~•Wzgórze•~

570 31 5
                                    


Słońce właśnie zaszło. Młody mag siedział cicho na Wzgórzu. Patrzył jak na niebie powoli pojawiają się gwiazdy. Chmury zasłaniały księżyc, albo dziś nie zamierzał się pojawić. Czuł na skórze lekki powiew wiatru, a pod gołymi stopami trawę. Myślał o niej, tak jak zawsze. Zastanawiał się gdzie teraz jest i myślał o tym dlaczego nie jest z nim. Co zrobił źle?
-Przepraszam, że tak późno- Chłopak usłyszał jej słodki głos. Odwrócił się i zobaczył ją stojącą koło Zuko- Ojciec nie chciał mnie puścić. Musiałam powiedzieć że idę do Toph.
-Skoro już o nim mowa, to chyba nam coś przerwał- powiedział mag ognia i pocałował dziewczynę. Aanga przeszył ogromny ból. Chciał, żeby dziewczyna była szczęśliwa, ale nie był gotowy na to co zobaczył. Ostrożnie zszedł ze Wzgórza, nie chciał żeby dwóch magów wiedziało, że był tam tej nocy. Szedł ulicą, zamierzał wrócić do siebie. Szedł ulicą, księżyc pojawił się na nieboskłonie i oświetlił mocniej jeden z namiotów. Aang zdecydował udać się właśnie tam.

Tymczasem na Wzgórzu nikt nie zauważył jego obecności. Magowie byli zbyt zajęci sobą.

 Magowie byli zbyt zajęci sobą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usiedli razem na trawie. Pierwszym co zrobiła Katara było odsłonięcie księżyca. Patrzyli na niego w milczeniu.
-O co chodziło mojemu tacie?- spytała dziewczyna wtulona w jego ramię. Zuko trochę się zdenerwował. Nie mógł powiedzieć, że chodziło o ich przeniesienie, znał ją i wiedział, że chciałaby zobaczyć ów list, który w rzeczywistości nie istniał. Z drugiej strony Hakoda był jej ojcem i jeżeli nic by nie powiedział, zrobił by to wódz południa.
-Yyyyy... Sprawy państwowe. Nic ciekawego.- dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie.
-Jesteś pewien, że nie chodziło o nas?
To było to. Chłopak miał idealną możliwość do zamaskowania kłamstwa.
-Chiał wybadać czy jestem z tobą szczery. Pytał o Mai.- To było najlepsze co wymyślił.
-W końcu się przyzwyczai- stwierdziła Katara i wtuliła się w niego mocniej i pocałowała go. Siedzieli tak wtuleni w siebie. W pewnym momencie Zuko zdał sobie sprawę, że dziewczyna śpi. Podniósł ją ostrożnie i skierował się do namiotu Toph.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

Z samego rana pod pałac przywędrowały dwie grupy. Sokka razem z Aangiem i Hakodą oraz Toph wraz z Katarą. Zuko czekał już na nich, a straż przyprowadziła shirshu.
-Mam nadzieję, że wszyscy są wyspani- powiedział Zuko ziewając. Patrzył na podkrążone oczy całej Drużyny.
Rodzeństwo pożegnało się z ojcem i wyruszyli. Odeszli trochę od stolicy i najmłodsi członkowie grupy zaczęli drążyć tunel, a Zuko służył za żywą pochodnię. Po ok. 3 kilometrach zrobili przerwę. Zuko podszedł do Toph.
-Hej. Mam dziwne pytanie. Wczoraj byłem u ciebie w namiocie - dziewczyna spojrzała na niego pytająco- Katara miała u ciebie nocować, więc ją przeniosłem kiedy zasnęła. W każdym razie nie było cię tam. Gdzie byłaś?
Toph nerwowo odchrząknęła.
-Chyba musimy już ruszać.- powiedziała.
-Wiem, że jesteś wytrzymała, ale ja potrzebuję chwili przerywy- zaśmiał się  Aang.
-Tak łatwo się nie wywiniesz.- w założeniu miał to być żart, ale nie do końca się udał.- Przepraszam. Jeżeli nie chcesz nie mów, ale chcę żebyś wiedziała że jesteśmy przyjaciółmi i możesz mi powiedzieć co tylko zechcesz. - Zuko uśmiechnął się szczerze. Toph nie mogła tego zobaczyć, ale czuła jak atmosfera trochę się rozluźniła - Jeżeli zrobiłaś coś czego się wstydzisz to mam doświadczenie w takich tematach...
-Nic nie zrobiłam. Chodzi o coś innego i chyba będę musiała zakończyć sprawy kiedy wrócimy...
-Pomogę ci - stwierdził szybko Zuko. Dziewczynę zaskoczyła ta propozycja - Nie bądź zła, ale Katara powiedziała mi kiedyś, że zwierzyłaś jej się kiedyś, że brakuje ci "zmieniającej życie wycieczki ze mną". Wtedy za Żarzącej Wyspie raczej nam nie wyszło, ale wynagrodzę ci to.
Toph myślała przez chwilę.
-Zgoda, ale pod jednym warunkiem. Nie muszę ci mówić o co chodzi.
Zuko zgodził się bez wahania. Chciał się trochę do niej zbliżyć. Lubił dziewczynę, ale nie tylko o to chodziło. Chciał dać Katarze jak najwięcej powodów do pozostania tu. Z nim. Jeżeli przekonałby do siebie Toph, to może nawet Sokka by został.

-Czy Aang u nas spał?- zagadnęła brata Katara. Sokka lekko się zakłopotał.
-Nieee- dziewczyna spojrzała na niego tym wzrokiem i wiedział, że kłamstwo nie ma sensu. - Przyszedł trochę po zachodzie słońca. Chciał pogadać o... Różnych sprawach? - chłopak westchnął - Gadaliśmy o tobie i Zuko. Wcale nie byłaś u Toph prawda?
-Byłam. Znaczy rano. Wieczorem spotkałam się z Zuko. - teraz Katara była zakłopotana.
-Wiem. Aang mi powiedział- siostra spojrzała na niego zaskoczona, jakby pytała skąd przyjaciel ma taką wiedzę- Był tam wczoraj, na tym wzgórzu... Często się tak spotykaliście?
Sokka wiedział, że siostra często znikała z pokoju w nocy, ale zawsze mówiła, że spotkała się z Toph albo Aangiem i chłopak nigdy tego nie kwestionował.
-Tak. Przepraszam, że ci nie mówiłam. Po prostu... Nie wiedziałam jak zareagujesz i czy nie powiesz tacie.
Sokka mocno ją przytulił.
-Jestem twoim bratem i możesz mi powiedzieć wszystko. Pamiętaj o tym.

-Koniec tego dobrego. Iskrzące paluszki idziemy.
Szli jeszcze kilka godzin. Katarze nagle zrobiło się zimno, więc szła bliżej się Zuko. W pewnym momencie Toph zatrzymała się.
-Są kilka metrów stąd.
Dziewczyna poprowadziła długi, kręty tunel.
-Już omówiłam to z Sokką. Otoczycie ich, a wtedy ja opuszczę uciekinierów w dół.
-Pracowaliśmy cały dzień. Nie wiem czy damy im radę w takim stanie - powiedział Aang ziewając. - Zróbmy to jutro.
Wszyscy pomachali głową dając do zrozumienia, że są zmęczeni.
-Dobra księżniczki. Dacie radę spać na ziemi czy królewny potrzebują łóżek?
-Właściwie wzięłam śpiwory- Katara zdjęła z ramienia dużą torbę. Sokka wziął jeden ze śpiworów i ułożył się pod ścianą.
-Dobranoc.
-Sokka nie jesteś głodny? - zdziwiła się dziewczyna. Chłopak przyczołgał się do przyjaciół. Wyjęła resztę śpiworów i jedzenie, które na nieszczęście jej brata, okazało się być owocami. Sokka spojrzał na nią z wyrzutem. - Jedz i nie marudź.
Siedzieli wspólnie wokół małego ognia. Katara co jakiś czas rzucała zwierzęciu jabłka. Zuko zgasił płomień, a Aang wywiał dym. W tunelu zrobiło się zimno, więc wszyscy położyli się i ścisnęli jak sardynki. Zuko leżał koło dziewczyny z plemienia wody i bawił się jej włosami. Po chwili jednak jego oczy się zamknęły.
-Jutro ich załatwimy- stwierdził Sokka zasypiając.

•ZUTARA• trudna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz