Rozdział 6

5.8K 287 77
                                    

Matt

Ocknąłem się nad ranem w łóżku Isabel. Spojrzałem w bok na śpiącą kobietę. Wyglądała tak niewinnie i spokojnie. Roześmiałem się w duchu. Jakże pozory lubiły mylić. Łagodna to ona
z pewnością nie była.

Takiego obrotu spraw nie spodziewałem się w najśmielszych marzeniach. W pełni rozumiałem, że Isabel pocałowała mnie pierwszy raz, nie do końca kontrolując swoje zachowanie. Natomiast wczoraj rzeczy miały się zgoła inaczej. Zaoferowała mi układ. Układ, który początkowo mnie zaskoczył, ale na który ostatecznie się zgodziłem.

Nie należałem do świętych. Lubiłem seks i nawet mnie zdarzały się przygodne partnerki, chociaż nie ukrywałem, że gdybym wreszcie się zakochał, to nie miałbym problemów
z ustatkowaniem się. Jednak tu sprawa była prosta. Nic poza sprawami łóżkowymi nie miało prawa nas połączyć. Nigdy wcześniej żadna kobieta nie zaproponowała mi czegoś podobnego. Przyjrzałem się Isabel. Wyraźnie dała znać, że zakończy nasz romans, jeśli zechcę od niej czegoś więcej. Parsknąłem w myślach. Kandydatką do związku zdecydowanie nie była.

Jednak w łóżku było mi z nią więcej niż dobrze. Momentami wydawało się, że odgadywała moje dowolne pragnienie. Sypialniane marzenie każdego mężczyzny. Potok myśli został przerwany, kiedy nagle otworzyła oczy.

- Dlaczego tak na mnie patrzysz? – spytała, podnosząc się do pozycji siedzącej.

- A na co mam patrzeć? Na swojego fiuta? Planowałem cię udusić. Czy taka odpowiedź cię satysfakcjonuje? – odciąłem się.

Spoglądałem zachłannie na nagie, niewielkie, ale bardzo jędrne piersi. Członek natychmiast zareagował na ten widok. Nawet po intensywnej nocy nie miałem jeszcze dosyć.

- Zabawny jesteś – rzuciła nieco ironicznie, po czym odchyliła kołdrę, aby wyjść z łóżka. Na to nie zamierzałem jej pozwolić.

- Wybierasz się dokądś? – Złapałem ją w talii, zanim zdążyła postawić stopy na podłodze.

Przygwoździłem ją do materacu, zawisając nad nią. Na twarzy dostrzegłem malującą się konsternację pomieszaną z wściekłością.

- Co ty wyrabiasz? – warknęła.

Próbowała się uwolnić, ale bądźmy szczerzy – nie miała ze mną żadnych szans. Była naga
i nieco wojowniczo nastawiona, co zamierzałem szybko zmienić.

- A na co to wygląda? – Wiedziałem, że denerwuje ją odpowiadanie pytaniem na pytanie, więc skrupulatnie to wykorzystałem. – Wiesz, że podstawą dobrego dnia jest jego miły początek? – Zacząłem składać delikatne pocałunki na szyi Isabel, choć nie przestawała ze mną walczyć.

- Matt, do cholery! – Gdy otarłem się torsem o biust, na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.

- Nie lubisz seksu o poranku? – wymruczałem zmysłowym tonem. – Nie chcesz się
ze mną kochać? – pytałem dalej.

Docisnąłem się twardym członkiem do ud. Isabel przełknęła ślinę, przestała się rzucać. Nadal spoglądała tym wojowniczym wzrokiem, ale i tak wiedziałem, że się łamie.

- Jeśli nie chcesz, mogę sobie pójść. – Nagle ją puściłem, po czym podniosłem się
z zamiarem wyjścia z łóżka.

- Pożałujesz tego! – syknęła, łapiąc mnie za rękę.

Z trudem powstrzymałem cisnący się na usta uśmiech zwycięstwa. Natychmiast do niej wróciłem i gwałtownie przywarłem do ust. Isabel równie porywczo oddała mi pocałunek. Opadłem na nią, a ona oplotła mnie nogami. Nie bawiłem się w żadną grę wstępną, po prostu nakierowałem się na wilgotne wnętrze, po czym wślizgnąłem do środka.

Zacznijmy od nowa ( BRACIA RUSSO #1) -ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz