2.

1.7K 56 15
                                    

EMILY

Rodzice bardzo długo siedzieli u Hollandów, nie było ich jeszcze jak poszłam spać. Rano, znaczy o 13 (bardzo lubie spać) obudziły mnie jakieś głosy na dole jeden był mojej mamy a drugi jakiś obcy, schodzę na dół i mam ochotę zapaść się pod ziemie widząc wysokiego bruneta rozmawiającego z moją mamą, po cichu próbowałam szybko wrócić na górę tak żeby mnie nie zauważyli, jednak coś musiałam odziedziczyć po swojej mamie i jest to niestety niezdarność, potknęłam się o schodek, przewróciłam się i narobiłam hałasu. Od razu zwrócili na mnie uwagę

- Jeju córcia nic ci nie jest- moja mama zapytała z troską.

- Nie jest okej, wiesz jak to ja potykam się nie raz o własne nogi.

Tak bardzo mi było głupio kiedy Tom się na mnie popatrzył a jego kąciki ust się podniosły. Popatrzyłam mu prosto w oczy, skrzywiłam się i od razu odwróciłam wzrok.

- Tak w ogóle Tom co tutaj robisz? Zapytałam bo bardzo mnie to ciekawi co go tu przyniosło. Wtedy moja mama się wtrąciła

- Tom pomógł mi wnieść zakupy i jakoś się zagadaliśmy, właśnie dobrze że zeszłaś, powiedz mi dziecko czemu nie chcesz iść z Tomem na impreze.

W tym momencie spojrzałam na chłopaka mrużąc oczy jakbym miała go zabić, a on się uśmiechnął bo wiedział że jego plan się uda.

- Emily w ogóle nie wychodzisz z domu tylko nie raz Jessica do ciebie przychodzi, wyjdź do ludzi w końcu. Moja mama nie odpuszczała.

- No dobra jeju pójdę, chociaż zostaje do tego zmuszona.

-tooo będę po ciebie o 18... pasuje ci? Powiedział brunet patrząc mi w oczy. - Tak pasuje. Tak bardzo nie chciałam iść, nie chciało mi się, jeszcze bardziej zniechęcało mnie to że będę z chłopakiem.

Dochodziła 18, ubrałam się w czarne szerokie spodnie do tego jasno zielony top, lubiłam się ubrać wygonie przez co większość moich ubrań jest o rozmiar większy niż mam. Pomalowałam się uczesałam moje głupie loki które się nigdy dobrze nie układają i wyszłam przed dom czekając na chłopków. Po chwili podjechał czarny samochód i otworzyła się przyciemniona szyba od strony pasażera, siedział tam blondyn z niebieskimi oczami, był to Harrison najlepszy przyjaciel Toma. Lubiłam go nie był taki jak chłopak z sąsiedztwa, można było z nim pożartować i pogadać na każdy temat.

- To co wsiadasz- odezwał się Hazz.

Spojrzałam na bruneta siedzącego za kierownicą który się patrzył na mnie uśmiechając się.

- Nie wiem czy jak wsiądę to nie wywieziecie mnie do jakiegoś lasu i nie zostawicie. Jestem nie raz strasznie wredna ale po prostu musiałam to powiedzieć.

-Chciałbym tak zrobić, aleee obiecałem twojej mamie że cię odwiozę. Uśmiechnęłam się na słowa chłopaka i wsiadłam do samochodu.

- Czyli moja mama kazała ci mnie pilnować?-zapytałam z oburzeniem. -nie no co ty- Tom odpowiedział śmiejąc się.

Dojechaliśmy na miejsce, nie znałam gospodarza imprezy ale musiał być bogaty, dom był ogromny i nowoczesny.

- Mogę zapytać czyj to dom?

- Naszego kumpla Alexa -odpowiedział mi Hazz.

Słysząc to imię zaczęło mi się kręcić w głowie. Moje nogi zaczęły być jak z waty i wszystkie żarty i przezwiska ze szkoły wróciły.

-Tom to ma być kolejny żart, nie pamiętasz jak mnie ośmieszyłeś przed tym chłopakiem. Myślałam że go rozszarpie.

-Nie! Nie to nie są żarty, nie zrobiłbym ci tego znów. To już było dawno mamy teraz po 19 lat, a ty dalej to wspominasz- chłopak próbował mnie uspokoić ale ja wiedziałam że ta impreza nie skończy się dobrze.

YOU ||| Tom Holland ★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz