Czemu on jest tak arogancki ?Co oni mu zrobili?

5 2 0
                                    

*jutro rano*

Wstałem ubrałem się gdy jeszcze wszyscy z mojego pokoju spali, szedłem bez celu na przód, rozmyślając o wczoraj, zauważyłem Hermione . Nie mieliśmy jakoś ze sobą kontaktu od dłuższego czasu, zobaczyłem że szła w stronę biblioteki, ruszyłem za nią bo i tak nie wiedziałem co robię w tym miejscu, o tej godzinie. Wszedłem do pomieszczenia widząc że ona też tam się skierowała, zastałem ją siedzącą przy jednym ze stolików. Czytała coś ale z  daleka nie umiałem stwierdzić co, nagle obróciła głowę w moją stronę a na jej budzi pojawiło się zaskoczenie  z irytacją.

_Co ty tu robisz?! Śledziłeś mnie?!

-Nie, nie znaczy..

_Oh dobra już nie ważne, po co tu jesteś o tej godzinie?

-ym... sam nie wiem znaczy tak  bez celu 

_czyli mam zrozumieć że rano włóczysz się bez celu po Hogwarcie tak?

-tak

_widzę że coś nie tak nie znamy się jakoś dobrze ale mogę to akurat to stwierdzić...

_Malfoy?

-nie!, sytuacje ze wczoraj a z resztą nie ważne, średnio mi się teraz widzi o tym rozmawiać. *nie miałem zamiaru zaczynać tematu

_ no dobra, twój wybór....

_to ja już pójdę bo pewnie Ron i Harry na mnie czekają

-pa...

Postanowiłem że jeszcze chwilę zostanę w tym miejscu, podszedłem do stolika gdzie Hermiona coś wtedy czytała. Zapomniała zamknąć książki była ona o eliksirach a otwarta  na spisie potrzebnych składników do amortencji (cholerny eliksir) *pomyślałem *tylko teraz pytanie do czego będzie jej to potrzebne. Myśli pozbyłem się od razu po usłyszeniu huku zza moich pleców.

Był to rudo włosy chłopak dość wysoki wpatrywał się we mnie

-co  zagubiony ślizgon robi o tej porze w bibliotece?    (powiedział żartobliwie)

-mhm to my się znamy?

-oczywiście że nie        *zaśmiał się*

-może tak co TY robisz o tej porze w bibliotece?

-O właśnie! jak zwykle zapomniałem się przedstawić. Fred Weasley 

-Lucas Lupin 

-Aaa to ty, nie poznałem cię   (Fred)

- że ja? Przecież się nie znamy? *zapytałem zdziwiony*

-błagam nie wygłupiaj się prawie wszyscy słyszeli o tym jak uratowałeś dupe Draco i Blaisa, szacun chłopie za odwagę      (Fred)

-ale jak? skąd wiesz?! od kogo się dowiedziałeś?!

-spokojnie młody!    *popatrzył się na mnie ze zdziwieniem czemu się tak wkurzyłem*

^tu jesteś! normalny jesteś wszędzie cię szukam! Koło kogo ty stoisz!? Odsuń się od niego! Rozumiesz!?

-Nie     (Fred)

-Nie 

^że co?! wiesz koło kogo ty stoisz?! To jest Weasley!

- i co  z nim jest nie tak?

^wszystko!

- O widzę że szanowny pan Malfoy opisuję siebie *zaczął się śmiać a ja też się lekko uśmiechnełem*

*On gdy zobaczył mój uśmiech z żartu Weaslea pociągną  mnie za szatę w stronę wyjścia.*

-ejjj,ejj Malfoy spokojnie bo jeszcze mu coś zrobisz   *zaczą się jeszcze bardziej śmiać* (Fred)

^głupi i na dodatek stuknięty   *powiedział w moją stronę*

*wyszliśmy z biblioteki*

^ z kim ty rozmawiasz! żaden ślizgon się z nimi nie zadaje!

-bo co są gryfonami?!

^między innymi

-i co w nich ponoć jest złego?! NIC! no właśnie! Dyskwalifikujesz ich bo co są z innego domu?!

^nie tylko 

-no to przez co!? może że są biedni!?

^tak na przykład

-żartujesz sobie ze mnie?! przesada! bo może ty jesteś ŚWIĘTY, IDEALNY?

*nie odpowiedział nic i rozeszliśmy się w dwie inne strony,  byłem na jego oburzony nie rozumiałem jak można być takim zarozumiałym*

Dzień powoli miną wszystko było tak jak zawsze, tylko nie musiałem wykonywać tych cholernych kar. Nie miałem ochoty wracać do dorminatorium, porządnie się zirytowałem.

Kierowałem się w stronę mojego pokoju lecz zobaczyłem Harrego idącego w moją stronę.

~Hej słyszałem że jesteś dobry z eliksirów może... mógłbyś mi pomóc...bo jutro będą zadania w grupach... znaczy jak będziesz w parze z Draco to okej... ale czy jak mógłbyś to...

- tak oczywiście! nie ma sprawy! z chęcią!   *w tym momencie czułem jakby Harry spadł mi z nieba*

~naprawdę?   *popatrzył na mnie z niedowierzaniem*

-tak! 

 ~czy ty naprawdę jesteś ze slytherinu? 

-niestety...znaczy tak

~ślizgoni nawet z nami nie rozmawiają no ten.. z gryfonami a co dopiero ze mną...

-najwyraźniej nie jestem taki jak oni   *uśmiechnęłem się*

~ *również się uśmiechną*

- to o której?

~może dzisiaj o 18.15... chyba że ci nie pasu...

-tak! o tej 18.15 pasuje! do zobaczenia!

*widać było że był zaskoczony i zmieszany*

*ruszyliśmy w stronę naszych dorminatorium*

To dopiero początekWhere stories live. Discover now