwi. Wiedziałem, że chodzi mu tylko o jedno!
- Aha - wysyczałem przez zęby, powstrzymując się, żeby go nie walnąć.
Zostały dwie minuty do lekcji, a jej nadal nie ma. Może poszła na wagary? Nie, nie sądzę. Nie jestem typem osoby, olewającej naukę.
Zacząłem wszystkich pytać, czy jej nie widzieli, nikt jej nie widział. Nie było jej w szkole, a ja coraz bardziej się martwię. Co jest? To miało być tylko zdobycie jej zaufania, a w efekcie sojusznika. Naprawdę nie wiem co ze mną nie tak.
***
Nie pojawiła się przez resztę lekcji, ani na treningu. Coś musi być nie tak. Pójdę do niej, wiem gdzie mieszka, przecież odprowadzałem ją. Może jest chora?
Tak jak zaplanowałem, tak też zrobiłem. Od razu po treningu tam poszedłem. Zapukałem do drzwi, otworzyła mi trochę wyższa ode mnie blondynka.
- Dzień dobry, jest Yumiko? - zapytałem na jednym wdechu, kobieta posmutniała.
- Ona... wczoraj pokłóciła się z rodzicami i wybiegła z domu. Jeszcze nie wróciła - wyjaśniła, a ja zamarłem. Poczułem jak zwężają mi się źrenice.
- C - co? Idę jej szukać! - oznajmiłem przerażony i wyruszyłem w bieganine po całym mieście.
Szukałem wszędzie, ale nigdzie jej nie było. Nie wiem czemu tak mi na niej zależy, po prostu coś mnie do niej ciągnie. Tak bardzo mam ochotę pocałować jej usta, zobaczyć jak smakują. Wiem, że już nie raz muskałem jej wargi, ale to nie to samo. Chciałbym tak naprawdę ją pocałować, niestety jeszcze nie jest mi to dane.
Miałem się już poddać i wrócić do domu, ale wtedy ją zobaczyłem...
CZYTASZ
Zbuntowany Anioł || Inazuma Eleven✔
De TodoYᑌᗰIKO ᕼITOᗰI TO ᘔᗯYKłᗩ 17 - ᒪᗩTKᗩ, KTóᖇą ᖴᗩՏᑕYᑎᑌᒍᗴ ᑭIłKᗩ ᑎOżᑎᗩ. ᒍᗴᗪᑎᗩK ᑎIᘜᗪY ᑎIᗴ ᘜᖇᗩłᗩ, ᗰᗩ ᒍᗴᗪYᑎIᗴ ᗪOśᗯIᗩᗪᑕᘔᗴᑎIᗴ ᗯ ᗷYᑕIᑌ ᗰᗴᑎᗩᘜᗴᖇKą. ᑭᖇᘔᗴᘔ ᗪᗯᗩ ᒪᗩTᗩ ᗷYłᗩ ᗰᗴᑎᗩᘜᗴᖇKą OᖇᖴᗴᑌՏᘔᗩ, ᗯłOՏKIᗴᒍ ᗪᖇᑌżYᑎY. ᗯᖇᗩᑕᗩ ᗪO TOKYO, ՏᗯOᒍᗴᘜO ᖇOᗪᘔIᑎᑎᗴᘜO ᗰIᗩՏTᗩ, ᑭO ᗪᗯᑌᑎᗩՏTOᒪᗴTᑎ...