29

1.7K 113 50
                                    

Chłopak poprawił poduszki na kanapie i wygrzebał pilota zza mebla. Położył go na stoliku obok na którym leżały już szklanki i pościelił koc, który jeszcze przed chwilą leżał na podłodze po tym jak wczorajszej nocy zostawił go tam gdy spadł mu z nóg wstając. Nie interesował się nim dopóki nie zorientował się, że przecież musi uporządkować mieszkanie. Nie był aż tak niechlujny jak mogło by się to zdawać, więc zajęło mu to niecałe pół godziny. Po wykąpaniu się, uczesaniu się i nałożeniu lekkiego makijażu, który był potrzebny mimo wszystko, zostało mu tylko poprawienie kilku rzeczy takimi były właśnie poduszki w salonie. Wylądowały tam gdy usiłował znaleźć drugą skarpetka, co mu się wreszcie udało.

Przechodząc do jego stroju, postawił na coś luźnego, by było mu wygodnie. W swojej szafie miał jeszcze bluzę Hyunjina, który zostawił ją gdy nocował u młodszego. Była dla niego oczywiście nieco przydługa, ale tym samym wygodna. Na nogach miał czarne rurki, które mimo tego, że były na prawdę wąskie, nie przylegały do jego chudych nóg tak jak powinny, bowiem ledwo się z nimi stykały a chłopak musiał założyć pasek, żeby na pewno mu nie spadły. Nagle usłyszał dźwięk wiadomości ze swojej komórki. Domyślił się kto to napisał, lecz chcąc się upewnić chciał to sprawdzić. Niestety, dopiero po chwili domyślił się, że gdzieś go zapodział, więc zaczął go szukać. Odnalazł go dopiero po kilku minutach w kuchni. Spojrzal na treść swojej ostatniej wiadomości.

Boyfriendmaterial
Będę za max 10 minut

I wszystko by grało gdyby nie to, że wysłał mu to siedem minut temu. Chociaż może nawet lepiej, że tak się stało? Mniej czasu spędził na zamartwianie się czy na pewno wszystko pójdzie dobrze. Ochroniło go to również przed odwołaniem spotkania tylko dlatego, że zbyt się stresował. Westchnął ciężko próbując wziąć się w garść, lecz w tamtej chwili usłyszał dzwonek do drzwi. Schował telefon do tylnej kieszeni spodni i wziął głęboki wdech. Podszedł do drzwi otwierają je i tym samym pozwalając ujrzeć osobę za nimi.

- Hej, Felix - przywitał się jako pierwszy czarnowłosy. Lee przepuścił go i zamknął za nim drzwi.

- Cześć - wymamrotał pod nosem. Bacznie obserwował jak ten zdejmuje buty oraz kurtkę. Powiesił ją na wieszaku a na komodzie obok położył swój szalik.- Strasznie zimno dzisiaj a ty nie wziąłeś czapki - zauważył gdy rzeczywiście ten jej nie miał.

- Zapomniałem - wzruszył ramionami. Odwrócił się do niego z lekkim uśmiechem i skrzyżował ręce na piersi.- A co, martwisz się o mnie? - spytał wywołując przy tym rumieńce na twarzy piegowatego.

- Wiesz, potem będziesz mi marudzić jak to się źle czujesz i będę musiał to wytrzymywać - powiedział starając się brzmieć wiarygodnie. Chris zaśmiał się na jego słowa i przytaknął.

- Nie martw się, mam dobrą odporność - przekonywał go i wziął reklamówkę z ziemi, którą wcześniej tam położył, lecz Felix tego wcześniej nawet nie zauważył.- Przyniosłem prażynki - powiedział podnosząc ją nieco. Szarowłosy pokiwał lekko głową próbując się nie uśmiechnąć na myśl o ich konwersacji.

- Jaki film chcesz obejrzeć? - spytał wchodząc z nim do salonu. Usiadł na kanapie i kilka razy poklepał miejsce obok, by ten też tam usiadł, co uczynił po chwili.

- Nie wiem, możesz coś wybrać - stwierdził wyjmując z siatki dwie butelki napojów.- Wziąłem ci gazowaną, może być, nie? - spytał mając na myśli wodę. Jasnowłosy przygryzł wargę sięgając po pilot. Nie chciał tego pić, ale przecież Chan wydał pieniądze na niego i nie chciał sprawiać mu przykrości mówiąc, że nie może, bo chce schudnąć. Usiadł z powrotem na kanapę znów przenosząc swój wzrok na Chrisa trzymającego butelkę.

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz