Rozdział 20

230 13 0
                                    

- Pogadamy sobie.

Usłyszałam przed sobą, więc ułożyłam dłonie na drzwiach patrząc na swoje buty, bo już wiedziałam, że dostanę ochrzan. Jakoś nieśpieszno było mi, żeby przenieść swój wzrok na Trombe, który wpatrywał się we mnie intensywnie, blokując mi jednocześnie ucieczkę i co najlepsze był chyba kompletnie nieświadomy, że tylko traci energię. Jego spojrzenie zupełnie wystarczy, żeby zamienić mnie w posąg. Zupełnie jak Meduza, z tą różnicą, że w męskiej wersji. Przełknęłam ślinę i poczułam lekkie podrażnienie w gardle przez wczorajsze zachłyśnięcie wodą. Płuca zresztą też bywały w lepszej kondycji, ale ciężko stwierdzić czym wywołany był ból klatki, bo nigdy nie mogę być niczego pewna, będąc z nim w jednym pomieszczeniu. I to tak blisko. 

- Uważam, że to nie jest najlepszy moment na rozmowę. Jeśli chcesz mnie opieprzyć, to możemy przełożyć to na później? Muszę wcisnąć coś w siebie i wziąć leki. 

Zmarszczył brwi - Jakie leki? O czym mówisz? Myślałem, że wszystko w porządku...

Westchnęłam przewracając nieznacznie oczami, a Mati widząc to ścisnął lekko moją talię z nerwów. Strasznie nie lubił kiedy tak robiłam, a ja strasznie lubiłam robić mu na złość. Zwłaszcza ostatnio. 

- Auć! Jest w porządku, ale mam lekko podrażniony przełyk! Kilka dni muszę brać jakieś tabletki do ssania i wpuszczać spray, to wszystko. No i witaminy, bo zrobili mi przy okazji podstawowe badania i mam duże braki żelaza przede wszystkim. 

- Masz anemię? - Spytał z wyrzutem i odbił się rękoma od ściany taksując mnie podejrzliwie wzrokiem.

- Jeszcze nie, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, więc muszę zadbać o siebie. Nic szczególnego, może nawet dobrze się stało, że...

Wrócił do poprzedniej pozycji, ale widziałam, że raczej mnie nie słucha, tworząc w głowie przemowę - Dobrze? Po jaką cholerę tam lazłaś co? Chciałaś utrzeć mi nosa??

Chcąc nie chcąc parsknęłam śmiechem, bo słowa przez niego wypowiedziane były co najmniej komiczne. To się nadaje do kabaretu, przysięgam. Chłopie, no daj żyć! 

No może miał troszeczkę racji, ale tylko ociupinkę. Poważnie. 

- Uważasz, że mój świat kręci się wyłącznie wokół ciebie? - Trochę nieładnie opowiadać pytaniem na pytanie, ale jestem usprawiedliwiona w tym przypadku. Co by sobie nie pomyślał, że jest pępkiem świata, chociaż w rzeczywistości jest. 

- Cóż, sądziłem że to działa w dwie strony - Uśmiechnął się słodko, ale to TAK słodko, że miałam ochotę scałować te słodycz z jego pełnych warg, które miałam okazję smakować jeszcze niedawno. Niby nie tak dawno, a jednak wieczność.

 Miłość nie zna pojęcia czasu, to dopiero porażające. 

Uśmiech zamienił w grymas, kiedy najpewniej przypomniał sobie, że miał mnie umoralniać - Prawie wczoraj umarłem przez ciebie, nie możesz tak się zachowywać...

Wiem. Zachowałam się irracjonalnie i nieodpowiedzialnie, wszyscy łącznie ze mną są świadomi. Żałuję, że tak wyszło, bo obiecaliśmy sobie nie robić problemu, a ja go stworzyłam przy pierwszej lepszej okazji, stawiając go pod ścianą. 

- Posłuchaj - Uniosłam dłonie przed siebie próbując uspokoić go, zanim się zdenerwuje. Tak zapobiegawczo. On jednak zrozumiał to chyba trochę inaczej, splatając nasze dłonie ze sobą i powodując dreszcze przechodzące mnie od stóp do głów. Jezu, nie wytrzymam bez niego - Zdaję sobie sprawę, że zjebałam wczoraj po całej linii. Dlatego chciałabym cię przeprosić za to. Miałam dać ci czas na ogarnięcie spraw, a tylko pogarszam. Nie miałam złych intencji wczoraj, trochę się podpiłam i chciałam... nie wiem no... Przepraszam... - Zawahałam się - I dziękuję za to, że mnie uratowałeś. Słyszałam, że byłeś mega opanowany i profesjonalny... Gdyby nie ty... 

Nie da się ukryć - Marta x Tromba (Mamba)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz