Minął już dobry tydzień od balu. Draco opowiedział o sytuacji na dziedzińcu dyrektorowi przez co Slitherin jak i Hupflepuff straciły trochę punktów. Nikt jednak za bardzo się tym nie przejmował ponieważ większość Puchonów stwierdziła niż należało się to Ślizgonowi, przez co czułam się trochę lepiej.
Fred od momentu balu nie pokazywał mi się na oczy. A może po prostu ją unikałam go jak ognia. Mania wraz z Woodem za co jestem im ogromnie wdzięczna zawsze go spławiali abym nie musiała się na ten moment z nim spotykać.
Poprosiłam Marysię aby się nie wtrącała ponieważ jest to sprawa między nim a mną... Do tego nie byliśmy nawet w związku i mam wrażenie, że jestem sama sobie winna.
Mani ciężko było się powstrzymać aby przy okazji nie zwyzywać Freda gdy tylko pojawił sie w zasięgu jej wzroku.Zapowiadał się bardzo ciężki dzień gdyż Marysia musiała wrócić do domu na parę dni aby pomóc rodzinie w zbiorach. Wychodziłam właśnie ze szklarni w której rozmawiałam po skończonej lekcji z profesor Sprout i przy okazji zajrzałam do moich szczepów które dużo już urosły. Widziałam nawet malutki pączek w kolorze czerwono-żółtym.
Otworzyłam drzwi miło uśmiechając sie do starszej kobiety. Przede mną stał wysoki chłopak o rudych włosach. Przyglądał mi się z krzywym uśmiechem.- Możemy pogadać?- westchnęłam ale się zgodziłam. Razem poszliśmy na dziedziniec gdzie usiadłam na ławce. Wszystkie jesienne dekoracje już poznikały. Na dworze robiło się coraz bardziej ponuro przez zbliżający się listopad.
- Słucham- odparłam lekko ostro.
- Co do chuja stało się na tym pieprzonym balu?- George spojrzał na mnie, a ja byłam zszokowana jego doborem słów. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Dopiero teraz kiedy siedział obok mnie mogłam dostrzec jego opuchnięte oczy.
- Zapytaj Freda- wzruszyłam ramionami- Chyba, że już wszystko co opowiedział i to penwie że szczegółami- przewróciłam oczami i starałam się nie myśleć o tej sytuacji.
- Problem w tym, że on ze mną nie gada a częściej widuje się teraz z Alex i nie mam pojęcia dlaczego skoro wcześniej spędzał czas z tobą- westchnął i skrzywił się.
- Alex?- uniosłam brew.
- Brunetka z szóstego roku... Chodzili kiedyś ze sobą... Jednak jak się zastanowić to chodzili to za duże słowo- podrapał się po karku.
- Ta... Chyba to właśnie ja widziałam na balu...- zaczęłam bawić się moimi palcami.
- Ale, że z Fredem?- uniósł brew a ja skinęłam głową- Co za pieprzony idiota...
- George... Jest okej- posłałam mu lekki uśmiech który starałam sie aby wyglądał jak najbardziej naturalnie- Tak zdecydował, więc niech nie liczy, że nasza relacja zacznie wyglądać inaczej niż jak było przed wakacjami- George przytulił mnie kiedy zobaczył mój udawany uśmiech.
- Ale oni tylko rozmawiali?- zgryzłam wargę ponieważ nie chciałam znowu wracać do tej sceny.
- Obejmował ją... Szeptał jej coś na ucho a potem ruszyli w stronę Pokoju Głównego Gryfonów- spojrzałam na moje buty które wydawały się być bardzo interesujące w tym momencie. Oddychałam głęboko aby się nie rozpłakać.
- Spokojnie...- słyszałam głośne westchnięcie George'a i jednocześnie poczułam jak mocniej mnie przytula. Wiedziałam, że nie wie co powiedzieć. To jego brat, najbardziej bliska mu osoba.
- Nie musisz nic mówić... Ani z tym robić- odsunęłam się lekko aby na mnie spojrzał- Po prostu jest dupkiem.
- Mimo, że jest moim bratem to zachował się jak totalny idiota...
CZYTASZ
Wybaczysz mi Weasley? || Fred Weasley
Hayran KurguLidia Collins jest najbardziej pomocną osoba w całym Hogwarcie jednak czuje się dobrze na uboczu. Jedyne co różni Puchonkę od reszty jej towarzyszy to bałagan w dormitorium i życiu. Jednak na piątym roku to właśnie Lidka pojawi się na językach ludzi...