Rozdział 14

195 12 0
                                    


Moje serce zabiło po stokroć mocniej na widok Tromby. Poczułam się mega niekomfortowo będąc w jednym pokoju z nim oraz jego dziewczyną i siedząc na łóżku, na którym zapewne działo się wiele rzeczy, które ja również sobie wyobrażałam, ale ze mną w roli głównej. Marcysi tam nie było.

Myśląc o tym momentalnie zarumieniłam się i spuściłam głowę bawiąc się nerwowo pierścionkiem na moim kciuku. Pewnie nie było tego widać, bo i tak miałam rumieńce od alkoholu. Miałam nie pić. Nie wyszło. Nie wyszła też rozmową z Marcuchą i chyba właśnie pogorszyłam coś co wydawało się nie do pogorszenia w tym momencie. Słysząc ostatni jej zarzut skierowany w moją stronę odruchowo podniosłam się z miejsca.

- Wściubiam nos? Zwyczajnie chciałam porozmawiać, pomóc i zaprosić cię do nas na dół, bo akurat żadnej innej dziewczyny nie ma!

- Werka już wróciła... - Wtrącił Mateusz, a ja zmarszczyłam brwi, ale posłał mi wzrok z serii 'nie pytaj' więc olałam to. Czego nie można było powiedzieć o dredziarze, bo wyraźnie się ożywiła - Marci daj spokój... Marta nie chciała źle - Wskazał na mnie zrezygnowany całą tą sytuacją i westchnął.

- Okej przepraszam! Nie chciałam źle! Może nie powinnam zaczynać tego tematu, ale sama to przerabiałam i pomyślałam, że dobrze to przegadać z kimś kto ma podobne przeżycia. Obiecuję, że więcej nie będę się wtrącać - Dopowiedziałam.

Uniosłam ręce w bezbronnym geście i po prostu wyszłam z pokoju. Oczywiście Mati nawet nie próbował mnie zatrzymać, bo musiał ujarzmić teraz innego byka i byłam mu za to wdzięczna. Chcę pobyć sama i nie chcę więcej problemów. Nie zdążyłam jednak odejść daleko, kiedy usłyszałam ponowne trzaśnięcie drzwiami od sypialni, w której przed chwilą byłam. Uśmiechnęłam się lekko przekonana, że to okularnik, ale zamiast niego ujrzałam sylwetkę jego laski oddalającej się w przeciwnym kierunku szybkim krokiem, prawdopodobnie do Weroniki. Chyba coś musiało się stać. Pewnie smsowały ze sobą, dlatego nie dojrzałam zdziwienia na jej twarzy na wieść, że blondyna jest w domu. Jak blondyna - to i Friz. Oczywista oczywistość. Nie chciało mi się jednak tego sprawdzać, więc od razu poszłam do swojej sypialni i rzuciłam się na łóżko.

Zaczęłam kminić.

W zasadzie to żałować ostatniego miesiąca i rzeczy które zrobiłam (czyt. błędów, które popełniłam)

Jedna samotna łza spływała po moim poliku torując sobie ścieżkę na świeżo upraną, mięciutką pościel, którą zamówiłam nie tak dawno z Internetu. Chyba nikt nie pojęcia jak bardzo ratuje moje wieczory kiedy jestem samotna, gdy mi zimno i jak ciężko mi zasnąć. 

Kolor mlecznej czekolady kontrastował z moją jasną cerą i płomiennym kolorem włosów.

Otarłam mokre policzki i wstałam mozolnie, żeby światło zastąpić świeczkami. Uchyliłam drzwi od balkonu i dzięki Bogu za niego, bo chyba tam spędzę noc. A może by tak pójść na plażę? Najpierw muszę wziąć prysznic i umyć włosy.

Już miałam zdjąć top, ale rozległo się pukanie do drzwi. Szybko przejrzałam się w telefonie, bo nie chciałam żeby ktoś widział mnie w rozsypce. Na szczęście jestem mistrzynią doprowadzania się do ładu ze stanu najgorszego shitu, więc... tak.

Otworzyłam drzwi i stanęłam niby to zaskoczona, ale jednak nie do końca. Uchyliłam drzwi i wpuściłam Mixera do środka zamykając je za sobą, sprawdzając czy idzie ktoś jeszcze. Nie szedł.

- To taka metafora, że zapraszasz mnie do swojego życia? - Wybełkotał i zaśmiał się żałośnie. Ucieszyłam się w duchu, że nie doprowadziłam się dzisiaj do obrazu nędzy i rozpaczy, bo zdecydowanie czuję się pewniej będąc pod wpływem alkoholu w ramionach Mateusza.

Nie da się ukryć - Marta x Tromba (Mamba)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz