To już jutro, będę musiała pożegnać z Włochami i wrócić do Japoni. Muszę powiedzieć o tym Paolo, mojemu przyjacielowi. Wiem, mam nie wiele czasu, ale tak bardzo się boję. Boję się go zawieść, tak właściwie nie tylko go, ale całego zespołu. Stracą nie tylko przyjaciółkę, ale i menagerkę całego zespołu. Ale muszę im to powiedzieć za nim wyjadę.
A dlaczego wyjeżdżam?
Rodzice stwierdzili, że dobrze będzie wrócić do rodzinnego miasta. Tak powiedzieli, jednak ja wiem, że chodzi o coś innego. Mianowicie o to, że Oni są stewardessami: Mama stweardessą, a tato stweardem. Często wyjeżdżają i zostawiają mnie samą. Ostatnimi czasy stało się do dosyć kłopotliwe, bo jednak siedemnastolatka nie powinna mieszkać sama. W Japoni mieszka ciocia Aya, która będzie mogła się mną zająć.
Zebrałam w końcu myśli i postanowiłam zadzwonić do Paolo, jedynym minusem jest to, że się robi ciemno. Jednak nie mogę tego odłożyć na jutro, bo mamy samolot o ósmej rano.
Kontrolując drżenie dłoni, wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer chłopaka. Niepewnie przyłożyłam telefon do ucha i nadsłuchiwałam sygnałów.
- Hej Yumi, coś się stało? - zapytał trochę zaskoczonym, ale nadal radosnym tonem.
Wzięłam głęboki wdech i czując napływające łzy, powiedziałam:
- Musimy się spotkać.
Chłopak zadawał różne pytania, ale ja tylko powiedziałam gdzie ma przyjść i się rozłączyłam. Wypuściłam telefon z rąk, który chwilę później leżał już na moim starym łóżku. Z moich oczu wypłynęły niechciane łzy. Jak ja mam mu niby powiedzieć, że wyjeżdżam, że prawdopodobnie już nigdy mnie nie zobaczy, a ja go? Przecież On się załamie.
Dlaczego nie mam czegoś takiego jak wybór?
Wytarłam wolno spływającą łze z policzka. Muszę wziąść się w garść i iść do Paolo. Wzięłam chusteczkę i wytarłam łzy. Szybko, nie zważając na to, jak jestem ubrana, wybiegłam z domu. Ze sobą wzięłam jedynie telefon.
Gdy dotarłam na miejsce, czyli boisko Orfeusza, szatyn już tam był. Stał na boisku i się lekko uśmiechał. Kurdę, dlaczego muszę mu zepsuć ten nastrój.
Wolnym i niepewnym krokiem do niego podeszłam.
- Hej Yumi, o co chodzi? - zapytał, gdy mnie zobaczył. Gdy zobaczył, że na mojej twarzy gości smutek i ani trochę radości, spochmurniał - Coś się stało?
Przełknęłam wielką gulę stojącą mi w gardle i powiedziałam:
- Może usiądziemy? - zaproponowałam, szklistymi oczyma patrząc na ławkę przy boisku.
Tyle razy tam siadałam jako ich managerka.
Usiedliśmy na ławce, chłopak od razu zaczął mnie mierzyć pytającym spojrzeniem. Wzięłam kilka głębokich, uspakajających wdechów i powstrzymując łzy, powiedziałam:
- Wyjeżdżam.
Na twarzy Paolo uformował się szok i niedowierzanie. Po chwili dołączył do nich smutek.
- Jak to? Dlaczego? - zadawał pytania ze smutkiem w głosie.
Opowiedziałam mu wszystko. Wysłuchał mnie i jedyne co zrobił potem, to mocno mnie przytulił.
- Będę tęsknić, bardzo... - powiedział, a z jego oczu wypłynęły szczere łzy - Dzwoń czasem.
- Jasne, postaram się dzwonić najczęściej jak to możliwe - zapewniłam, nadal mocno ściskając chłopaka.
Staliśmy tak jeszcze kilka minut, zanim się od siebie oderwaliśmy. Paolo zaproponował mi jeszcze, żebym pożegnała się z drużyną. Zgodziłam się, a brązowowłosy zadzwonił po chłopaków.
- Muszę wam coś powiedzieć - zaczęłam, spuszczając głowę, a z moich oczu wypłynęła kolejna fala łez. Dlaczego ja muszę być taka emocjonalna? - Wyjeżdżam - dokończyłam krótko, a na twarzach zawodników widniało zaskoczenie. Jednak najbardziej zdziwiony był chyba Nakata.
- Co...? Ale jak to...? - brązowowłosy zaczął zadawać pytania, a z jego oczu wypłynęła słona ciecz.
Opowiedziałam drużynie to, co wcześniej powiedziałam Paolo. Potem Hide chciał porozmawiać w cztery oczy, w tym celu poszliśmy do domku klubowego.
- Yumiko, musisz coś wiedzieć - zaczął, a ja już wiedziałam, że to coś naprawdę ważnego. Tylko w ważnych sprawach mówił do mnie pełnym imieniem. Posłałam mu pytające spojrzenie - Jesteś dla mnie ważna, naprawdę ważna... - mówił, oparł czoło o moje czoło. Co tu się dzieję? - Chcę przez to powiedzieć, że... ti amo*
Zamórowało mnie na tyle, że nie mogłam powiedzieć ani słowa.
- Ja... Nie wiem... nie wiem co powiedzieć - zaczęłam, ale nie wiedziałam jak skończyć. Jak mam mu powiedzieć, że nic do niego nie czuje? Złamę mu serce!
- Nie oczekuje, że odwzajemnisz to uczucie. W końcu się wyprowadzasz, i tak nie moglibyśmy być razem. Jednak... uznałem, że powinnaś wiedzieć.
Spodziewałam się pocałunku, ale zamiast tego się odsunął i dzieliła nas już większa odległość. Zebrałam myśli i odważyłam się odezwać:
- Masz rację, nie odwzajemniam twoich uczuć, a nawet jeśliby tak było to ten związek nie miałby szansy przetrwać. Jednak... mam nadzieję, że to nie popsuje relacji między nami. Nie zrozum mnie źle, naprawdę bardzo Cię lubię, ale nic poza tym. I cieszę się, że postanowiłeś być wobec mnie szczery - wyrzuciłam wszystko, co od kilku minut zaczęło mi ciążyć. Od razu poczułam się lepiej.
Chłopak lekko się uśmiechnął i zaczął zmierzać do wyjścia. Jednak zanim to zrobił, odezwał się:
- Nie martw się, dalej będziemy przyjaciółmi. Ale... dzwoń czasem, dobrze? - zapytał ze szczerą nadzieją w głosie.
- Jasne - zapewniłam krótko i rzuciłam się mu w objęcia, zaskoczony chłopak po chwili odwzajemnił uścisk.
Wróciliśmy do drużyny, chwilę rozmawialiśmy i po pożegnaniu się ostatni raz, wróciłam do domu. Już czuję, jak bardzo będzie mi ich brakować.
*ti amo - (z włoskiego) kocham Cię.
CZYTASZ
Zbuntowany Anioł || Inazuma Eleven✔
DiversosYᑌᗰIKO ᕼITOᗰI TO ᘔᗯYKłᗩ 17 - ᒪᗩTKᗩ, KTóᖇą ᖴᗩՏᑕYᑎᑌᒍᗴ ᑭIłKᗩ ᑎOżᑎᗩ. ᒍᗴᗪᑎᗩK ᑎIᘜᗪY ᑎIᗴ ᘜᖇᗩłᗩ, ᗰᗩ ᒍᗴᗪYᑎIᗴ ᗪOśᗯIᗩᗪᑕᘔᗴᑎIᗴ ᗯ ᗷYᑕIᑌ ᗰᗴᑎᗩᘜᗴᖇKą. ᑭᖇᘔᗴᘔ ᗪᗯᗩ ᒪᗩTᗩ ᗷYłᗩ ᗰᗴᑎᗩᘜᗴᖇKą OᖇᖴᗴᑌՏᘔᗩ, ᗯłOՏKIᗴᒍ ᗪᖇᑌżYᑎY. ᗯᖇᗩᑕᗩ ᗪO TOKYO, ՏᗯOᒍᗴᘜO ᖇOᗪᘔIᑎᑎᗴᘜO ᗰIᗩՏTᗩ, ᑭO ᗪᗯᑌᑎᗩՏTOᒪᗴTᑎ...