14. Jakie miłe powitanie

256 23 8
                                    

Moje łóżko wydawało się być tak przyjemne po całym dniu biegania między Wieżą Astronomiczna, Szklarnią a Boiskiem. Zdecydowanie był to jeden z najgorszych dni całego turnieju ale uparłam się, że muszę go wygrać, więc każde dzisiejsze zadanie dodatkowe musiało zostać przez nas wykonane. Fred klnął na mnie kiedy oznajmiłam mu, że musimy wykonać jeszcze kolejne zadanie. Na tabeli wyników ciągle konkurowaliśmy z Draco i Zabinim. Jednakże punkty za zadania dodatkowe i premia czasowa jest dodawana dopiero na sam koniec turnieju. Więc sama nie byłam pewna jak to się potoczy. George miał już lepszy humor. Często ze mną rozmawiał jeżeli był na to czas między zadaniami. Nie wspomniałam Fredowi nic o przysiędze... Nie mam pojęcia czy George wziął ją na poważnie ale ja czuję się bardzo zobowiązana aby wygrać.

Przez ostatnie parę dni nie rozmawiałam w ogóle z Manią i myślę, że było to spowodowane po prostu brakiem czasu. Po rozgrywce zazwyczaj zostawała jeszcze z Oliverem na dziedzińcu. Muszę przyznać, że naprawdę miło się na nich patrzy. Jestem całkowicie pewna, że Marysia jak i w sumie Oliver nie mają zamiaru wygrywać turnieju. Oni po prostu chcą że sobą miło spędzić czas.

Inka mruczała pod wpływem dotyku mojej ręki I zasypiała na moim brzuchu. Było już około dwudziestej drugiej i byłam przekonana, że każdy śpi już w swoim pokoju. Jak wielkie było moje zdziwienie kiedy usłyszałam pukanie do moich drzwi. Musiałam wstać przez co Inka była bardzo niezadowolona i dała mi o tym znać miałknięciem i ruszyła w stronę swojego posłania. Otworzyłam drzwi i ujrzałam tam Cedrica.

- Co się stało, że o dwudziestej drugiej przychodzisz pod moje drzwi?- zapytałam opierając się o framugę i przyglądając się brunetowi.

- Chciałbym tylko abyś mnie jutro nie zabiła za coś o czym jeszcze nie wiesz- zrobił lekko zmieszana minę.

- Ale o co dokładnie chodzi?- zapytałam zakładając ręce na piersi.

- Myślałem, że już to ustaliliśmy. To nie sprawi, że twoje cycki będą większe- usłyszałam jego głos i uśmiechnęłam się pod nosem. Jednak po chwili zamarłam ponieważ co Gryfon robił o tej godzinie w pokoju Puchonów.

- Co on tutaj robi?- zapytałam widząc zbliżającą się sylwetkę Freda.

- Właśnie dlatego masz mnie nie zabijać- Cedric uśmiechnął się szeroko.

- Czym cię przekupił? - westchnęłam patrząc na chłopaka przede mną.

- Nie wiń mnie... Zaproponował siedem czekoladowych żab za to... A wiesz jak ja je kocham!- brunet zaśmiał się po czym puścił do mnie oczko i pomaszerował do siebie zostawiając mnie sam na sam z Fredem.

- Będziemy tak stać na tym korytarzu czy jednak mnie wpuścisz?- zapytał po dłuższej chwili milczenia między nami.

- Dalej nie rozumiem dlaczego tutaj przyszedłeś- otworzyłam szerzej drzwi a kiedy znalazł się już w pomieszczeniu zamknęłam je.

- Jakie miłe powitanie- przewrócił oczami ściągając buty i siadając na moim łóżku. Wcale nie musi wiedzieć, że w momencie kiedy usłyszałam jego głos motyle w moim brzuchu zbudziły się mimo iż spędziłam z nim cały dzisiejszy dzień.

- Nie masz mnie jeszcze dość?- podeszłam do niego i stanęłam przed nim. Chłopak natomiast złapał mnie w tali i przyciągnął tak abym stanęła między jego nogami na co lekko się zarumieniłam. Dlaczego on zaczął sprawiać, że tak na niego reaguję... Przecież kiedyś też spędzaliśmy, ze sobą dużo czasu i nic podobnego się nie działo.

- A wyglądam jakbym miał?- uśmiechnął się łobuzersko a jego wzrok sprawiał, że nie mogłam spojrzeć w jego oczy.

- Cóż spędziliśmy praktycznie cały dzień w swoim towarzystwie...- wzruszyłam ramionami i lekko się uśmiechnęłam.

- Za mało... Nawet ani razu nie dostałem buziaka- zrobił zasmuconą minę jednak jego uniesiony kącik ust i tak go zdradzał.

- A może po prostu na to nie zasłużyłeś?- uniosłam brew jednak uśmiech nie potrafił zejść z moich ust.

- Nie zasłużyłem?- uśmiechnął się do mnie a ja nie byłam pewna do czego za moment dojdzie. Mimo iż nie będziemy się całować pierwszy raz to stresuje się tym. Kiedy zatraciłam się na chwilę w moich myślach przyciągnął mnie do siebie i runął na łóżko ze mną na sobie śmiejąc się.

- Fred ciszej jest już późno- westchnęłam i sama próbowałam powstrzymać śmiech.

- Ucisz mnie- popatrzył na mnie pewnie a po chwili znowu zaczął się lekko się śmiać na co przewróciłam oczami.

Cmoknęłam go w usta uśmiechając się. Fred dalej się śmiał a ja wiedziałam, że po prostu mnie prowokuje więc sama postanowiłam się na nim odegrać. Dalej na nim leżałam a on trzymał dłonie na mojej talii więc lekko się podniosłam i nachyliłam nad chłopakiem jednak nie pocałowałam go. Nasze nosy tylko się stykały a ja uśmiechałam się sama do siebie kiedy przestał się śmiać i zaczął przymykać powieki. Po chwili przerzucił nas przez co on zwisał nad moją osobą a ja czułam pod plecami miękka pościel. Chyba nie lubi takiego powolnego rozwoju akcji. Fred zaczął delikatnie całować moja szczękę i szyję przez co przymknęłam oczy i skrzyżowałam dłonie na jego karku delikatnie gładząc go po nim. W pewnym momencie dotarł do mojego ucha i ucałował skórę tuż za nim przez co moje ciało przeszedł dreszcz. Fred widząc to uśmiechnął się a ja poczułam jak ciepłe powietrze które wydobywało się z jego ust otuliło moje ucho i co dziwne sprawiało to przyjemność. Przyciagnęłam go do siebie bliżej aby poczuć zapach jego perfum mieszających się z cynamonem i sosną. Poczułam jak jego dłonie dotykają mojego nagiego brzucha jednak zatrzymały się tam i nie poruszały się w żadnym innym kierunku. Moja dłoń powędrowała na jego szyję a drugą pod jego koszulkę. Spojrzał na mnie tym głębokim, brązowym niczym kakao spojrzeniem i wpił się w moje usta. Odwzajemniam pocałunek błądząc dłońmi po jego torsie. Chłopak pociągnął moja wargę i uśmiechnął się po czym oparł swoją głowę na dłoni i przyglądał mi się na co się zarumieniłam i nie wiedziałam nawet gdzie mam patrzeć. Ten chłopak z rudą czupryna wprowadzał mnie w takie zakłopotanie, że głowa mała...

- O czym rozmawiałaś z Georgem pierwszego dnia turnieju?- zapytał bawiąc się moimi blond włosami.

- Myślałam, że już zdążył ci powiedzieć- uśmiechnęłam się lekko ale Fred tylko pokręciło głową- Rozmawiałam z nim o mnie i o tobie... W sumie zaniedbujesz go trochę Fred- westchnęłam.

- Zaniedbuje?- uniósł brew a jego nozdrza się rozszerzyły i już wiedziałam, że igram z ogniem.

- Spędzasz dużo czasu ze mną... Do tego wystartowałeś w turnieju tylko, że nie z nim... Czuję się pewnie trochę odrzucony- skrzywiłam się a Fred zaprzestał zaplatania moich włosów na swój palec i uważnie mi się przyglądał.

- Jest moim bratem... Powiedział by mi gdyby coś było nie tak- wywrócił oczami.

- A ja myślę, że po prostu on nie chce się plątać w twoje sprawy...- oburzyłam się lekko.

- A ja myślę, że nic nie wiesz o relacji mojej i George'a...

- Powinieneś z nim porozmawiać... Przynajmniej spróbuj...- spojrzałam na niego.

- A ty powinnaś się nie mieszać w sprawy które ciebie nie dotyczą- zerwał się do siadu po czym zaczął ubierać buty.

- Chce tylko pomóc... - również usiadłam jednak Fred na mnie nie patrzył. Widziałam jego zdenerwowanie ale byłam pewna, że jest on tylko i wyłącznie zły na siebie.

- Dobranoc Collins- powiedział otwierając drzwi i nawet nic nie zdążyłam odpowiedzieć ponieważ usłyszałam trzask.

- Dobranoc Weasley...

Fred od kiedy go znam nie potrafił się pogodzić z faktem, że ktoś inny potrafił zauważyć krzywdę dziejąca się George'owi czy nawet innemu członkowi rodziny. Denerwował się wtedy na siebie i uważał, że jest zbyt samolubny. Miałam nadzieję że do jutra wszystko przemyśli... Nie liczyłam na przeprosiny. Miałam tylko nadzieję, że zjawi się jutro przy kuchni aby zaliczyć ostatnie zadanie turnieju. Jednak jak bardzo zdradliwa jest nasza intuicja...

____________________

Tak jak mówiłam rozdział się pojawił! ❤️ Życzę wam miłego dnia/ wieczoru! ❤️

~ Lidka ✨
Ps. Co myślicie o rozdziale? 😁

Wybaczysz mi Weasley? || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz