Matt
- Jestem. – Jake wszedł do domu zgodnie ze złożoną wcześniej obietnicą.
Nie widziałem zachwytu na jego twarzy, ale wcale mi to nie przeszkadzało.
- Dzięki, stary. Wrócę wcześnie, więc resztę wieczoru będziesz miał tylko dla siebie. – Starałem się żartować, aby go nieco rozchmurzyć.
- Nie jestem z nikim umówiony. Swoją drogą, Matt – Jake celowo zawiesił głos
na chwilę, przyglądając mi się badawczo – od kiedy na kawę umawiasz się w piątkowy wieczór? – Mężczyzna skrzyżował ręce na piersi.- Jaka pora byłaby odpowiednia? Pracuję przez cały dzień, a nawet jeśli nie, to wolny czas spędzam z Maze. Isabel również siedzi do późna w biurze. Skoro jest dla ciebie problemem, abyś został z bratanicą, to odwołam spotkanie. – Prawdę mówiąc, wolałbym nie rezygnować, ale nie miałem pewności, czy za chwilę nie zostanę do tego zmuszony przez okoliczności.
- Dobrze wiesz, że nie chodzi o opiekę nad Tygryskiem – mruknął. – Po prostu uważam, że kolejny raz pchasz się w kłopoty, bo Isabel dokładnie je oznacza. W zasadzie powinieneś ostrzegać przed nią innych mężczyzn. Wiesz, np. coś w stylu „Zanim pójdziesz na randkę z Isabel Mayer, skonsultuj się z lekarzem lub Mattem Russo, gdyż każda chwila z nią zagraża twojemu życiu lub zdrowiu" – zakończył, parodiując reklamy różnych leków dostępnych bez recepty.
- Coraz częściej odnoszę wrażenie, że wojsko ci nie służy. Zaczynasz być przewrażliwiony – odparłem z pozoru beztrosko. – Wypiję kawę, porozmawiam z nią
i wrócę. Cały, zdrowy i nieuszkodzony.- Po pierwszym spotkaniu w parku nie byłeś taki miły, wręcz nie chciałeś jej widzieć – przypomniał.
- Isabel mnie...
- Przeprosiła? Chryste, Matt. Znowu myślisz samym fiutem? – warknął niespodziewanie Jake.
Spojrzałem na niego zaskoczony tak silną reakcją. Owszem, może zachowywałem się, jakby zależało mi na Isabel, ale tak nie było. Po prostu pomyślałem, by się z nią spotkać jak z dawno nie widzianą znajomą. Nic więcej. Tylko tyle. Aczkolwiek Jake nie chciał w to uwierzyć. Rozumiałem, że się o mnie martwił. W końcu romans odcisnął na mnie piętno. Ale to było cztery lata temu. Nie zamierzałem żyć przeszłością, ciągle gniewając się na Isabel
za to, co wtedy zrobiła.- Uspokój się. Gdyby Isa mnie nie porzuciła, nie miałbym Maze, nie poznałbym mojej żony – parsknąłem, rozzłoszczony dąsami brata. – Nie każę ci jej polubić. Nie uwikłam się z nią w kolejny romans. Zbastuj!
- Przepraszam. – Usłyszałem po chwili.
Miałem ochotę zapytać, czy aby Jake dobrze się czuł. On nie przepraszał ot tak. Jednak nie zamierzałem rzucić teraz sarkastyczną uwagą, by go nie zezłościć.
- Nie zapomniałem o tym, jak się zachowywałeś po waszym zerwaniu. Lecz skoro twierdzisz, że to wyłącznie kawa, nie będę więcej zgłaszał pretensji – skwitował,
ale jakby bez przekonania.- Wszystko będzie dobrze. – Podszedłem i położyłem dłoń na jego ramieniu.
- Idź już, bo jeszcze się spóźnisz. Kobiety nie lubią czekać. – Ja odmówiłem sobie ironii, Jake nie.
Pokręciłem tylko głową w odpowiedzi. Rozumiałem powody, które skłaniały go do takiego zachowania. Na miejscu brata sam bym tak postępował. Jake był bardziej pamiętliwy ode mnie, ale nie chciałem, by stale kierował się niechęcią. Tego typu uczucia najbardziej niszczyły tych, którzy się nimi karmili.
CZYTASZ
Zacznijmy od nowa ( BRACIA RUSSO #1) -ZAKOŃCZONE
RomanceIsabel Mayer to młoda i zdolna manager, która pnie się po szczeblach kariery. W pracy ceni sobie uczciwość, dlatego też gdy tylko odkrywa, że jej przełożony działa przeciwko firmie, wynajmuje prywatnego detektywa, któremu zleca zebranie potrzebnych...