Czemu by nie?

6 0 0
                                    

Otworzyłem niechętnie drzwi  dorminatorium, no oczywiście już ktoś w nim był. Udawałem że go nie zauważyłem i szybkim krokiem skierowałem się w stronę łazienki po drodze zabierając potrzebne do przebrania się ubrania.

*trzask drzwi do łazienki*

*odgłos przekręcenia klucza  od środka*

*rozmowa Draco i Blaise po między sobą*

'widzę że twój kochanek się  znów nieźle na ciebie  wkur*ił  *próbował powiedzieć to z powagą ale coś mu nie wyszło*

^zamkniesz już tą mordę debilu?

'co zaś  spieprzyłeś? 

^ że ja?! to on rozmawiał z tym dupkiem Weasley *powiedział ostatni wyraz powiedział przez zęby i z pogardą w głosie*

*drzwi gwałtownie otwierają się*

-co się tak drzecie?!      (Pansy)

*cisza*

-dziękuje od razu lepiej *popatrzyła na nich i wywróciła oczami po czym wyszła trzaskając drzwiami*     (Pansy)

*łazienka*

Bosz nawet skupić się nie da, o kurw* już 17.55 gdzie ja mam ten pasek... serio musiałem go zostawić w pokoju ah dobra wezmę jak będę wychodzić, oczywiście perfum też do łazienki nie wziąłem ale ja jestem tępy, to chyba perfumy Blaise dobra wezmę co mi zaszkodzi.

*trzask*

-Kurwa!

*cisza*

'Nowy żyjesz tam?

-um

* patrzę na roztrzaskane perfumy*

'otwieraj albo sam się wproszę!

*cisza*

'ALOHOMORA

'gościu gdzie ty się tak szykujesz?

*patrzy na podłogę*

'masz szczęście że ich nie używam, ale za to Pansy ma na ich punkcie obsesje*powiedział jakby się cieszył z tego co zrobiłem*

-przepraszam?

'dobra weź już się nie zgrywaj, gadaj gdzie idziesz

*popatrzyłem na zegar*

*18.10*

-ym nie ważne, znaczy muszę już iść!

Biegłem w stronę obrazu gryfonów, poczułem że spodnie mi się trochę obsunęły i przypomniało mi się że nie wziąłem paska a spodnie oczywiście były bez niego za luźne i coraz bardziej się zsuwały, zauważyłem z drugiego końca korytarza że Harry stoi przed obrazem, szybko podsunąłem spodnie tak żeby uniknąć wzroku wybrańca ale jak zwykle nie udało się to.

-hej Harry      *powiedziałem jak jego wzrok skupił się na mnie*

~cześć...ym 

-Lucas *uśmiechnąłem się, często zapominali jak mam na imię więc już się przyzwyczaiłem do takich sytuacji*

~przepraszam zapomniałem... *również się uśmiechną, lecz wyraźnie było widać że się zawstydził*

*w pokoju* 

Przez całą drogę do dorminatorium rozglądałem się bo było tu tak jasno, przyjaźnie, promiennie całkowite przeciwieństwo pokoju wspólnego slytherinu, odcienie czerwieni, złota, bordowego a u nas czerni, ciemnej  zieleni, srebra jednym słowem ponuro.

To dopiero początekWhere stories live. Discover now