Rozdział 11

262 15 4
                                    


- Długo jeszcze mam tak stać? - Mruknęłam do Krzyśka, który od kilku minut mordował się ze zmontowaniem siedzisk dla całej wiary, która miała pojawić się dzisiaj w godzinach wieczornych na plaży, tuż obok naszego domku.

- Boli cię noga? - Oderwał się na chwilę od swojego zajęcia i spojrzał na mnie wyraźnie zmartwiony. Chyba ogarnęły go wyrzuty sumienia, że wykorzystuje koleżankę z chwilową niedyspozycją. Mogłabym w sumie skorzystać ze swojego przywileju i olać przygotowania.

- Jest okej, maść i leki przeciwbólowe zdziałały cuda i prawie w ogóle już nie odczuwam dyskomfortu, ale trochę mi się nudzi.

Roześmiał się jak to poczciwy i klepnął się dłonią w czoło.

- No już dobrze, usiądź sobie na zrobionej ławce, dam sobie już radę. Dzięki za pomoc i towarzystwo.

Miałam dziwne wrażenie, że to był pretekst, żebym spędziła z nim czas. Od jakiegoś czasu chłopak robi jakieś dziwne, niezbyt zrozumiałe dla mnie podchody, ale w sumie co mu się dziwić, skoro nie ma szczęścia w miłości? Mały flirt jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodził.

Coś już o tym wiesz, prawda Marta?

Wspomnienia sprzed kilku dni wróciły jak bumerang zmieniając mój nastrój i energię wokół. Westchnęłam ociężale i usiadłam za namową Kamila, który mimo skupienia na swojej robocie zerkał co chwilę w moją stronę próbując mnie odczytać.

- Co jest?

Wyszczerzyłam się na jego przewidywalność - A co ma być?

Wzruszył ramionami - Dziwnie się zachowujesz od ostatniej imprezy. Czyżby Olek nie dawał ci spokoju?

O kurrrde, Olek! Kompletnie wyleciał mi z głowy, a obiecałam sobie coś. Miałam skupić się na nim, ale Tromba musiał wszystko zepsuć. Tylko teoretycznie oczywiście, bo tak naprawdę sprawił że serce przeskoczyło na inny level szczęścia. Ciekawe co wydarzyłoby się, gdyby nie Kasia, która nas wtedy szukała. Dobrze, że zasygnalizowała swoje poszukiwania, inaczej moglibyśmy mieć przerąbane. Teraz wszyscy będą myśleć, ze zakochałam się w nowym koledze, a ja nie potrafię pozbierać się na widok jednej osoby z ekipy. Jak niby mam z tym żyć i okłamywać innych, kiedy nie potrafię? Może powinnam przedstawić sytuację dziewczynie Łukasza? Co z Marcysią?

Tysiące pytań zalało moją głowę i przytłoczyło do tego stopnia, aż podniosłam się z miejsca, w którym siedziałam tak gwałtownie, że Krzych spojrzał na mnie jak na wariatkę.

- Przepraszam, nie musimy o tym gadać, nie denerwuj się! - Przestraszony uniósł ręce w bezbronnym geście kompletnie źle interpretując moje zachowanie. Dobrze, niech tak myśli.

Zaśmiałam się i machnęłam ręką - No co Ty! Wszystko spoko, po prostu Werka właśnie napisała mi esa, że potrzebują mojej pomocy w kuchni. Także... - Zakasłałam - Jeśli już nie jestem ci potrzebna to pójdę.

Nie czekając na odpowiedź skierowałam się w stronę domu w miarę szybko, nie nadwyrężając kostki. Przelotnie zbiłam pionę z Majkiem, który właśnie mijał mnie i zmierzał do Chwastka.

Oczywiście nikt nie wysłał mi sms-a lecz to nie było istotne. Po prostu muszę zająć czymś głowę i ręce, żeby nie myśleć. Potrzebuję spędzić babski dzień w kuchni i najlepiej, żeby faceci nie mieli do niej wstępu. Same problemy z nimi.

Ekipa wymyśliła sobie grilla. W zasadzie to mieliśmy kilka opcji do wyboru i to widzowie na live oraz insta zdecydowali jaką formę imprezy chcą jako kolejną. W głębi duszy jednak każdy chciał zjeść kiełbę, no bo umówmy się - kto jej nie lubi?

Nie da się ukryć - Marta x Tromba (Mamba)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz