Byłby problem/dopiero będzie problem?

6 1 0
                                    

Wszyscy już poszli, Blaise się tak nawalił że padł na łóżko nie dało się obudzić a i co najlepsze moje łóżko oblał nawet nie wiem czym pewnie jakimś typem alkoholu. Draco poszedł do łazienki, jak zwykle ja wszystko musiałem sprzątać bo Zabini zrobił niezły bałagan.

*jasnowłosy wychodzi z łazienki w piżamie*

^o kurde co tu się stało jak tu czysto

-samo się posprzątało wiesz

*usłyszeli otwierające się wrota do pokoju wspólnego ślizgonów*

*wychyliłem się ostrożnie z pokoju*

-ej Dracon!

^ po pierwsze nie mów tak do mnie a po drugie co chcesz?

-n-no bo ten czarno włosy nauczyciel wszedł do tego pomieszczenia co była impreza       (przestraszyłem się bo akurat zawsze jak widziałem tego nauczyciela to miałem ciarki) 

^czekaj co!?

*analizował o kogo mi chodzi*

^Snape?     (powiedział cicho i z przestraszeniem)

- a tak to ten Snape 

^ciszej!

*przypomniał sobie o zostawieniu butelki ognistej (amortencji) na półce obok dorminatoriów dziewczyn*

- to mu zabraliście amortencje...

-gdzie ona jest?

^koło pokoi ...

-dziewczyn...

^co teraz robi?

-idzie w stronę butelki po ognistej...

^szybko udawaj że śpisz 

-yyy

^rób co mówię!

-ale ono jest mokre!

^trudno chcesz mieć konsekwencje to sobie miej

- no okej niech ci będzie        (zgodziłem się z niezadowoleniem)

*położyłem się w ubraniach i przykryłem, szybkim ruchem narzuciłem na siebie koc bo usłyszałem kroki*

*światło gaśnie przez rzucone zaklęcie*

-jak się dowiem kto to zrobił (Snape) 

Powiedział to ze złością a potem pomrukiwał coś pod nosem z niezadowoleniem. Udał się z tego co można było słyszeć  w stronę głównego wyjścia. Ubrania zaczęły mi przemakać i wsiąkać wylany napój nie wytrzymałem upewniłem się że profesor już poszedł, wstałem-pobiegłem do łazienki z piżamą.

-15minut później-

Umyłem i przebrałem się, po wyjściu zauważyłem Draco siedzącego na swoim łóżku z tym samym zeszytem co wcześniej równiej widząc mnie schował go do szuflady tak jak wtedy. Już chciałem się położyć ale przypomniałem sobie że materac jest cały mokry, jak taki debil szybko odsunełem  się od łóżka co wyglądało pewnie śmiesznie-dziwnie. Gdy stałem na środku pokoju skierowałem wzrok na współlokatora który czytał jakąś księgę, podszedłem bliżej bo i tak nic lepszego do zrobienia nie miałem. Okazało się że to podręcznik w eliksirami.

^co się  gapisz 

-tylko zobaczyć chciałem co robisz

^spytać się nie dało?

-no...           (kompletnie nie miałem pomysłu co odpowiedzieć) 

^dobra nie ważne, jak pewnie już zobaczyłeś to podręcznik z eliksirami.

-myślałem że nie lubisz się uczyć

^czy chce czy nie muszę chociaż trochę polepszyć sytuacje moich ocen 

-wnioskuję że naprawdę jest źle

-mógłbym ci no  wiesz... wytłumaczyć  trochę z tego przedmiotu bo najgorszy chyba nie jestem

^jak chcesz to nie mam nic przeciwko, usiądź tu 

*pokazał miejsce obok siebie i książki*

- ale teraz?

^no a kiedy?        (lekko się uśmiechną)

*usiadłem obok niego, wziąłem do rąk zeszyt w twardą okładkę otworzyłem na prawię samym początku i zacząłem tłumaczyć jakie dane eliksiry mają właściwości. 

-30minut później-

-późno już       (powiedziałem zmęczony)

^rzeczywiście, dzięki za pomoc    (ziewnął)

*kierowałem się w stronę mojego łóżka lecz przypomniało mi się znowu co się z nim stało. Draco domyślił się o co mi chodziło patrząc na mnie*

^u ktoś się dzisiaj nie wyśpi     (uśmiechną się) 

-mhm fajnie wiedzieć 

*rozejrzałem się po pokoju z myślą że znajdę jakiś materac/koc*

-to ja dziś śpię na podłodze

^masz coś do przykrycia?

- nie, a  poza tym co cię to obchodzi? (byłem już rozdrażniony myślą spania na twardej powierzchni)

^Lupin spokojnie tylko się spytałem

*on tak słodko wypowiedział  moje nazwisko że się zarumieniłem*

-przepraszam...

^a już przestań, chodź tu

*podszedłem do niego*

^usiądź 

-czego chcesz?

*jak usiadłem klękną za mną myślałem że chce przejść na drugą stronę łóżka lecz nie. Zaczą bawić się moimi loczkami i nie wiedziałem w ogóle co się dzieję, gdy już skończył obróciłem się w jego stronę usadzając się we taką pozycję jak on*

Patrzyliśmy sobie w oczy, Malfoy lekko uniósł się z pozycji klęczącej. Po chwili powoli się do mnie zbliżył a po tym ruchu od razu delikatnie pocałował. 

*Odsuneliśmy się powoli  od siebie*

^no może jak nie masz gdzie spać to nie mam wyjścia...

-nie, nie, nie podziękuję

^wolisz spać bez koca i na zimnej podłodze?

-no, nie, nie wolę...



To dopiero początekWhere stories live. Discover now