Lekcje minęły całkiem szybko, po nich, chciałam iść do domu, ale mnie coś podkusiło, żeby iść na boisko. Stanęłam za jakimś drzewem i zaczęłam obserwować ich trening. Jedyne osoby które jak kolwiek znałam to Evans i pan dredzik. Reszty nie znałam. Zauważyłam tam przede wszystkim białowłosego chłopaka na którego widok, śliniły się wszystkie dziewczyny. Dla mnie chłopak jak chłopak, nie wiem co w nim niezwykłego. Kolejny chłopak który rzucał się w oczy to był bardzo dziwnie ogolony szatyn. Nie wygląda jakoś przyjaźnie, ale lepiej nie oceniać książki po okładce. Trzeci który rzucił mi się w oczy to był chłopak, który siedział obok mojego sobowtóra. Inni byli całkiem zwyczajni.
Nagle na boisko, można by rzec, że dosłownie "wleciał" jakiś blondyn. Ma długie blond włosy i czerwone oczy. Z jego pleców wystają skrzydła. What the hell? Jak to możliwe?
Na początku twarz chłopaka była poważna, ale potem jej wyraz złagodniał. Blondyn podszedł do Marka, który najwyraźniej jest kapitanem tej drużyny. Reszta członków wydawała się wściekła, że widzą czerwonookiego na swoim boisku. Podeszłam bliżej, żeby lepiej słyszeć ich rozmowę.
- Mark, chcę grać z wami - oznajmił, a jego twarz ponownie przybrała poważny wyraz. Na twarzach innych zawodników formowało się wyraźne: NIGDY! Bramkarz spojrzał na niego dosyć zaskoczony - Zrozumiałem błąd jakim była Boska Woda i już nigdy nie wezmę tego świństwa do ust - przyrzekł, ściskając swoją dłoń w pięść.
- Nie ma sprawy, ale obiecaj, że napewno nie będziesz pił Boskiej Wody - Mark spojrzał na niego poważnie.
- Nigdy! - przyrzekł blondyn, przyciskając dłoń do piersi.
- W takim razie, jesteś w drużynie.
Wszyscy zawodnicy spojrzeli na niego z nie krytym szokiem. O co tu chodzi? Kim jest ten chłopak i czym jest Boska Woda? Może jakiś dopping?
- Dziękuję, Mark - powiedział czerwonooki, ale w jego głosie, mimo dość sporej odległości, wyczułam trochę fałszywości i się chytrze uśmiechnął. Zauważyłam to, mimo tego, że bardzo dobrze ten uśmiech zamaskował. Prawdopodobnie inni myślą, że to zwykły uśmiech.
On coś kombinuje! On napewno coś kombinuje, ale nie mogę nic zrobić. Nie jestem w żaden sposób powiązana z tą drużyną. Chyba, że znajomość z Markiem się liczy.
- Szpiegujesz nas? - usłyszałam nagle za sobą i aż podskoczyłam, odwróciłam się szybko i zobaczyłam przed sobą tego dziwnie ogolonego chłopaka.
- Co? Nie, tak tylko patrzę - odpowiedziałam, nie okazując już żadnych emocji i założyłam ręce na piersi.
Cała drużyna spojrzała w naszą stronę i do nas podeszła. Zaczęli mi się przypatrywać z nie krytym zainteresowaniem.
- Witaj, mój sobowtórze - na przód wyszedł czerwonowłosy chłopak, przypatrujący się mi z nie krytą fascynacją - Xavier Foster - przedstawił się, wyciągając do mnie rękę.
- Yumiko Hitomi - niepewnie wyciągnęłam do niego rękę i ją uścisnęłam - Wyglądasz tak jak ja - stwierdziłam po chwili, w zadumie.
- Tak, ale dlaczego? - Xavier zadał pytanie, na które nikt nie zna odpowiedzi.
Wszyscy zamilkli, jednak po chwili ciszę przerwał Mark, sugerując, żebym się ze wszystkimi poznała. I tak o to się okazało, że chłopak, który siedzi z Xavierem to Jordan Greenway, chłopak na którego widok ślinią się wszystkie dziewczyny to Axel Blaze, chłopak, który rano uratował mnie przed spotkaniem z ziemią to Jude Sharp, a chłopak, który osądził mnie o szpiegowanie to Caleb Stonewall.
Przyszła kolej na ostatniego chłopaka: podejrzanego blondyna.
- Byron Love - przedstawił się, jednak nie puścił mojej ręki. Zamiast tego pochylił się i szepnął mi coś na ucho - Radziłbym Ci nie zadawać się z tą drużyną, bo i tak jej niedługo nie będzie - wyszeptał mi prosto do ucha, szyderczo się do mnie uśmiechnął i odszedł.
Wiedziałam, On naprawdę coś kombinuje. Ale co to znaczy, niedługo jej nie będzie?
- Co ta blondynka Ci nagadała? - zapytał głosem pełnym złości, Nathan.
Spojrzałam na niego niepewnym wzrokiem.
- To... nic ważnego, po prostu miło jest mu mnie poznać - odpowiedziałam kompletnie zbita z tropu i odeszłam w ślad za Byronem. Przez jakiś czas czułam jeszcze na sobie, zdezorientowane spojrzenia drużyny.
~ Byron ~
Poszło łatwiej niż myślałem, Evans nic nie podejrzewa. Trzeba było zapoznać się z pojęciem asertywność, Mark.
Pozostaje jeszcze Hitomi. Dlaczego jej powiedziałem? Nie wiem, lepiej, żeby nie ucierpiał nikt postronny kto nie jest związany z tą drużyną.
Ale czy Ona napewno NIE jest powiązana z drużyną Raimona? Jest bardzo podobna do Fostera, może są rodzeństwem? To było by logiczne, gdyby nie to, że wyraźnie spotkali się pierwszy raz. Oboje nie mają pojęcia o co chodzi.
Mój telefon zawibrował, bez namysłu odebrałem połączenie.
- Przyjęli Cię? - odezwał się przerażający głos w telefonie. Na moim ciele pojawiła się gęsia skurka.
Nie, Byron musisz być silny!
- Tak, poszło łatwiej niż zakładałem. Evans jest strasznie łatwowierny - odpowiedziałem, przebiegłym głosem.
- Świetnie - zaśmiał się psychopatycznie i się rozłączył.
Wypadałoby wrócić do drużyny. Po kilku minutach byłem już na boisko. Te niedojdy nadal trenują, ale nie widzę nigdzie Hitomi.
- Gdzie byłeś, Byron? - Swift zapytał podejrzliwie, chyba najbardziej mi nie ufa. Gdyby tylko wiedział, ile ma racji.
- Sorry, ktoś do mnie zadzwonił - odpowiedziałem i przyłączyłem się do treningu.
Po chwili na boisko przyszła Yumiko, miała ze sobą strój drużyny. Pewnie dla mnie, cały czas mam na sobie strój Zeusa.
- Przebieraj się! - rzuciła we mnie strojem i poszła na ławkę. Czyżby została menagerką?
Po kilku minutach wróciłem z szatni w nowym stroju. Niestety, kilka osób jedynie na to fuknęło. To będzie ciężkie, ale muszę zdobyć ich zaufanie. Szczególnie Yumiko, czuje, że Ona będzie kluczowym elementem tej układanki.
Nie myliłem się, gdy wracałem do domu, dostałem wiadomość od Mattchewa:
Potrzebujemy sojusznika.
CZYTASZ
Zbuntowany Anioł || Inazuma Eleven✔
De TodoYᑌᗰIKO ᕼITOᗰI TO ᘔᗯYKłᗩ 17 - ᒪᗩTKᗩ, KTóᖇą ᖴᗩՏᑕYᑎᑌᒍᗴ ᑭIłKᗩ ᑎOżᑎᗩ. ᒍᗴᗪᑎᗩK ᑎIᘜᗪY ᑎIᗴ ᘜᖇᗩłᗩ, ᗰᗩ ᒍᗴᗪYᑎIᗴ ᗪOśᗯIᗩᗪᑕᘔᗴᑎIᗴ ᗯ ᗷYᑕIᑌ ᗰᗴᑎᗩᘜᗴᖇKą. ᑭᖇᘔᗴᘔ ᗪᗯᗩ ᒪᗩTᗩ ᗷYłᗩ ᗰᗴᑎᗩᘜᗴᖇKą OᖇᖴᗴᑌՏᘔᗩ, ᗯłOՏKIᗴᒍ ᗪᖇᑌżYᑎY. ᗯᖇᗩᑕᗩ ᗪO TOKYO, ՏᗯOᒍᗴᘜO ᖇOᗪᘔIᑎᑎᗴᘜO ᗰIᗩՏTᗩ, ᑭO ᗪᗯᑌᑎᗩՏTOᒪᗴTᑎ...