Rozdział 33

4.9K 315 71
                                    

Ostatni rozdział z mini majówkowego maratonu :) Łapcie, czytajcie i komentujcie :)


Isabel

To był jeden z najlepszych dni w moim życiu, chociaż na taki się nie zapowiadał, a wszystko dzięki usilnym namowom Matta i obecności Maze. Przestałam ukrywać, że lubię małą. Skradła moją sympatię już przy pierwszym spotkaniu, chociaż długo to do mnie nie docierało.
Tak samo, jak wiele innych rzeczy. Dzięki obecności jej ojca czułam się lepiej, aczkolwiek nadal miałam opory przed wyjściem na zewnątrz. To zniknęło, kiedy oni byli obok. Nawet nie przeszkadzała mi obecność Jake'a.

Ucieszyłam się na myśl, że Matt chciał zabrać z nami małą, ale ona pragnęła wracać
do dziadków. Dzieci i ich zmienność. Zostałam w samochodzie, kiedy zaniósł śpiącą córkę
do teściów. Wolałam tam nie wchodzić z wielu powodów. W końcu Matt wrócił i pojechaliśmy do niego.

Spędzaliśmy miło wieczór, aż poczułam znajome napięcie w karku. Nie przyznawałam się głośno, ale od momentu porwania źle sypiałam. Cienie pod oczami tuszowałam makijażem, wolałam nie dokładać Matthew kolejnych zmartwień. I tak wiele mu zawdzięczałam.

Gdy sięgnęłam dłonią, aby rozmasować sobie kark, siedzący na wprost mnie mężczyzna
od razu spojrzał niczym jastrząb.

- Co ci jest? – Patrzył na mnie z troską.

Był najlepszym facetem, którego kiedykolwiek poznałam. Gdybym tylko wiedziała, że mamy jeszcze szansę na udany związek, walczyłabym o niego. Kilka razy przyłapałam Matta
na pożeraniu mnie wzrokiem i wtedy uśpione pożądanie budziło się do życia, ale nic nie zrobiłam w tym kierunku. Bałam się, lecz czegoś innego niż cztery lata temu.

- Czuję napięcie w karku – przyznałam się, bo miałam dosyć tępego bólu w tej części ciała.

- Od dawna? – Matt pochylił się do przodu, siedząc na kanapie.

- Od kilku dni. Spokojnie, za chwilę minie – skłamałam.

Na jaką cholerę w ogóle wyznałam prawdę? Musiałam wreszcie wziąć się w garść. Przecież kiedyś radziłam sobie z najtrudniejszymi sytuacjami. Tamta Isabel nie mogła ot tak zniknąć.

- Chodź tu do mnie – poprosił, patrząc na mnie intensywnie.

- Po co? – Spojrzałam pytająco.

- Isabel – odezwał się tonem, którym należało się zwracać do niesfornego dziecka. – Proszę.

- Dobrze. – Wstałam i usiadłam obok niego.

Kiedyś na pewno nie poszłoby mu tak łatwo. No właśnie, kiedyś. Teraz byłam inna.

- Odwróć się tyłem. – Wydał mi kolejne polecenie, więc również tym razem spełniłam
je bez zbędnych pytań.

Gdy poczułam jego dłonie wykonujące masaż karku i barków, westchnęłam donośnie.

- Jesteś twarda jak skała – napomknął po chwili, a ja nic nie odpowiedziałam.

Przecież doskonale o tym wiedziałam. Delikatne ruchy palców, które dawały ukojenie napiętym mięśniom, sprawiły, że nie powstrzymałam cichego jęku.

- Czy tak dobrze? Nie za mocno? – zapytał z troską w głosie.

- Nie, skąd. Jest cudownie. – Dosłownie rozpływałam się pod jego dotykiem.

Napięcie zaczęło powoli ustępować. Za to pojawiło się coś innego. Coś, co chciałam upchnąć w kąt, bo sądziłam, że Matt nigdy więcej mnie nie zechce. Przecież wcześniej – jeszcze
w trakcie naszego romansu – sięgał po mnie, kiedy tylko miał na to ochotę. Tak, jak ja po niego. A teraz traktował mnie niczym jajko, którego nie można było upuścić.

Zacznijmy od nowa ( BRACIA RUSSO #1) -ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz