Wycierałam szmatką doniczki które wraz z Nevilem przygotowywaliśmy pod magiczne szczepy. Cała procedura jest bardzo trudna. Aby szczepy się połączyły trzeba naprawdę bardzo dbać o roślinę od której się go pobierało. Jednak to Nevile zna dogłębniej ten zabieg. Nie chciał mi zbyt tego tłumaczyć ponieważ każdy dobiera swoją indywidualną metodę.
Brunet po znalezieniu nowej książki o roślinach nie daje mi spokoju i nie powiem, sama jestem tym podekscytowana.- Myślisz, że uda się za pierwszym razem? -spojrzałam w stronę chłopaka chodzącego od ściany do ściany pracowni zerkając co chwila do książki.
- Wydaje mi się, że zanim opanujemy technikę minie trochę czasu. Do tego każda roślina woli inny sposób i ma inną...- tu się zatrzymał i przyglądał się książce.
- Technikę łączenia? - zapytałam uśmiechając się pod nosem.
- Tak tu chyba jest napisane...- brunet dalej raz oddalał raz przybliżał książkę aby móc przeczytać tekst.
- Możesz mi przypomnieć gdzie znalazłeś te książkę?- Zaśmiałam się cicho.
- W antykwariacie- uśmiechnął się.
- I za ile ja kupiłeś?
- Nabijasz się ze mnie czy co? - brunet zmrużył oczy.
- Ja? skądże...- Zaśmiałam się i szturchnęłam przez to doniczkę która zachwiała się i prawie spadła na podłogę.
- Jak zwykle niezdarna- spojrzałam do góry i napotkałam szare oczy wpatrujące się we mnie- Cześć Nevile- Dracon posłał brunetowi lekko wymuszony uśmiech.
- Tak... Cześć- usłyszałam tylko jak gryfon się oddala i znika za drzwiami.
- Coraz lepiej wychodzi ci ten uśmiech. Już prawie uwierzyłam, że jest prawdziwy -uśmiechnęłam się a Ślizgon nachylił się i pocałował mój policzek przez co lekko się zarumieniłam ale również zniesmaczyłam.
- Uczę się od ciebie- uśmiechnął się i założył moje włosy za ucho.
- Ode mnie? Sugerujesz, że kiedykolwiek skłamałam?- uniosłam brew do góry i starałam się nie uśmiechnąć a chłopak popatrzył na mnie z miną " poważnie?"- Ej nie patrz tak na mnie- zmrużyłam oczy.
- I tak wygram- uśmiechnął się łobuzersko i wyprostował się krzyżując ręce.
- Nie, nie wygrasz- przewróciłam oczami.
- A jak przypomnę ci wczorajsza sytuację kiedy to okłamałaś Hermione?- popatrzył na mnie z uniesioną brwią po czym uśmiechnął się.
- Zmieniając temat po co przyszedłeś?- westchnęłam i popatrzyłam na niego zgryzając wnętrze policzka.
- Nie mogę przyjść aby po prostu cię zobaczyć?- zaśmiał się cicho- Co powiesz na spacer dzisiaj wieczorem?- kiwnęłam głowa na znak zgody.
- W takim razie do zobaczenia wieczorem... Naprawdę muszę pomoc Nevowi, obiecałam mu to- posłałam mu przepraszający uśmiech a Draco tylko uśmiechnął się i wyszedł.
- Poszedł już sobie?- odwróciłam się w stronę zaplecza gdzie zobaczyłam głowę bruneta na tle wielkich drewnianych drzwi. Prezentowały się naprawdę dobrze że starymi cegłami które tworzyły jedna ze ścian pracowni. Do tego te wszytskie zielone rośliny w doniczkach.
- Tak- Zaśmiałam się.
- Jest jedna rzecz w której już w tobie nie lubię- mówiąc to zaczął kierować się w moją stronę.
- Ah tak? Co to takiego?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- To że masz słabość do Ślizgonów- zaśmiał się u położył książkę na blacie.
CZYTASZ
Wybaczysz mi Weasley? || Fred Weasley
FanficLidia Collins jest najbardziej pomocną osoba w całym Hogwarcie jednak czuje się dobrze na uboczu. Jedyne co różni Puchonkę od reszty jej towarzyszy to bałagan w dormitorium i życiu. Jednak na piątym roku to właśnie Lidka pojawi się na językach ludzi...