1. Palant!

867 37 8
                                    

Siedząc na krześle przyglądałam się kuchni gdzie każda rzecz była z innego świata. To co mnie zadziwiało to to, że każdy z tych drobiazgów do siebie pasował nadając niewiarygodnie przyjemny i schludny wygląd pomieszczeniu. Stare drewniane meble mieniły się w niektórych miejscach gdzie znajdował się jeszcze lakier którego nie zjadł czas.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie przyjaciel siedzący dosłownie naprzeciw mnie. Promienie słońca które wpadały przez niewielkie okno otulały jego włosy sprawiając, że nabierały one bardziej miedzianego odcieniu.

-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- poczułam na sobie spojrzenie mojego rozmówcy i uśmiechnęłam się niewinnie.

-Wybacz Ron... Aktualnie podziwiam twoją kuchnie i nowe drobiazgi które się w niej pojawiły- poprawiłam blond włosy które opadły mi na twarz.

-Ale właśnie ci o nich opowiadałem- zmrużył oczy dalej mi się przyglądając swoimi błękitnymi oczami.

-Dobrze, już zamieniam się w słuch i skupiam się tylko na twojej osobie- spojrzałam na niego - Wcale nie patrzę teraz na figurkę o nieokreślonym kształcie znajdującą się za tobą na półce- Ron przewrócił oczami po czym się zaśmiał a ja razem z nim.

Nagle dało się słyszeć zbieganie po schodach oboje z Ronem odwróciliśmy głowę w stronę odgłosów a pierwszy przed nami niczym błyskawica pojawił się George.

-Ten śmiech poznam wszędzie!- krzyknął i podbiegł do mojego krzesła. Nie miałam nawet możliwości się podnieść. Ten wysoki rudzielec już się pochylił i zarzucił mi swoje dłonie wokół moich ramion. Tuż za nim biegła Giny która z uśmiechem na ustach próbowała oderwać swojego starszego brata ode mnie ale nie za bardzo jej się to udawało- Dlaczego nie powiadomiono mnie o twoim przybyciu?- rudzielec spojrzał na Rona z dezaprobatą- Jestem zawiedziony twoim postępowaniem bracie.

-A ja wiedziałem, że zaraz mi ją zabierzecie więc stwierdziłem, że pomilczę- Ron odburknął i założył dłonie na piersi- całe wakacje nie miałem z nią kontaktu bo nasza sowa zgubiła listy.

-Ej ej- powiedziałam przytulając się do George po tym jak pozwolił mi wstać- Dopiero jutro zaczynamy rok szkolny więc mamy na tyle wolnego czasu, że mogę spędzić go z każdym z was- Uśmiechnęłam się i podeszłam do Giny którą również przytuliłam. Moje spojrzenie wylądowało na jeszcze jednym wysokim chłopaku z rudą czupryną. Jego włosy były nieułożone a  brązowe oczy wpatrywały się we mnie. Skrzyżowałam z nim spojrzenia tylko przez moment. Stał na schodach przyglądając się całej tej sytuacji która miała miejsce w kuchni. Odsunęłam się od Giny i nawet nie zwróciłam uwagi o czym rozmawiają Ron i George kiedy usiadłam na krześle, gładząc filiżankę z herbatą. Palcami dotykałam płatków stokrotek namalowanych na naczyniu, czułam pod palcami ich delikatna strukturę.

-Ziemia do Lidki, odbiór?- George potrząsnął mną lekko przez co ocknęłam się i spojrzałam na chłopaka.

-Wybaczcie... O czym rozmawialiście?- zapytałam lekko zamyślona.

-Pytaliśmy czy chcesz uczcić z nami zakończenie wakacji nad stawem? Zrobimy tam potem ognisko? – Ron wpatrywał się we mnie jakby nie chciał nawet słyszeć odmowy.

-Jasne czemu nie- posłałam im uśmiech- Kiedy chcecie iść?- upiłam łyk herbaty.

-Teraz- zaśmiał się Ron.

-Możemy się spotkać na miejscu? Dokończę herbatę i zaraz do was dołączę, nie martwcie się wiem jak tam trafić- uśmiechnęłam się a reszta pokiwała głowami na znak zgodzenia się z moim zdaniem.

- To byłoby dziwne jakbyś po tylu wakacjach tu spędzonych dalej nie pamiętała drogi- powiedział George i cała trojka zniknęła za drzwiami Nory. W tamtym momencie usłyszałam kroki i wiedziałam kto zaraz pojawi się w progu kuchni.

-Collins- kiedy tylko wymówił moje nazwisko spojrzałam na jego łobuzerski uśmiech który mu towarzyszył.

-Weasley...- zgryzłam wnętrze policzka i przyglądałam mu się uważnie kiedy opierał się o blat patrząc ciągle w moją stronę.

-Wystarczy Fred- puścił mi oczko a ja postawiłam filiżankę na stole.

-Gdybyś nazywał mnie po imieniu odpłaciłabym się tym samym- pomału wstałam od stołu i zaniosłam filiżankę do zlewu jednak Fred bardzo utrudnił mi to zadanie- Mógłbyś się przesunąć? – zapytałam stojąc przed nim i starając się wyminąć go jednak Fred widać dobrze się przy tym bawił.

-A więc Lily idziesz zaraz nad staw?- Fred skrzyżował ręce na piersi i przyglądał mi się z góry. Ignorując jego pytanie owinęłam ręce wokół jego pasa i włożyłam kubek do zlewu. Fred wyglądał na zdezorientowanego kiedy można powiedzieć przytulałam go.

-Po pierwsze nazywam się Lidka a nie Lily i odpowiadając na twoje pytanie Weasley. Tak idę zaraz nad staw- odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam zwycięsko- Jeden zero dla mnie- po tych słowach odwróciłam się i wyszłam z budynku nie odpadając się za siebie.

Nagle uderzyła mnie orzeźwiająca fala powietrza. Letni wiatr niósł ze sobą zapachy lasu które dało się odczuć kiedy mocniej zawiał a przy tym delikatnie chłodził moje nagie nogi. Co chwilę podwiewał mi sukienkę przez co musiałam ją przytrzymywać.

Aby dostać się nad staw musiałam przejść przez morze trawy sięgającej aż do moich ud. Trawa ocierała się przyjemnie o moje nogi.

Po chwili znalazłam się blisko wody. Giny siedziała na kocu a Ron wraz z George'm kąpali się w stawie. Usiadłam obok rudowłosej i razem śmiałyśmy się z chłopców i ich wygłupów. Nagle minął nas Fred i stanął przed nami zrzucając z siebie swoją koszulkę i spodnie. Przyglądałam się temu a Giny mnie szturchnęła.

-Gapisz się- zaśmiała się do mnie dziewczyna a Fred minimalnie odwrócił głowę w naszą stronę i uśmiechnął się do siebie, po czym z prędkością światła pojawił się w wodzie. Po krótkiej chwili chłopcy wyszli do nas na koc a George jako pierwszy przyszedł do mnie i przytulił mnie a raczej wycierał się o mnie śmiejąc się do tego. Oddałam mu kuksańcem w bok.

Wszyscy przez dobre pół godziny leżeliśmy na kocu łapiąc ostatnie promienie słońca i oglądając chmury. Przysnęło mi się i nawet nie zauważyłam kiedy to moi towarzysze prócz Freda oddalili się na chwilę. 

Podczas tej sielanki poczułam jak czyjeś ręce owijając się wokół mnie i podnoszą. Ocknęłam się i moje spojrzenie spotkało się z brązowymi oczami a ja zaczęłam panikować kiedy zorientowałam się, że Fred kieruje się w stronę stawu.

- Fred proszę cię nie rób tego!- Próbowałam się wyrwać ale nic nie mogłam zrobić, a chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Rozglądałam się za Giny albo George'm ale nie mogłam ich wypatrzeć. Przestałam się opierać kiedy Fred wchodził do wody coraz głębiej aż wreszcie poczułam chłód na mojej skórze. Rudzielec wszedł tak głęboko, że byłam zamoczona cała prócz głowy. Uśmiechnął się do mnie zawadiacko i spojrzał w dół na mój dekolt. Minęła dobra chwila zanim zdałam sobie sprawę, że przez mokrą już sukienkę było widać moje piersi. Starałam się je zakryć a Fred zaczął się śmiać przez co moje policzki stały się jeszcze bardziej różowe.  Nawet na niego nie patrzyłam kiedy kierował się w stronę brzegu. Kiedy tylko poczułam piasek na swoich stopach odwróciłam się do niego i popchnęłam z całych sił.

-Palant!- zacisnęłam lekko pięści i przyglądałam się mu. Chłopak uśmiechnął się i znowu powędrował wzrokiem na moje piersi które mocno się odznaczały. Odwróciłam się do niego plecami i skrzyżowałam ręce na piersiach. Nagle poczułam jego sylwetkę pochylającą się tuż nade mną.

-Jeden do jednego Collins- chuchnął w moje ucho przez co przeszedł mnie dreszcz- I muszę przyznać, że wyglądasz naprawdę dobrze w tej mokrej sukience- zarumieniłam się i odsunęłam się od niego. Zabrałam z zmieni swoje buty i szybkim krokiem zaczęłam iść w stronę domu.  Czułam na sobie wzrok Freda do momentu kiedy nie zniknęłam w trawie. Kiedy pojawiłam się przed Norą Molly właśnie podlewała kwiatki stojące na parapecie a raczej używała do tego magii. Spojrzała na mnie i się przeraziła.

-Drogie dziecko! Co ci się stało?- podbiegła do mnie- Chodź do środka dam ci coś na przebranie- pokiwałam głową i uśmiechnęłam się serdecznie do kobiety po czym poszłam za nią w głąb budynku.  Mimo tego, że jest lato nie miałam ochoty zostawiać w tej sukience aż do wyschnięcia.

Wybaczysz mi Weasley? || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz