~•Kłamstwo•~

714 35 5
                                    


-Jeżeli sądzisz, że coś ci powiem to bardzo się mylisz- Ciemno włosa dziewczyna była stanowcza, ale Azula miała plan jak ją złamać.
-Pewnie nie słyszałaś jeszcze co się stało. Ten chudzielec uciekł z magiem lawy i tą ładną  blondynką. A ciebie i resztę zostawili.
Toph stała oparta o ścianę, jednak całe jej stopy znajdowały się na podłodze. Wyraz twarzy przesłuchiwanej dziewczyny powoli się zmieniał. Nie była pewna czy księżniczka mówiła prawdę, ale szczerze powiedziawszy, nie zdziwiła by się gdyby jednak nie kłamała. Ostatnią noc spędziła w zimnym pałacowym lochu. Tempest pewnie by się złamała, ale jej nie straszne były niewygody. Po chwili zastanowienia doszła do wniosku, że dziewczyna nie brała udziału w ich porannej naradzie. Uznali, że śpi, ale czy mogło jej tam po prostu nie być.
-Nic ci nie powiem.
-Jutro znowu sobie porozmawiamy, a teraz miłego siedzenia w lochu. - straże wyprowadziły więźniarkę. Toph spojrzała na Azulę pytająco.
-Niczego się nie dowiedziałaś. Myślałam, że będziesz ją męczyć dopóki czegoś ci nie powie.
-Przygowałam grunt i zasiałam niepewność. To jak z ogrodnictwem, musisz być cierpliwa, a roślina sama wyrośnie. Jeżeli nie sypnie dziś, to zrobi to jutro. Trzeba tylko regularnie "podlewać" nasz kwiatek, a za jakiś czas zobaczymy efekty. - Toph westchnęła głośno.- W końcu się nauczysz. Moja metoda działa w 100 procentach.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

O południu Drożyna Awatara spotkała się ponownie. Azula zrelacjonowała przebieg przesłań.
-Myślałem, że czegoś się dowiesz- stwierdził Sokka.- W końcu jesteś... No wiesz, Azulą.
-Jesteś strasznie niecierpliwy- odpowiedziała za dziewczynę Toph- Jutro, najwyższej pojutrze wszystko nam powiedzą.
-A od kiedy ty jesteś cierpliwa?- zaciekawił się chłopak.
-Widzisz. Uczę się, nie to co ty.
-Świetnie się was słucha, ale mamy jeszcze kilka informacji- zaśmiał się Aang.
-Właśnie. Mam w planach wysłać kilku żołnierzy za uciekinierami. Nadal mamy naszyjnik i shirshu.
-Nie sądzę, że to był dobry pomysł- stwierdziła Toph. Przyjaciele spojrzeli na nią pytająco. - Ten chłopak jest na prawdę mądry i dobrze kłamie, tak dobrze jak Azula.
-To co zrobimy- spytał Władca Ognia. Miał nadzieję na przerwę od obowiązków i chciał załatwić sprawę najszybciej jak się da. - Musimy ich złapać. Mag lawy, zamachowiec nie może biegać wolno po moim kraju.
-Znajdziemy go, ale na naszych warunkach.- rzekł Sokka. - Podejdziemy ich od dołu. Toph i Aang będą robić tunel w kierunku, który wskaże nam zwierze.
-Tęskniłam za twoimi pomysłami- Katara przytuliła brata.
-Już zaczyna być tak jak kiedyś. Sokka znowu zaczął myśleć.
Wszyscy oprócz chłopaka zaczęli się śmiać.
-To kiedy wyruszamy- spytał po chwili Awatar.
-Jak najszybciej- stwierdził Zuko. - Spotkajmy się przy bramie wyjściowej z miasta jutro o świcie.
Wszyscy się zgodzili. Siedzieli razem jeszcze kilka minut po czym skierowali się do wyjścia. Zanim jednak Katara opuściła pałac, Zuko zatrzymał ją.
-Możesz zostać na chwilę?- zapytał.
-Pewnie- przeszli do pałacowego ogrodu. - O co chodzi?
-Mam wrażenie, że twój ojciec za mną nie przepada.
-Wiem. Pewnie chodzi o to, że jesteś Władcą Ognia, a on Wodzem Plemienia Wody. Może być mu ciężko zaakceptować, że się spotykamy.
-Nie przeszkadza ci to- Chłopak chciał się upewnić, czy zdanie Hakody nie będzie stanowić przeszkody w ich związku.
-Nie. W końcu to nie mój ojciec się z tobą umawia tylko ja.-Zuko zaśmiał się i spojrzał głęboko w błękitne oczy dziewczyny. Odgarnął jej z twarzy kosmyk włosów i zbliżył swoją twarz do jej. Już miał ją pocałować, kiedy oboje usłyszeli odchrząkującego Hakodę. Katara odskoczyła od chłopaka. Sytuacja była dość niezręczna.
-Tato... Miło cię widzieć. - próbowała jakoś rozluźnić atmosferę.
-Przyszedłem porozmawiać z Władcą Ognia, ale najwyraźniej jest zajęty- mężczyzna specjalnie zaakceptował nazwę stanowiska pełnionego przez Zuko. Spojrzał wymownie na córkę.
-Spotkamy się w domu- dziewczyna pożegnała z ojcem i pomachała do Zuko, po czym wykonała dwa gesty dłonią. Chłopak uśmiechnął się lekko. Kiedy pewnego dnia siedzieli razem na Wzgórzu wymyślili razem kod. Pierwszy ruch wykonany przez dziewczynę oznaczał Wzgórze, a dłonie złożona w kółko - po zachodzie słońca. Zuko lekko pokiwał głową, po czym niebieskooka dziewczyna odeszła.
-Chciałem porozmawiać o naszych przenosinach. - mag ognia spojrzał pytająco na Hakodę. Denerwował się rozmową. Mężczyzna nie był tylko Wodzem Plemienia Wody, ale również z ojcem Katary. Zuko sam nie wiedział czemu, ale chciał, żeby wojownik go lubił.- Prace na biegunie już się rozpoczęły, a my chcieliśmy pomóc braciom z północnego plemienia. Przyszedłem prosić o transport.
Na te słowa chłopak zbladł bał się tego momentu jak niczego innego. Zdawał sobie sprawę, że kiedyś piękna mistrzyni magi wody i jej brat odejdą, ale nie chciał, by wydarzyło się to tak szybko. Zuko uspokoił się powoli. "Nie możesz zachowywać się jak dziecko. Bądź Władcą Ognia" pomyślał.
-Uważam, że to nie jest dobry pomysł- chłopak starał się być przekonujący. - Północne plemię pisało do mnie w tej sprawie. Wolą dokończyć prace sami, bez was. Powinniście zostać tu, do czasu zakończenia budowy.
Hakoda nie był zachwycony decyzją północy, ale nic nie mógł zrobić. Pożegnał się i odszedł. Chłopak usiadł na murku i spuścił głowę. Skłamał w tak ważnej sprawie. Nie było żadnego listu i wszyscy prędzej czy później się o tym dowiedzą.
-Nie nadaję się do tego - pomyślał Zuko. -  Może faktycznie to Azula powinna zostać Władczynią Ognia. Może mój ojciec miał rację i ona po prostu jest stworzona do rządzenia.
Zuko czuł, że przyjdzie mu zapłacić za to kłamstwo.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

Sokka stał na Placu Ognia i czekał na Suki. Chciał z nią porozmawiać od serca. To nie miała być prosta rozmowa. Od pewnego czasu nie byli blisko, a kiedy już przebywali w jednym pomieszczeniu, to cały czas się kłócili. Jednak gdyby ją kochał to nie miałoby znacznia, ale teraz nie czuł nic myśląc o wojowniczce. Czekając na nią myślał o siostrze. Ostatnio rzadko rozmawiali. Po głowie wojownika zaczęła chodzić myśl "Czy Katara zamierza wyjechać z nami na biegun?". Po chwili jednak zadał sobie inne pytanie. "Czy ja zamierzam wyjechać". Tęsknił za babcią i domem, ale tu byli jego przyjaciele, jego nowa rodzina. Rozważania przerwała wojowniczka Kyoshi, zmierzająca w jego stronę. Po jej twarzy widać było, że nie cieszy się na spotkanie. Szła zdecydowanym krokiem. Zatrzymała się dwa metry od niego. Chłopak już chciał coś powiedzieć.
-Musimy się rozstać- Dziewczyna nie owijała w bawełnę. - Sokka jesteś wspaniałym chłopakiem, ale chyba sam widzisz, że to nie ma sensu.
Chłopak wiedział to i nawet sam chciał powiedzieć to Suki, ale kiedy ona to powiedziała, zabolało niemiłosiernie. Poczuł się jakby jakaś jego część umarła. Starał się tego nie okazać w żaden sposób, ale jego wysiłki były bezcelowe, bo dziewczyna po prostu pożegnała się z nim i odeszła. Sam chciał to zrobić, więc dlaczego tak cierpiał? Usiadł na ławce i schował twarz w dłoniach. Myślał o wszystkich wspólnie spędzonych chwilach, wspominał swoją rzeźbę na Żarzącej Wyspie. Uśmiechał się pod nosem. To były jedne z jego ulubionych wspomnień. Nagle usłyszał cichy głos.
-Wszstko dobrze?- Toph stała koło niego. Przesunął się i zrobił jej miejsce koło siebie. Wtulił twarz w jej ciemne włosy i poczuł się lepiej. W normalnej sytuacji dziewczyna zrzuciła by go, ale wiedziała, że teraz Sokka bardzo jej potrzebuje.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

Katara siedziała w namiocie i próbowała robić coś na szydełku. Babcia ją tego nauczyła i robiła to w wolnym czasie, którego miała ostatnio bardzo mało. Usłyszała kroki i w wejściu ujrzała brata z Toph. Dziewczyna przekazała chłopaka w jej ręce.
-Przepraszam, że nie zostanę, ale mam kilka spraw do załatwienia. - Była bardzo tajemnicza. Pożegnała się i wyszła.
Sokka miał czerwone oczy, najwyraźniej z płaczu. Starał się uspokoić, ale po prostu nie potrafił. Siostra przytuliła go mocno.
-Wypłacz się- powiedziała spokojnie. - To pomaga.
-Możemy przejść do pokoju?- spytał Sokka przez łzy. - Nie chcę, żeby tata mnie tak zobaczył.
Katara zgodziła się choć nienawidziła tych niepisanych zasad plemienia. Mimo że to ona była młodsza to czuła się za niego odpowiedzialna,w końcu ktoś musiał być kiedy tata wyjechał. Dlaczego Sokka nie może robić czegoś tak ludzkiego jak płacz? Usiedli na łóżku i chłopak opowiedział jej o wszystkim co się stało. Siedzieli tak przez jakiś czas aż się uspokoił.
-Tata chyba nie lubi Zuko- Katara dobrze znała brata i wiedziała, że znała tematu to coś co pozwoli mu się oderwać od myśli na temat Suki. - Myślę, że mu nie ufa.
-No wiesz w końcu jest władcą narodu, który zniszczył nasze plemię i prowadził stuletnią wojnę. - powiedział Sokka swoim zwykłym tonem.
-Jesteś bardzo spostrzegawczy.- zaśmiała się Katara
-Tęskiłem za tobą siostrzyczko - powiedział po chwili.
-Ja za tobą też.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

Pytanie do was:
Ile rozdziałów ( mniej więcej ) byście chcieli? Na ten moment jest ich 15.  Mam jeszcze dużo planów co mogłabym napisać, ale nie wiem czy się wam to nie znudzi. Dziękuję za każdy głos i komentarz❤️

•ZUTARA• trudna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz