Rozdział 23

209 17 1
                                    

Nałożyłam trzecią i ostatnią warstwę pudru na moją szramę, która i tak wyglądała już całkiem w porządku porównując do tego co było na początku, a następnie usiadłam na krawędzi swojego łóżka. 

Ale ta dziewczyna ma siłę.

Od dwóch dni nie wychodziłam ze swojego pokoju wcześniej niż druga w nocy, żeby przypadkiem nie natknąć się na kogoś z ekipy. Konkretnie na jedną osobę, która mogłaby chcieć poprawić swoje dzieło, które wykreowała na mojej gębie. 

Cóż, każdy ma taki medal za zasługi na jaki sobie zapracował, prawda?

Snułam się po hotelu nocą, kiedy wszyscy spali. Prawie w ogóle nie jadłam i długo spałam, bądź nie spałam w ogóle, bo obrazy z feralnego wydarzenia powracały jak tylko zamykałam powieki. Tak dla urozmaicenia sen przeplatał się z bezsennością. 

- Proszę... - Odparłam automatycznie gapiąc się w podłogę, gdy ktoś zapukał, ale ocknęłam się jak tylko przypomniałam sobie, że być może zbliża się niebezpieczeństwo. 

Gość wszedł do środka i zamknął cicho drzwi, siadając po chwili obok. 

- Co tam? - Zagaiłam głupkowato jak gdyby nigdy nic i uśmiechnęłam się tylko po to, żeby mężczyzna nie widział świeczek w moich gałach. 

- Martwiłem się. Ekipa się martwi... - Przetarł dłoń policzek - Prawie cała. 

Śmiechłam. 

- Tak, domyślam się, że są ludzie trzymający kciuki, żebym tu skonała w cierpieniach. 

- Wiesz...

- Karol będę z tobą szczera - Przerwałam i klasnęłam w dłonie stawiając wszystko na jedną kartę- Od tamtej pory nie przeglądam neta, nie mam kontaktu z nikim oprócz Kasi i niezbyt idzie patrzenie mi na swoje odbicie w lustrze. Z tego co mi wiadomo to fani jeszcze nie wiedzą co się stało, ale prędzej czy później to się rypnie...

- Już pytają o ciebie na streamach... - Przytaknął - Co właściwie próbujesz powiedzieć?

- Zawaliłam. Projekt się kończy, a mnie nie ma. W dodatku niechcący stworzyłam podział w naszej grupie, a tak być nie powinno. Mieliśmy trzymać się razem i pomagać innym. Tymczasem...

- Czemu zwalasz całą winę na siebie? To tak nie działa. To też wina Tromby. Marcysi zresztą też... 

Zamilkłam przetwarzając sobie w głowie wszystko to, co układałam przez dwa dni, jednak ciężko zebrać się na odwagę jak przychodzi co do czego. 

- Chcę odejść. 

Karol westchnął smutno i skinął głową - Spodziewałem się tego... Zresztą Mati mówi to samo. Masz świadomość, że podpisany kontrakt obowiązuje cię do końca tego miesiąca? Jeśli się nie wywiążesz, to agencja nałoży na ciebie potężną karę finansową...

Ukryłam twarz w dłonie rozklejając się totalnie - Jakoś wytrzymam te kilka dni.

Friz objął mnie krzepiąco - Właśnie przyszedłem bo... muszę ci coś powiedzieć. Chodzi o Trombę... 

Odruchowo spojrzałam na niego przestraszona, że coś się stało.

-Co? Co chcesz powiedzieć?

***

- Może ta? 

Patecki przyłożył sukienkę do siebie i zatrzepotał rzęsami, co mnie rozbawiło. I to był chyba pierwszy raz od dłuższego czasu, kiedy na mojej twarzy zakwitł uśmiech. 

Nie da się ukryć - Marta x Tromba (Mamba)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz