~•Konekwencje Kłamstw•~

556 35 4
                                    


-Wszystko już wiem.- stwierdziła Azula kiedy wraz z Toph wkroczyły spóźnione na spotkanie. - Ten Chilion jest synem naszego maga lawy, a śliczna blondynka to jego siostra.
-Grupa której rodzinka nie wzięła ze sobą zdecydowała się zacząć sypać. Dziewczyna powiedziała, że to Xai był przywódcą, ale wyczułam, że kłamie. - Toph wyraźnie była dumna z udanego przesłuchania.
Zuko siedział cicho i był jakby nieobecny. Katara oparła głowę na jego ramieniu, a on myślał o tym, że nie był tego wart. Nie zasługiwał na miano Władcy Ognia ani jej chłopaka.
-W końcu dowiedziałyśmy się, że przywódcą jest ten drugi starzec. To on był magiem ziemi prawda Zuzu?- to pytanie wyrwało go z amoku. Opowiadał im już wcześniej o przebiegu walki w kotlinie.
-Tak to on.
Azula kontynuowała przemowę jednak ani młody mag ognia, ani Katara jej nie słuchali. Zuko martwił się konsekwencjami, a ona martwiła się o niego.
-Wszstko dobrze- spytała szeptem. Spojrzał na nią tępym wzrokiem.
-Tak. Jestem po prostu zmęczony- mówił prawdę. Nie spał już od dwóch dni i pewnie to wzmagało jego niepokój. Zapewnienie nie uspokoiło dziewczyny. Zastanawiała się co mogło go tak martwić. Czyżby chodziło o jego rozmowę z jej ojcem?
Kiedy narada dobiegła końca wróciła z bratem do namiotu.
-Tato, wiem o czym rozmawiałeś z Zuko. Mógłbyś dać mi trochę prywatności. - Hakodę zaskoczyło przywitanie jakim uraczyła go córka.
-Nie wiem o czym mówisz.
-Dobrze wiesz. Kilka dni temu spotkałeś nas w pałacowym ogrodzie i chciałeś z nim porozmawiać.
Hakodę uspokoiło pytanie dziewczyny. Mógł przemilczeć rozmowę przed namiotem.
-Chodziło o sprawy państwowe.- Córka zmierzyła go takim spojrzeniem, że zrozumiał, że takie wytłumaczenie jej nie wystarczy- Rozmawialiśmy o naszym powrocie na biegun. Dowiedziałem się że nasi bracia z północy rozpoczęli pracę, ale nie chcą naszej pomocy. Chcą żebyśmy zostali tu jeszcze kilka miesięcy.
Ojciec wydawał się mówić prawdę, jednak dlaczego Zuko miałby ją okłamać. Sądziła, że nie mają przed sobą tajemnic. Niby nic, ale znowu poczuła się jak wtedy w Ba Sing See, kiedy otworzyła się przed nim, a on ją zdradził. Próbowała odrzucać te myśli. W końcu nic strasznego się nie stało, prawda? Próbowała zasnąć, ale ta sprawa nie dawała jej spokoju.
-Sokka. Śpisz?
Chłopak otworzył jedno oko.
-Co chcesz- warknął.
-Chodzi o Zuko.
Wojownik zaniepokoił się.
-Coś jest nie tak? - Katara wytłumaczyła bratu co się stało i swoje odczucia.
-Wiem, że brzmię jak histeryczka, ale...- załamał jej się głos. -Źle się czuję z tym, mnie okłamał.
-To całkiem normalne. Jeżeli komuś ufasz to nie będziesz zadowolona, kiedy cię okłamie. Według mnie, powinnaś dać mu szansę na wyjaśnienie. Porozmawiaj z nim szczerze. To powinno załatwić problem.
-Dzięki. Pomogłeś mi.
-A teraz proszę idź już spać- dodał ziewając.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

Zuko wstał lewą nogą, jak zawsze kiedy służba go budziła.
-Czego chciecie- wydyszał.
-Panna Mai prosiła o pilne spotkanie.
Jego oczy mimowolnie zabłysły. Nie czuł już do niej tego co kiedyś, ale była jego przyjaciółką, a właśnie przyjaciela potrzebował teraz najbardziej. Kiedy opuszczał pałac, zaczęło kropić lecz wielkie, ciemne chmury wskazywały na burzę. Przypominała mu się jego pierwsza wyprawa z Katarą. Przekonał się wtedy o jej potędze.
-Ostrzeżenie Hakody nie było potrzebne. Gdyby Katara tylko chciała sama dałaby mi popalić.- pomyślał i zaśmiał się.

W tym czasie piękna dziewczyna stała przed drzwiami rezydencji Zuko. Kiedy ktoś w końcu jej otworzył dowiedziała się tylko, że chłopaka nie ma, bo poszedł się spotkać z Mai. Katara już wcześniej miała wątpliwości co do jego szczerości, a wiadomość o jego wizycie u byłej dziewczyny dała jej dodatkowe powody do nieufności.
-Do Lorda Zuko przyszedł list. Czy jeżeli zamierza się pani z nim spotkać, mogła by mu to pani przekazać?- zapytał jeden ze służących podając jej zwój. Wszyscy na zamku wiedzieli o relacji łączącej tych dwoje, a dodatkowo sam Lord powiedział kiedyś, że ufa dziewczynie i służba również powinna. Katara rzuszyła powoli to domu Mai. Była tam tylko raz, ale dobrze wiedziała jak dojść do tej pięknej willi. Lubiła deszcz, ale mógł on zaszkodzić listowi, który niosła. Zrobiła więc wodny parasol i szła przed siebie. W końcu nie wytrzymała i rozwinęła zwój. Zaczęła czytać, zwolniła kroku aż zatrzymała się całkowicie. Nie potrafiła w to uwierzyć.

Ponawiamy prośbę o transport naszych braci do pomocy w przebudowie bieguna.
Wódz Arnook.

Mai otworzyła mu drzwi i zaproponowała herbaty.
-Poproszę jaśminową jeśli masz. - dziewczyna wydała służbie polecenie i usiadła koło niego.
-Tęskiłam za tobą Zuko- głos dziewczyny nie był już bez wyrazu co zaskoczyło chłopaka.- Osiągnąłeś swój cel. - zaśmiała się.
-Nie rozumiem o czym mówisz.
-Nie wygłupiaj się. Przecież oboje wiemy, że byłeś z tą wieśniaczką tylko po to, by wzbudzić moją zazdrość. Nie patrz tak na mnie. Nie musisz udawać, oboje znamy prawdę. Kochasz mnie.
-Mai chyba źle coś odebrałaś. Między nami wszystko skończone. Z resztą to ty ze mną zerwałaś.
-Twój plan się powiódł i chcę do ciebie wrócić. To oczywiste, że ta dziewczyna znaczy dla ciebie tyle co te, o których mi opowiadałeś. Te laski z królestwa ziemi. Chciałeś jakoś wypełnić pustkę po mnie słabą podróba.
Zuko wstał, a dziewczyna za nim. Chciał coś powiedzieć, ale poczuł usta zwykle ponurej dziewczyny na swoich, a potem usłyszał najboleśniejszy odgłos jaki usłyszał kiedykolwiek. Głośny szloch jedynej osoby na której mu naprawdę zależało, a po chwili ujrzał te piękne niebieskie oczy pełne łez. Dziewczyna odwróciła się napięcie i wybiegła z pomieszczenia. Zuko odepchnął Mai i pobiegł za nią.
Katara usłyszała za sobą jego kroki. Łzy zasłaniały jej widoczność, ale to nie było ważne, bo dziewczyna sama nie widziała gdzie zmierza. Chciała uciec od tego łamiącego jej serce widoku. Chciała przestać słyszeć te słowa wypowiadane przez czarnowłosą dziewczynę. Kiedy chłopak był już bardzo blisko, odwróciła się i zamroziła wszystkie krople w promieniu 30 metrów.
-Zuko zostaw mnie. Odejdź- krzyczała przez łzy. Mimo jej słów chłopak zrobił krok. Katara natychmiast zamroziła jego nogi i dłonie w wielkiej bryle lodu. Rzuciła w niego zwojem i biegła dalej. Zamrożone krople opadły na ziemię z głośnym trzaskiem. Kiedy chłopak w końcu rozpuścił lód dziewczyna była już daleko. Usiadł na ziemi, skulił się zaczął krzyczeć. To było jedyne co mógł teraz zrobić.

Dziewczyna biegła. Kiedy dotarła do namiotu, usłyszała słaby żart brata i śmiech ojca. Nie mogła wrócić tak do domu, była roztrzęsiona i jeżeli jej bliscy zobaczyliby ją w takim stanie, posypały by się pytania, na które nie była gotowa. Siedziała skulona przy wejściu do własnego domu.
-Jak mogłam być tak głupia? To chyba oczywiste, że byłam tylko narzędziem. W końcu jak Władca Ognia mógłby być z taką... Wieśniaczką jak ja. - szeptała do siebie.
Czuła się jakby jakaś część jej umarła. Wybaczyła by mu kłamstwo na temat jego rozmowy z ojcem, a nawet oszustwa w sprawie przenosin, ale nigdy nie zapomni tego jak ją potraktował.
-Katara?- dziewczynę zaskoczył znajomy głos. - Co się stało?

Siedzieli razem w namiocie Awatara.
-Co się stało?- spytał podając jej herbatę. Katara próbowała powstrzymać się od płaczu, ale to było ponad jej możliwości. Kiedy w końcu się uspokoiła, opowiedziała chłopakowi o przebiegu tego feralnego poranka.
-Mogę winić tylko siebie. To ja mu zaufałam, mimo że wiedziałam, że nie jest tego wart.
W chłopaku z każdą chwilą rosła złość. Nie ufał Zuko od początku, ale nigdy nie sądził, że posunie się do czegoś takiego. I jeszcze sprawi, że najwspanialsza dziewczyna na świecie poczuje się winna.
-Coś trzeba z tym zrobić. Pomogę ci tylko powiedz...
-Nie- Katara uśmiechnęła się smutno- Dobrze mieć takiego przyjaciela jak ty, ale sama sobie z tym poradzę. Muszę...

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•
Katara siedziała z chłopakiem na Wzgórzu.
-Ufam ci. A to dla mnie naprawdę ważne. Zbyt wiele osób już mnie zdradziło.
-Miło słyszeć- Zuko uśmiechnął się i pocałował ją. W tej chwili wszystko stanęło w płomieniach, a w głowie Katary zahuczały dawno zapomniane słowa Jeong Jeonga.
-Ogień przynosi jedynie zniszczenie i ból...
-Jak mogłaś o tym zapomnieć?- na twarzy Azuli widać było typowy dla niej złośliwy uśmiech.
Wtedy znowu ujrzała bolesną scenę pocałunku Zuko i Mai. Obraz zniknął i nagle znowu była małą przestraszoną dziewczynką. Przed nią stał mężczyzna z narodu ognia i jej najukochańsza mama.
-Słyszałaś matkę. Idź.- powiedział szczerząc się okrutnie. Chciała zostać i walczyć o jej życie, ale malutka osóbka po prostu wyszła.

Wtedy Katara obudziła się zalana potem. Obok niej siedział Aang i z całej siły próbował ją uspokoić.
-Wszstko dobrze. Jestem tu. - przytulił ją mocno - A ty jesteś bezpieczna.

•ZUTARA• trudna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz