Rozdział 28

4.9K 278 87
                                    

Niespodzianka - emocjonalna bomba :))) Dajcie znać po lekturze, jakie są Wasze wrażenia :)


Matt

- Maze, nie za dużo tego wszystkiego? – Spojrzałem surowo na córkę, a przynajmniej próbowałem, by tak to wyglądało.

Przy Tygrysku wiele rzeczy mi nie wychodziło, a już z pewnością nie potrafiłem skarcić małej.

- Osialałeś? – Uśmiechnęła się szeroko. – Isia nie ma ziabawek. Prziecieś czim będziemy bawić się z nią? – wydukała po chwili, pakując kolejne lalki.

- Co zrobisz, jeśli zabawki nie pomieszczą się w mieszkaniu? – Usiłowałem zniechęcić Maze, ale moje starania były równie efektywne, co walka z wiatrakami za pomocą szpady.

- Pomieścią. Idziemy? – Córka podniosła się z podłogi i pociągnęła za sobą worek pełen maskotek.

Westchnąłem, bo nie miałem innego wyjścia. Musiałem wziąć drugą torbę z lalkami i innymi rzeczami. Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy po schodach na parter. Jake, który siedział w salonie, słysząc nas, przyszedł do korytarza.

- Dokąd jedziemy? – spytał, przenosząc wzrok to na mnie, to na swoją bratanicę.
– Nic nie mówiłaś, Tygrysku! – Pogroził jej zabawnie palcem, na co mała po prostu się roześmiała.

- Do Isi jadę. Ujek chodź z nami! – Maze chwyciła go za dłoń, a ja czekałem na wybuch brata.

Jego uśmiech od razu zniknął z twarzy. Podniósł na mnie wzrok, czekając na wyjaśnienia. Kiedy skrzyżowaliśmy ze sobą spojrzenia, a ja milczałem, Jake pierwszy zabrał głos:

- Długo spałem, skoro ominął mnie moment, w którym wszystko nagle wróciło do normy. – Wiedziałem, do czego nawiązywał.

Przy Maze nie mogliśmy grać w otwarte karty.

- Nic podobnego. Tygrysek chce odwiedzić Isabel – próbowałem wytłumaczyć,
ale z drugiej strony zdawałem sobie sprawę, że brat nie przyjmie żadnego argumentu.

Nigdy nie wybaczył Isabel. Po części to rozumiałem, ponieważ byłem świadomy, jak Jake podchodził do więzów krwi, które nas łączyły. Rodzina stanowiła dla niego świętość, do tego był bardzo pamiętliwy.

- Tygrysek czy ty? – zadał celne pytanie.

Niedbale wzruszyłem ramionami, jakbym chciał pokazać, że mnie to nie rusza.

- Nie rób problemów tam, gdzie ich nie ma. Jesteś taki mądry, to spróbuj przekonać małą, aby odpuściła sobie wizytę. – Uśmiechnąłem się chytrze.

- Ja chciem do Isi! – zawołała Maze, łapiąc mnie za materiał dżinsów, aby zwrócić
na siebie uwagę.

Obaj na nią spojrzeliśmy. Na czole mojej córeczki pojawiła się pozioma zmarszczka.
Młoda czuła, co się dzieje i nie była tym zachwycona.

- Jesteś dorosły. Podobno – dodał po chwili Jake. – Tylko pamiętaj, że ciąży na tobie odpowiedzialność za nią. – Skinieniem głowy wskazał na Maze. – Tygrysku, dasz buziaczka na do widzenia? – Kucnął przy niej, uśmiechając się.

- Ujek, jedź z nami – poprosiła. – Do Isi – przypomniała.

- Jadę do pracy – skłamał. – Ale zjawię się po ciebie jutro i zabiorę na plac zabaw.
Co ty na to? – Jake wiedział, jak przekupić bratanicę.

Zacznijmy od nowa ( BRACIA RUSSO #1) -ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz