- Charlotte, naprawdę nie wiesz kim jestem? - #002

15 3 0
                                    

— Jako Twoja najlepsza przyjaciółka nakazuję Ci pójść na dwór! Jesteś na wakacjach i masz zakaz nudzenia się! — Hilie wzięła sprawy w swoje ręce gdy po trzech dniach nie ruszyłam się z hotelu w obawie, że ktoś znowu zaczepi mnie na ulicy.


— Nigdzie nie wyjdę! — Fuczę i udaję obrażoną.


— Po co wyleciałaś? — Pyta bez sił w głosie.


— Aby odpocząć co idealnie mi wychodzi turlając się po kanapie.


— Ty się nudzisz a nie odpoczywasz. — Tu ma rację. — Błagam Ciebie, ubierz się w coś ładnego i wyjdź pochodzić po mieście. Pójdź do kafejki albo do jakiegoś muzeum!


— Wygrałaś. — Podnoszę się z kanapy i kieruję w stronę szafy. Wybieram krótkie czarne spodenki i białą bluzkę na krótkim rękawku. Sięgam po szkatułkę z biżuterią i wyciągam srebrny łańcuszek, który zapinam w okół szyi.


— Już myślałam, że nigdy się nie zdecydujesz. Gdybym tylko z Tobą tam była... — Znając ją zaraz zacznie mi mówić o tym co chce zwiedzić w Paryżu i dlaczego mam jej wysyłać co chwilę zdjęcia. Tak jak myślę, tak się dzieje, a Hailie zaczyna wiercić mi dziurę w brzuchu o kolejny widok panoramy.


— Dobra, kończę kochana. — Uśmiecham się do telefonu.


— Paśku Charlotte! — Odpowiada mi pieszczotliwie i rozłączamy się.


Zakładam buty i poprawiam niechlujnego koka, który zdobi moją głowę. Po chwili znajduję się już na zewnątrz i biorę duży wdech świeżego powietrza. Skręcam w prawo, w alejkę, którą w miarę znam. Ozdabiają ją piękne budynki, które są wręcz oblane kwiatami. Kolorowe rośliny nadają temu miejscu niesamowitego uroku. Za rogiem znajduje się cukiernia więc wejdę do niej i kupię coś na ząb. Przy okazji zahaczę o kawę albo coś w ten deseń. Wchodzę do małego budynku i ustawiam się w kolejce, która nie jest pokaźna. Zauważam jednak, że osoby, które stoją przede mną nie zamawiają jedzenia czy też picia, ale je odbierają. Skręcam więc i siadam przy stoliku przeglądając kartę menu, leżącą na blacie. Decyduję się na czekoladowe brownie i jedną z kaw, którą znalazłam na liście. Po chwili podchodzi do mnie chłopak, mniej więcej z moim wieku i pyta się czy może przyjąć zamówienie. Przynajmniej tak zgaduję ze względu na mój kompletny brak pojęcia o języku, którym tutaj się posługują. Wskazuję jedynie palcem na nazwę ciastka i napoju, śmiejąc się cicho pod nosem. Chłopak zapisuje wszystko na małej kartce i znika w drzwiach. Trudno nie zauważyć, że był naprawdę przystojny. Miał burzę brązowych loków i śmiejące się czekoladowe oczy. Kręcę głową starając się wyrzucić te myśli z głowy i skupić umysł na czymś innym. Po piętnastu minutach dostaję mój deser, który zjem z połową wypitej już kawy. Nie przeszkadza mi to jednak w niczym. Kelner uśmiecha się ciepło i odchodzi do innego stolika. Jako dziecko obiecałam sobie, że znajdę restaurację, w której kelnerzy jeżdżą na wrotkach ale do tej pory mi się to nie udało. Postanowiłam, że wpiszę to na listę miejsc do odwiedzenia we Francji. Wyciągam telefon z torebki i robię zdjęcie, które chwilę później wysyłam rodzicom i przyjaciółce. Odpowiedź, od niej jest natychmiastowa. Mam koniecznie zdobyć przepis abym po powrocie mogła razem z nią to upiec. Obawiam się, że w żadnej cukierni, pizzerii, restauracji czy innym miejscu, nie podadzą przepisu. Nie miałoby to sensu. Klienci mogliby sami przyrządzać dla siebie ulubione potrawy a lokal straciłby zainteresowanie, a co za tym idzie dochody. Zapisuję w notatniku nazwę jedzenia w zamiarze wpisania go w późniejszym czasie, w wyszukiwarkę. Może znajdę jakieś wskazówki co do przyrządzania tego cudeńka.

Quelque chose de beauOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz