Pov. Charlotte
— Ejj, Charlotty, żyjesz jeszcze? Spójrz na mnie, proszę. — Słyszałam czyiś głos, ale wszystkie myśli w mojej głowie go zagłuszały. W końcu podniosłam wzrok na niego - Mendesa - i w tym samym czasie po moich policzkach zleciały łzy.
— Żyję, tak... — Odezwałam się cicho. Nie sądziłam, że w taki sposób mój organizm zareaguje na wiadomość, która nawet nie dotyczy mnie. Chodź z drugiej strony to on jest moją częścią, więc ja również będę się z tym borykała.
Shawn przytulił mnie do siebie czym dodał mi otuchy i trochę uspokoił. Ponownie na niego spojrzałam i dalej widziałam przerażenie jakie mu towarzyszyło. Dostrzegłam też, jak bardzo zaszklone miał oczy. Nic dziwnego, rozumiem go w pełni.
— Oczywiście możemy starać się to leczyć, ale musicie wiedzieć, że to jest nieuleczalne. Objawy możemy niejako przyćmić lekami, ale nigdy nie znikną na zawsze w stu procentach. Możemy jedynie starać się wyeliminować je jak najbardziej możemy. — Lekarz mówił tak spokojnie, że po chwili sama się uspokoiłam, a mój oddech się unormował. U Shawna zdiagnozowano schizofrenię, która jest przyczyną jego omamów takich jak fakt, że widzi małego chłopca i lekarza, który poinformował go o mojej rzekomej śmierci. To wszystko to były objawy choroby, o której nie mieliśmy pojęcia.
— Czy przyjmując te leki będę mógł dalej iść w karierę i robić to co kocham, czy to coś zmieni w moim życiu?
— Nie widzę przeciw wskazań abyś dalej śpiewał.
— Chociaż tyle dobrego...
— Będziemy mogli podjąć leczenie, ale muszę wiedzieć czy tego chcesz. — Shawn przytaknął na te słowa ukrywając twarz w dłoniach. — Osobiście polecałbym farmakoterapię. Polega na tym, że przez pierwszy etap będziesz przyjmował leki, które zminimalizują omamy i urojenia. Drugi etap to utrzymywanie tego stanu, abyś mógł żyć bez skutków choroby. Rozumiesz?
— Do tej pory tak.
— Na początku będziesz przyjmował zwiększoną dawkę, aby jak najszybciej zlikwidować te wyobrażenia. Potem, gdy nie będziesz już ich miewał, wprowadzimy drugi etap ze zmniejszoną dawką leku. Tutaj masz receptę, nie zgub jej. — Szatyn przejął od lekarza kartkę i podaj ją mi.
— Schowaj proszę do torebki, potem ją wezmę. Ja to zgubię. — Przytaknęłam głową starając się uśmiechnąć do chłopaka.
Lekarz mówił i instruował co będzie trzeba czynić dalej i mówił nam jak będzie przebiegał cały proces leczenia Mendesa. Trzeba wiedzieć, że schizofrenia jest nieuleczalna. Można ją leczyć, ale jej nie wyleczysz. To straszne, ale innej możliwości nie ma. Shawn podziękował za wszystko i oboje wyszliśmy z gabinetu, a potem z przychodni, w której się znajdowaliśmy. Podeszliśmy do auta Kanadyjczyka, ale ten nie wsiadł. Oparł się jedynie rękami o pojazd i skierował wzrok na swoje buty. Podeszłam do niego, nie wiedząc jak mogę ulżyć mu chodź trochę.
— Co mogę zrobić, Shawn? — Zapytałam po chwili.
CZYTASZ
Quelque chose de beau
RomanceCharlotte Meyer leci do Francji na wakacje, w poszukiwaniu błogiego spokoju i ciszy. Pragnie odpocząć od obowiązków związanych z jej codzienną rutyną dlatego decyduje się na podróż. Czy jej wakacje aby na pewno będę spokojne...?